Sport

Jeden na milion

Takie historie trudno nawet wymyślić. Tylko samo życie może napisać scenariusz, w którym człowiek dosłownie znikąd sięga nagle i niespodziewanie po jedno z najstarszych trofeów golfowych globu.

Ryggs Johnston wygrywa w Australii. Fot. Facebook Riverside Country Club

Amerykanin Ryggs Johnston jest najlepszym przykładem ciągu zdarzeń, który teoretycznie nie mógł się wydarzyć, a jednak się wydarzył. Grając na drugim końcu świata, w lidze będącej głębokim zapleczem PGA Tour, o której szeregowy kibic golfa może nawet nie wiedzieć, że istnieje, postanowił powalczyć o przepustkę na DP World Tour. Dalej wydarzenia nabrały tempa i rumieńców. Nie dość, że 24-letni śmiałek dopiął celu, przedzierając się przez wszystkie trzy etapy DP World Tour Q-School, chwilę później spakował walizki na bardzo długą podróż i wygrał, startując w swoim drugim turnieju DP World Tour!

Wszystko na jedną kartę

PGA Tour Americas to nowa, stworzona w tym roku liga, której głównym zadaniem miało być zastąpienie i połączenie w całość dwóch innych lig - PGA Tour Canada i PGA Tour Latinoamerica. W tym roku rozegrano 16 turniejów, podzielonych na dwie części. Jedna z nich odbywała się w Ameryce Łacińskiej i rozgrywana była od lutego do maja, a druga w Ameryce Północnej, konkretnie w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych, od czerwca do września. Magnesem dla zawodników tam występujących była możliwość zakwalifikowania się do Korn Ferry Tour i finałowego etapu PGA Tour Q-School. Jako że takie benefity przysługiwały najlepszym 10 zawodnikom rankingu Fortinet Cup, a nasz bohater uplasował się na dość odległym, 58. miejscu, postanowił poszukać szczęścia na drugim końcu świata, w Europie, podczas trzech etapów szkoły kwalifikacyjnej. 

Ryggs rozpędzał się dość spokojnie, wiedząc, że jeśli tylko myśli o spełnieniu wielkiego marzenia, czeka go maraton życia. We Francji, gdzie bezskutecznie walczył również Mateusz Gradecki, przedarł się przez 1. etap, kończąc go na 9. miejscu. W Hiszpanii, w Gironie było jeszcze lepiej i w 2. etapie zajął 3. pozycję. Na końcu drogi pojawił się osławiony, 6-rundowy finał tej eskapady, w hiszpańskiej Tarragonie. Zaczął od rund 71-70-69-65, które pozwoliły mu przefrunąć nad linią odcięcia z zapasem trzech uderzeń. Na koniec dodał dwie imponujące rundy 65 i 67, kończąc walkę z wynikiem -21 na dzielonej z dwoma francuskimi kolegami 7. pozycji, 8 uderzeń za triumfującym Edoardo Molinarim. W ten sposób wywalczył pełną kartę na DP World Tour!

Szalone tygodnie

Kiedy powiedziało się A, należało powiedzieć B. Zajmujący 998. miejsce na świecie Amerykanin udał się na Antypody, na swoje dwa pierwsze występy w lidze - BMW Australian PGA Championship i ISPS HANDA Australian Open, dokładnie tam gdzie dwa lata temu w fantastycznym stylu triumfował Adrian Meronk, pokonując pięcioma uderzeniami legendarnego Australijczyka Adama Scotta. Ryggs ustralijskie podboje zaczął stabilnie, ale bez fajerwerków, kończąc debiut w lidze na miejscu 43., awansując na 954. pozycję w rankingu światowym. Moment oddechu, szybkie przenosiny z Brisbane do Melbourne i dwa tygodnie po Q-School zadziała się prawdziwa magia. Rundy 65-68-68-68 dały mu trzypunktową wygraną, przed Australijczykiem Curtisem Luckiem. Amerykanin, którego oryginalne imię to hołd dla postaci granej przez Mela Gibsona w filmie „Zabójcza Broń”, po swojej niespodziewanej szarży w Kingston Heath Golf Club awansował wystrzałowo na 316. miejsce na świecie i 25. w rankingu Race to Dubai.  

