Jeden Cebula to mało
Wicemistrzom Polski strzelenie gola w meczu z Sankt Gallen uniemożliwił świetnie dysponowany bramkarz z Ghany.
W przeddzień meczu z Sankt Gallen trener Śląska Jacek Magiera sprecyzował cel, jaki postawił przed swoją drużyną. - Nasze marzenie to bycie w fazie grupowej Ligi Konferencji Europy - powiedział szkoleniowiec wrocławian. - Wiemy, że mierzymy się z bardzo wymagającym rywalem, ale zaczynamy od wyniku 0:0. Jest coś takiego jak aura, dyspozycja dnia, dzień konia. Chcemy zrobić wszystko, aby to Śląsk za tydzień cieszył się z awansu.
Wicemistrzowie Polski do konfrontacji z gospodarzami nie przystępowali w roli faworyta, chociaż szkoleniowiec Szwajcarów Enrico Maassen kurtuazyjnie stwierdził, że szanse obu zespołów na zwycięstwo szacuje na 50 procent. Spotkanie rozpoczęło się z kilkuminutowym poślizgiem, ponieważ kibice Śląska odpalili pirotechnikę i ze względu na zadymienie boiska czeski arbiter Jan Petrzik punktualnie nie dał sygnału do rozpoczęcia meczu. Podopieczni trenera Jacka Magiery fatalnie rozpoczęli, bo już w 5. minucie stracili gola. Rafała Leszczyńskiego do kapitulacji zmusił 29-letni Chadrac Akolo, któremu asystował Bastien Toma. Piłkarz z Demokratycznej Republiki Konga po koronkowej akcji z bliska wpakował futbolówkę do siatki. W 15 minucie kapitalnym prostopadłym podaniem popisał się Marcin Cebula, ale Sebastian Musiolik nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali. W przypadku 28-letniego napastnika wrocławian w pewnym sensie jest to - niestety - standard, bo marnuje on na potęgę dogodne sytuacje do zdobycia gola.
Niewiele brakowało, by zmarnowana „setka” zemściła się na wrocławianach w 26 minucie. Tym razem jednak Akolo w dogodnej sytuacji spudłował. Kolejny sygnał ostrzegawczy podziałał motywująco na wicemistrza Polski i w 30 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Petra Schwarza Simeon Petrow był bliski zdobycia wyrównującego gola dla gości. Minutę później dwoma fenomenalnymi interwencjami popisał się bramkarz gospodarzy, Lawrence Ati-Zigi. Niespełna 28-letni golkiper z Ghany dwukrotnie obronił strzały Piotra Samca-Talara. W 41 minucie mleko się rozlało, bo 23-letni Willem Geubbels podwyższył prowadzenie wykorzystując idealne podanie Akolo.
W przerwie trener Magiera dokonał tylko jednej zmiany, zostawiając w szatni Serafina Szotę. Obrońca Śląska zaliczył kolejny dramatyczny występ i w końcu cierpliwość szkoleniowca do niego się skończy. W 69. minucie kolejną rewelacyjną robinsonadą popisał się bramkarz Sankt Gallen. Ati-Zigi fenomenalnie obronił strzał Turka Buraka Ince. Równie efektownie w 89 minucie interweniował Leszczyński
Jubileuszowy, 100. mecz czeskiego pomocnika Petra Schwarza w koszulce Śląska nie wypadł zbyt okazale... Jedynymi piłkarzami Śląska, którzy tak naprawdę stanęli na wysokości zadania, byli Marcin Cebula i Rafał Leszczyński.
Bogdan Nather
FC Sankt Gallen - Śląsk Wrocław 2:0 (2:0)
1:0 - Akolo, 5 min, 2:0 - Geubbels, 41 min.
ST. GALLEN: Ati-Zigi - Schmidt, Ambrosius, Vallci, Okoroji - Stevanović - Goertler (64. Quintilla), Toma (81. Milosević), Witzig (64. Csoboth) - Geubbels (74. Mambimbi), Akolo (74. Cisse). Trener Enrico MAASSEN.
ŚLĄSK: Leszczyński - Żukowski, Petkow, Petrow, Szota (46. Guercio) - Cebula (78. Jezierski), Pokorny, Schwarz - Samiec-Talar (64. Ince), Musiolik (74. Ortiz), Leiva. Trener Jacek MAGIERA.
Sędziował Jan Petrzik (Czechy).