Jeden z trzech celów
Legia jest o krok od awansu do Ligi Konferencji, ale zwycięstwo z ekipą z Kosowa mogło być bardziej okazałe.
LEGIA WARSZAWA
W spotkaniu z Dritą Gnjilane legioniści zaliczyli pewne zwycięstwo 2:0, choć kosowscy przeciwnicy znaczenie ułatwili im zadanie, gdy w 30 minucie Hasan Gomda został ukarany czerwoną kartką. Wydawało się, że Legia powinna zdominować rywali i seryjnie zdobywać gole. Tymczasem tylko dwa razy trafiła do siatki, dwukrotnie w drugiej połowie, a okazji było znacznie więcej. Po raz kolejny instynktem strzeleckim wykazał się Blaż Kramer, który w tym sezonie zdobył już 5. gola we wszystkich rozgrywkach. Przyjezdnych z Bałkanów „dobił” Marc Gual, który także 5 razy pokonywał bramkarzy w bieżącym sezonie.
Choć piłkarze i kibice mogą czuć niedosyt, najważniejsze jest zwycięstwo. W pierwszym meczu z Dritą Legia zrobiła krok w kierunku awansu do Ligi Konferencji Europy. Teraz wystarczy tylko dokończyć dzieło na wyjeździe i będzie można odnotować pierwszy mały sukces. Zadowolony po spotkaniu był Goncalo Feio, który zaznaczał przed startem rywalizacji, że kosowscy piłkarze mogą stanowić zagrożenie. W praktyce bramkarz Kacper Tobiasz nie miał zbyt wiele pracy. - Legia była dojrzała. Po obu bramkach parliśmy do przodu. Trzecia mogła zamknąć mecz i rywalizację, ale nie udało jej się zdobyć. Jedziemy do Prisztiny, aby wygrać i pozostać niepokonanymi. Brakuje nam kroku, aby spełnić jeden z trzech najważniejszych celów na ten sezon. Połowa pracy została zrobiona - podsumował portugalski szkoleniowiec.
Przy okazji opisał, jak chciałby, żeby wyglądała Legia w europejskich pucharach. - Chciałbym, żeby była drużyną, która potrafi wygrywać na różne sposoby. Takie są wymagania w Europie. Polski zespół grający w Europie musi mieć różne twarze. Musi dobrze bronić, a uważam, że w tym jesteśmy mocni. Dodatkowo taki zespół musi mieć odpowiednią dynamikę gry. Chcemy być drużyną, która poprzez panowanie piłki ma dominować. Taką drużyną byliśmy z Radomiakiem (4:1 w miniony weekend - przyp. red.) i taką byliśmy w meczu z Dritą - stwierdził Goncalo Feio, który już myśli o niedzielnym meczu ze Śląskiem Wrocław. Zaznaczył, że ekipa Jacka Magiery ma znacznie więcej czasu na przygotowania do meczu niż Legia. Nie zmienia to jednak faktu, że warszawianie będą faworytem rywalizacji, bo Śląsk nie jest w najlepszej formie.
Kacper Janoszka
Rafał Augustyniak. Fot. PressFocus
3 PYTANIA DO…
RAFAŁ AUGUSTYNIAK, obrońcy Legii Warszawa
1. Bramek w czwartkowym meczu mogło być więcej. Zgodzi się pan?
- Przeciwnik po czerwonej kartce cofnął się, grał blisko siebie, w kompakcie. Dobrze, że udało nam się wypracować te dwie bramki, ale jednocześnie szkoda, bo mogliśmy pokusić się o więcej goli. Najważniejsze jest zwycięstwo. Mam nadzieję, że na wyjeździe powtórzymy dobry mecz.
2. Czy da się porównać Dritę do poprzedniego przeciwnika z Kopenhagi?
- Broendby było silniejszym rywalem, ale w piłce nożnej nie można nikogo lekceważyć. Drita będzie mocnym przeciwnikiem u siebie. Jest w fazie play off i to nie przez przypadek. Ja jednak chciałbym skupić się na sobie i na swojej drużynie.
3. Legia miała ostatnio problem z utrzymaniem czystego konta. W meczu z Dritą udało się nie stracić bramki po raz pierwszy od meczu rewanżowego z Caernarfon FC. To dobry prognostyk?
- Każdy mecz na zero z tyłu cieszy. To buduje pewność siebie i mentalność zespołu. Pokazaliśmy, że w defensywie jesteśmy mocni. Drita nie stworzyła okazji. Teraz przed nami kolejne wyzwania.