Zapytany, czy zwycięstwo w tym tygodniu w ogóle było brane pod uwagę, powiedział: - Szczerze mówiąc, prawdopodobnie nie. Byłem dość zmęczony podróżą, Q-School i wszystkim. Z powodu pogody nie udało mi się tu poćwiczyć. Nie miałam żadnych oczekiwań, co prawdopodobnie ostatecznie mi pomogło. To wspaniałe uczucie, wiedzieć, że teraz masz więcej możliwości gry i brania  udziału w większych wydarzeniach. Jeszcze do mnie to nie dotarło, ale to niesamowite uczucie.

Z Arizony do Australii

Pochodząc z Libby, małego miasteczka liczącego mniej niż 3000 mieszkańców, położonego w pobliżu granicy z Kanadą, studiował i grał w drużynie akademickiej na Uniwersytecie Stanowym w Arizonie. W Australii funkcje caddiego pełnił ojciec jego dziewczyny. - Dostałem wiele wiadomości od znajomych, że całe miasto to obserwuje. Po prostu fajnie jest mieć takie wsparcie, coś, czego nie można zobaczyć poza takimi małymi miasteczkami, jak moje. Arizona State przygotował mnie na taką chwilę. Pomógł mi otaczający mnie zespół i trenerzy. To trener był jednym z powodów, dla których zdecydowałem się zagrać w Q-School. Wszyscy wokół mnie, rodzina i przyjaciele, dziewczyna, tata mojej dziewczyny, po prostu pomagali mi w tym tygodniu, wszyscy bardzo mnie wspierali, a ja po prostu mam szczęście - podkreślał Ryggs, który niedzielną rozgrywkę rozpoczynał, współprowadząc w turnieju z Australijczykiem Lucasem Herbertem, został 11. amerykańskim zdobywcą Stonehaven Trophy, przyznawanym zwycięzcom tego rozgrywanego od 1904 roku turnieju. Tym samym dołączył do tak zacnych amerykańskich poprzedników jak chociażby: Jordan Spieth, Tom Watson, Jack Nicklaus, Arnold Palmer, czy Gene Sarazen. Wygrana zapewniła mu też występ w The Open w Royal Portrush.

Gra toczy się dalej

Wszystko wskazuje na to, że Ryggs Johnston nie zwalnia. Po fantastycznym australijskim zwycięstwie ekspresowo spakował walizki i teleportował się do Afryki Południowej, gdzie już dzisiaj rozpoczyna  walkę w swoim trzecim turnieju DP World Tour, 42. edycji Nedbank Golf Challenge, wcześniej znanym jako Million Dollar Challenge. Obrońcą tytułu w Gary Player Country Club w Sun City jest Max Homa. Turniej transmitowany będzie na antenach Polsatu Sport, z komentarzem niezawodnej golfowej służby sprawozdawczej, Andrzeja i Jacka Personów. To nie jedyny golf, jaki w tym tygodniu będzie można zobaczyć w polskiej telewizji. Eurosport pokaże Hero World Challenge, którego gospodarzem jest sam Tiger Woods. Wśród zaproszonych 20 zawodników są m.in.: Robert MacIntyre, Tom Kim, Sam Burns, Ludvig Aberg, Jason Day, Patric Cantlay, Justin Thomas, Keegan Bradley i … No.1, Scottie Scheffler. Wydarzenia z Albany na Bahamach komentować będzie Jacek Person. Do akcji powrócił Adrian Meronk, który od środy rywalizuje w Asian Tour International Series - PIF Saudi International. W Rijadzie, oprócz nagród pieniężnych, zwycięzca otrzyma prawo do gry w LIV, o ile już nie jest jego członkiem. Na liście startowej nie zabrakło znanych nazwisk, w tym całej koalicji obecnych i byłych zawodników saudyjskiej ligi. Są więc m.in.: Joaquin Niemann, Richard Bland, Thomas Pieters, Cameron Smith, Louis Oosthuizen, Bubba Watson, Martin Kaymer, Dustin Johnson, Lucas Herbert, Patrick Reed, Kalle Samooja, Graeme McDowell, Danny Lee, Tyrrell Hatton. Obrońcą tytułu jest Abraham Ancer, również z LIV.

Kasia Nieciak 

WYNIKI

Adrian Meronk gra w tym tygodniu w Rijadzie. Fot. Facebook/Adrian Meronk