Sport

„Jałowy” występ

Mateusz Chmarek (z prawej) i jego koledzy musieli tym razem przełknąć gorycz porażki. Fot. gksjastrzebie.com


„Jałowy” występ

Olimpia Elbląg przerwała serię meczów bez porażki GKS-u Jastrzębie i to na jego stadionie.

 

Nie potrafię rozstrzygnąć, czy poprzednie dobre występy wprawiły piłkarzy GKS-u Jastrzębie w samozadowolenie, czy też inne były przyczyny ich „jałowego” meczu z Olimpią, ale fakty są takie, że podopieczni trenera Dawida Pędziałka stracili status drużyny niepokonanej w rundzie wiosennej. Do przerwy nieporadność gospodarzy dosłownie kłuła w oczy i na dobrą sprawę Andrzej Witan - bez ryzyka straty gola - mógł poprosić o stolik, krzesło i kawę. Dość powiedzieć, że jastrzębianie dopiero w doliczonym czasie I połowy oddali strzał, ale kapitan gości bez problemu złapał piłkę po woleju Farida Alego. W tym czasie podopieczni trenera Przemysława Gomułki prowadzili 1:0, ponieważ w 21 min Jewhenij Zacharczenko sfaulował Bartłomieja Mruka i arbiter podyktował „jedenastkę” dla przyjezdnych. Były napastnik GKS-u Adam Żak przy strzale z „wapna” nie dał szans Grzegorzowi Drazikowi.

Po przerwie jastrzębianie obudzili się, czego efektem był rzut karny, podyktowany za faul Marcela Stefaniaka na Karolu Fietzu. Michał Bednarski zmylił Witana i doprowadził do wyrównania. Radość gospodarzy trwała tylko kilka minut, bo po dośrodkowaniu Macieja Famulaka z lewej flanki „przysnął” Zacharczenko i Jakub Sangowski głową zmusił do kapitulacji Drazika.

Bogdan Nather

 


GŁOS TRENERÓW

Przemysław GOMUŁKA: - Był to bardzo ciężki mecz, nie tylko ze względu na sytuację w tabeli. Jastrzębie wiosną nie przegrało, wyglądało super, grając w dziesiątkę z Kaliszem. Chcieliśmy zaskoczyć przeciwnika, co nam się udało, bo wyszliśmy systemem 4-2-3-1 i potrafiliśmy utrzymać piłkę. Od momentu straty gola widziałem drużynę, którą chcę oglądać, czyli taką, która idzie do przodu i stwarza sytuacje.


Dawid PĘDZIAŁEK: - Pierwsza porażka wiosną, w dodatku u siebie... Pierwsza połowa była najsłabsza w dotychczasowych meczach. Każdą piłkę stykową wygrywała Olimpia i była zdecydowanie lepsza. W przerwie zareagowaliśmy zmianami, co przyniosło efekt w postaci wyrównującej bramki. Dążyliśmy do zwycięstwa, ale jedno dośrodkowanie rywali wystarczyło, by zdobyli gola i wygrali. Zostało jeszcze 10 spotkań i musimy zrobić wszystko, by w nich punktować.