Sport

Jazda bez trzymanki

KOMENTARZ „SPORTU” - Paweł Czado

Często była walka w parterze. Nicola Zalewski faulowany w polu karnym. Fot. PAP/Leszek Szymański

Tego się można było spodziewać. Mecz ze Szkotami wprost z krainy dreszczowców! Jak więc było w Glasgow?

a) całuśnie. Przyjmuję bowiem to zwycięstwo z pocałowaniem ręki;

b) wyczerpująco, do ostatniego tchu… Tego się wszyscy spodziewaliśmy: kołowrotu na Hampden Park. Nie było, cholera, przestojów, ale Polska to wytrzymała, choć nasze chłopaki momentami oddychały przez otwarte usta już w… pierwszej połowie. Ale wygrali!

c) nerwowo. Szkoda, że z upływem czasu narastała psychoza, a w efekcie stawianie dział na murach klasztoru jasnogórskiego. Ciśnienie wzrastało systematycznie;

d) ofiarnie. Ten wślizg, gdy w 9 minucie Kacper Urbański wyrwał piłkę Szkotowi, po którym dwie sekundy później Sebastian Szymański strzelił gola, odebrał mi dech z wrażenia. Ta jazda na tyłku była wykonana wedle najlepszej szkoły… szkockiej;

e) ładnie. Taki gol od słupka, jakiego wbił Sebastian Szymański, za bajtla u nas na placu był nazywany „angielką”. Od dziś gole od słupka będę nazywał „szkotką”. Ładne były też oczywiście indywidualne przeboje Nikoli Zalewskiego, po którym sędzia podyktował oba karne;

f) gapowato. Ledwie zaczęła się druga połowa, a Szkoci wbili bramę. Był bilard, ale piłka ostatecznie przeleciała płasko środkiem bramki. Jak określić to inaczej niż „gapowato”? A drugi stracony gol? Przecież w polu karnym więcej było naszych niż ich…

g) brutalnie. Nie chciałbym kiedykolwiek być tak skasowany jak Paweł Dawidowicz przez Lyndona Dykesa, twardego niczym szkocki klif napastnika z wytatułowaną całą szyją;

h) pamiętliwie. Nie chciałbym kiedykolwiek być tak skasowany jak chwilę później Dykes przez Dawidowicza. Karteczka! Cóż, rozumiem to: trzeba być hardym. Nie myśl sobie, kolego!

i) szczęśliwie. Mogliśmy przecież nawet przegrać. W 24 minucie Szkoci strzelili gola, bo nikt nie pokrył po rzucie wolnym Scotta McTominaya, który w naszym polu karnym pojawił się jak duch. Próbował rozpaczliwie powstrzymać go Piątek, ale bez efektu. Udało się jednak wychwycić, że Scott pomógł sobie ręką i gol został anulowany. Tuż przed przerwą Dykes złożył się pięknie do strzału, ale trafił w boczną siatkę;

j) precyzyjnie. Kozioł w odpowiednim momencie i w odpowiednim czasie to klucz do sukcesu. Właśnie taki, jak przy strzale Sebastiana Szymańskiego. Kopnąć tak, żeby piłka skozłowała tuż przed wyciągniętym bramkarzem to istota sprawy. Imponująco precyzyjny był również strzał Lewandowskiego z karnego. Wreszcie, kurde, nie na dwa tempa, panie Robercie! W doliczonym czasie dokładności nie zabrakło także Zalewskiemu, dziękujemy!