Sport

Jedenaście z rzędu

Katowiczanie notują znakomitą serię, a sosnowiczanie też, tyle że gorszą...

Christian Mroczkowski trafił w samo okienko. Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus

Wygrana GKS-u Katowice na Stadionie Zimowym była ich jedenastą z rzędu. Nie przyszła łatwo, ale była w pełni zasłużone. Do składu Zagłębia powróciło grono „ozdrowieńców”. Patryk Speszny stanął między słupkami, kapitan Michał Kotlorz pojawił się jako siódmy obrońca, natomiast Radosław Sawicki znalazł się w czwartym ataku po dłuższej przerwie, bo miał problemy z więzadłem w kolanie. Ten ostatni musi złapać odpowiedni rytm meczowy, bo długo był poza lodem. Mecze pomiędzy tymi drużynami od prawie zawsze były wyrównane, ale w ostatnim czasie to GieKSa zapisywała je po stronie plusów. W 1. rundzie zadecydowało trafienie w dogrywce, zaś w rewanżu w Satelicie gospodarze wygrali 4:2. Trzecie spotkanie oba zespoły rozpoczęły ostrożnie, by przypadkiem nie stracić gola. Przez całe 20 minut jedni i drudzy szukali szans na pokonanie bramkarza, ale tylko w 10 min gospodarze mieli okazję zmienić rezultat. Roman Szturc wraz z Patrykiem Krężołkiem wyszli z szybką kontrą. Ten drugi znalazł się sam na sam z bramkarzem, ale nie zdołał go pokonać, choć miał dwie próby. To była najlepsza sytuacja Zagłębia, zaś goście nie mieli aż tak klarownej okazji. Owszem, kilka razy próbowali zaskoczyć Spesznego, ale był czujny.

Druga tercja była pod dyktando gości. Zaczęło się od kary Dominika Nahunki i formacja specjalna GKS-u rozpoczęła solidna pracę w tercji gospodarzy, ale nic z tego nie było. W 33 min do boksu kar zjechał Michał Naróg, a 62 sek. później dołączył do niego Nahunko. Tej dogodnej sytuacji goście nie mogli zmarnować. Christian Mroczkowski z wysokości bulika przymierzył i krążek wylądował w prawy górnym rogu. Gospodarze po stracie bramki zaczęli śmielej atakować i Murray miał trochę pracy. Pod koniec tercji na ławce kar znalazł się Krężołek. Gdy przygotowywał się do wyjścia, Aleksi Varttinen popisał się piekielnie silnym uderzeniem z niebieskiej linii i Speszny po raz kolejny nie miał szans. W 45:21 min Stepehn Anderson otrzymał 2 min, a 79 sek. później Nahunko z bliskiej odległości wepchnął krążek do siatki. Sędziowie jeszcze analizowali całą sytuację i uznali gola i to, że napastnik gospodarzy był faulowany, węc Pontus Englund zjechał do boksu kar i pod bramką gości było gorąco. Kolejną karę w 49 min zarobił Albin Ruensson i przed Zagłębiem otworzyła się szansa, ale nie została wykorzystana. Obie drużyny miały kilka dogodnych sytuacji, ale wynik się nie zmienił. Po raz kolejny między tymi zespołami o wygranej decydował jeden gol. Gospodarze w drugiej tercji zagrali zbyt bojaźliwie, a gola stracili w podwójnym osłabieniu. Teraz będą musieli szukać szansy w kolejnym meczu na własnym lodzie z równie wymagającym rywalem, GKS-em Tychy.

Włodzimierz Sowiński

◾  EC Będzin Zagłębie Sosnowiec – GKS Katowice 1:2 (0:0, 0:1, 1:1)

0:1 – Mroczkowski - Koponen – Varttinen (33:45, w podwójnej przewadze), 0:2 – Varttinen - Koponen – Mroczkowski (41:47, w przewadze), 1:2 – Nahunko (46:40, w przewadze).

Sędziowali: Przemysław Gabryszak i Patryk Kasprzyk – Maciej Byczkowski i Michał Kłosiński. Widzów 2545 (komplet).

ZAGŁĘBIE: Speszny; Krawczyk – Charvat, Sozanski – Szaur, Andrejkiw – Naróg (2), Kotlorz; Szturc – Tyczyński – Krężołek (2), Ciepielewski – Nahunko (4) – Bernacki, Bucenko – Viikila – Korenczuk, Karasiński – Sawicki – Djumić. Trener Piotr SARNIK.

GKS: Murray; Runesson (2) – Englund (2), Verveda – Chodor, Koponen – Varttinen, Maciaś; Wronka – Pasiut – Fraszko, Mroczkowski – Sokay – Dupuy, Kallionkeli – Anderson (2) – Bepierszcz, Michalski – Smal – Salituro. Trener Jacek PŁACHTA.

Kary: Zagłębie – 8 min, GKS – 6 min.

58 SEKUND gospodarze mieli grać w podwójnym osłabieniu, ale już po 25 sek. goście zdobyligola.