Sport

Jedenastka się klaruje

W pierwszym składzie Ruchu można się dzisiaj spodziewać kilku zmian. Trener Janusz Niedźwiedź potrzebuje jeszcze kilku kolejek na ustalenie hierarchii.

Nikogo nie zdziwi, jeśli Szymon Karasiński zagra dzisiaj od pierwszej minuty. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

RUCH CHORZÓW

Wszyscy w Chorzowie czekają, aż Ruch zacznie prezentować oczekiwaną dyspozycję. Można odnieść wrażenie, że szczególnie intensywny okres przygotowawczy ciągle rzutuje na piłkarzy, którzy na boisku zdają się być ociężali. Trener Janusz Niedźwiedź w dwóch pierwszych spotkaniach wystawiał taką samą jedenastką, ale dzisiaj, z Pogonią Siedlce, można spodziewać się zmian. Tym bardziej że ze Zniczem już w przerwie wpuścił trzech graczy – Daniela Szczepana, Szymona Karasińskiego i Andreja Lukicia – którzy wnieśli w szeregi „Niebieskich” dużo świeżości.

Mógł nie dotrwać do przerwy

Chorwat zmienił stopera Łukasza Górę, który grał wyjątkowo niepewnie. Tracił piłki, został ukarany żółtą kartką i ocierał się o kolejną. – Łukasz złapał kartę, a potem była sytuacja, w której kilku sędziów mogłoby go wyrzucić z boiska. Czerwona kartka wisiała w powietrzu. Pamiętajmy, że to początek sezonu. Też poznajemy tych zawodników, nie tylko na treningu, bo wszystko weryfikuje mecz. Myśleliśmy nad jego zmianą w 30-35 minucie, ale stwierdziliśmy, że chcemy zobaczyć, jak sobie poradzi. To było trochę ryzykowne, ale chcemy podejmować ryzyko. Łukasz wytrzymał, lecz w przerwie decyzja była jednoznaczna i wpuściliśmy Andreja Lukicia, by nie prowokować czerwonej kartki w drugiej połowie – wyjaśnił Niedźwiedź.

Potrzeba 7 kolejek

Zarówno Lukicia, jak i pozostałej dwójki wprowadzonej ze Zniczem można spodziewać się od początku z Pogonią. Tym bardziej, że jeśli Szymon Karasiński zastąpi Łukasza Monetę, to „zajmie” pozycję młodzieżowca i wtedy Daniel Szczepan może „zluzować” Mateusza Chmarka. – Wyjściowy skład w tych dwóch meczach to pokłosie okresu przygotowawczego. Byli zawodnicy, którzy trenowali od początku i wiedzieliśmy, na co ich stać. Wybieraliśmy piłkarzy najbardziej gotowych, ale to nie znaczy, że będziemy grali nimi 5-6 kolejnych spotkań. Widzimy progres u graczy, którzy dołączali do nas w późniejszym czasie. Wyglądają lepiej fizycznie, lepiej rozumieją grę i mają tyle jakości, by rywalizować na równym poziomie z tą grupą, która jest u nas dłużej. Myślę, że będziemy potrzebowali 6 czy 7 kolejek, aby skład się wykrystalizował. Wtedy wyjaśni się, kto będzie pierwszym wyborem, a kto zmiennikiem – zdradził trener, który w dzisiejszym spotkaniu będzie miał do dyspozycji wszystkich piłkarzy, poza przechodzącym wielomiesięczną rehabilitację Patrykiem Sikorą.

Lubi takich zawodników

W kontekście Karasińskiego Niedźwiedź powiedział: – Jeśli zawodnik wchodzi i daje jeden oraz drugi pozytywny sygnał, to będziemy się nad tym zastanawiać. Pamiętajmy, że Szymon dołączył do nas najpóźniej ze wszystkich zawodników. Nie licząc oczywiście Martina (Turka, bramkarza – przy. red.), który nie był w stanie rywalizować w trakcie okresu przygotowawczego. Obaj będą potrzebowali czasu. Podoba mi się jednak nastawienie Szymona, zarówno treningowe, jak i życiowe. Jest otwarty, bierze odpowiedzialność na siebie. Lubię tak postępujących zawodników, a nie lubię, gdy ktoś się chowa, unika gry, chce grać tylko na alibi. Podobnie jest z drugim naszym młodym piłkarzem, Mateuszem Chmarkiem. On jeszcze tego tak nie pokazuje, ale wierzę, że będzie miał swój moment, w którym zaprezentuje umiejętności, będzie nas cieszył swoją grą i bramkami – przyznał 42-latek.

Czekają na Nono

Pojawiają się także pytania, kiedy do gry w większym wymiarze czasowym będzie Nono. Hiszpan zaliczył w tym sezonie w sumie 40 minut, bo ciągle nie był gotowy na więcej. Nic szczególnego nie można było o nim powiedzieć. – To zależy od wielu czynników. Czy będzie zdrowy, w jakiej będzie intensywności treningowej, bo na razie widzimy, że nie jest gotowy. Każdy trening będzie jednak działał na jego korzyść. Poczekajmy na niego, bo to bardzo wartościowy piłkarz. Jednak kiedy ktoś jest niegotowy, to wszystkie umiejętności po kilku czy kilkunastu minutach intensywnego biegania nie są ważne. Jeśli ciało odmawia, to głowa też nie podaje, jak należy – wyjaśnił trener Ruchu.

Piotr Tubacki