Sport

Jannik Sinner nie odpowiada na zaczepki

Po odwołaniu WADA numer jeden światowego tenisa zostanie przesłuchany przez CAS w sprawie oskarżeń o doping 16-17 kwietnia.

Lider światowego rankingu w Australii zagra z brzemieniem niewyjaśnionej afery… Fot. PAP/EPA

Kierowana przez Witolda Bańkę Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) we wrześniu skierowała do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie odwołanie w sprawie Jannika Sinnera. WADA domaga się dyskwalifikacji na okres od roku do dwóch lat. Apelacja została złożona, gdy Międzynarodowa Agencja ds. Uczciwości Tenisa (ITIA) oczyściła włoskiego tenisistę z zarzutów po tym, jak w marcu ubiegłego roku dwukrotnie wykryto u niego śladowe ilości poprawiającego wydolność zabronionego sterydu anabolicznego - clostebolu.

„Żadna ze stron nie wnioskowała o przeprowadzenie przesłuchania publicznego. Przesłuchanie odbędzie się za zamkniętymi drzwiami” – poinformował CAS w oświadczeniu.

ITIA przyjęła wyjaśnienia obrońcy tytułu Australian Open, który twierdził, że środek ten dostał się do jego organizmu, gdy fizjoterapeuta użył sprayu zawierającego tę substancję do opatrzenia własnego skaleczenia, a następnie przeprowadził masaż Sinnerowi. WADA twierdzi, że tenisista ponosi część winy lub zaniedbania. „WADA uważa, że ​​ustalenie „braku winy lub zaniedbania” nie było prawidłowe w świetle obowiązujących przepisów” – napisano w odwołaniu. Gdyby udowodniono, że Włoch zamierzał stosować doping, byłby czteroletni zakaz gry; spada on do dwóch lat, gdy zawodnik może udowodnić, że nie stosował dopingu umyślnie.

W przededniu Australian Open lider rankingu przyznał, że afera wciąż nie daje mu spokoju. Zapytany przez dziennikarzy w Melbourne, czy wie, kiedy zostanie ogłoszony werdykt, 23-latek odpowiedział: „Wiem dokładnie tyle samo, co wy".

Jedyne straty, jakie poniósł do tej pory zawodnik to utrata punktów i premii finansowej za zwycięstwo w turnieju Masters 1000 w Indian Wells. Właśnie podczas tej imprezy w jego organizmie wykryto zabronioną substancję.

Przypadek Sinnera, a potem także Igi Świątek (w sierpniu w jej organizmie znaleziono ślady trimetazydyny, która dostała się w zanieczyszczonym leku – Polka dostała tylko miesiąc zawieszenia) wzbudziło w środowisku tenisistów niezadowolenie na podwójne standardy – niżej notowani tenisiści (jak choćby nasz Kamil Majchrzak) muszą czekać na wyjaśnienie podobnych spraw latami i w tym czasie są zawieszeni; gdy największe gwiazdy są traktowane preferencyjnie i mają lepszy dostęp do środków walki z przypadkami dopingu. Nurtowi „zbuntowanych” przewodzi wracający na korty po kontuzji nadgarstka Nick Kyrgios. Ostatnio Australijczyk powiedział o Sinnerze: „Gdybym grał z nim w Australian Open, po prostu sprawiłbym, że każda osoba na widowni by na niego naskoczyła. Po prostu zamieniłbym to w absolutny bunt”.

Sinner nie chce toczyć wojny na słowa z Kyrgiosem. - Szczerze mówiąc, nie sądzę, żebym musiał na to odpowiadać… Nie chcę odpowiadać na to, co mówi Nick ani na to, co mówi jakikolwiek inny zawodnik – odparował Włoch.

Mało prawdopodobne jest również, aby Kyrgios rozpoczął tę „burzę”, bo obaj znaleźli się po przeciwnych stronach drabinki, mogliby się spotkać dopiero w finale.

23-letni Sinner przewodzi rankingowi ATP od czerwca. Włoch odniósł 18 zwycięstw w turniejach organizowanych pod auspicjami tej organizacji. W 2024 roku tenisista wygrał Australian Open i US Open. W latach 2023 i 2024 wraz z reprezentacją Włoch zdobył Puchar Davisa.

(t)