Jakoś tak inaczej
KOMENTARZ „SPORTU” - Piotr Tubacki
W ostatnich latach I liga słynęła z tego, że w finałowych kolejkach emocji nie brakowało. Połowa ligi z reguły gra o coś – albo o awans, albo o spadek. Wielokrotnie zaplecze przewyższało pod tym względem ekstraklasę, tym bardziej że znajdowało się tam (i nadal znajduje) wiele ekip, które pod wieloma względami spokojnie nadaje się do najwyższej ligi. Tym razem było jednak inaczej. Przed ostatnią serią gier liczyła się tylko korespondencyjna batalia siedlecko-kołobrzeska o utrzymanie (gratulacje dla Pogoni) i ewentualna rywalizacja między zespołami ze strefy barażowej o to, która zajmie lepszą pozycję wyjściową przed play offami (ale to obchodziło chyba tylko samych zainteresowanych). Tym razem więc końcówka I ligi nas nie rozpieściła, ale mówi się trudno i... żyje się dalej. Pozostaje czekać z zaciekawieniem na kolejne rozgrywki, które ponownie będą obfitowały w emocje i marki więcej niż pierwszoligowe. W końcu do tego grona dołączy Śląsk Wrocław, istny gigant na miarę niedawnych spadków Lechii Gdańsk czy Wisły Kraków. No i Polonia Bytom wróci na salony, zwiększając zawsze dobrze obsadzoną górnośląską grupkę piłkarską. Końcówki sezonów to specyficzne momenty. Z jednej strony czuje się pewnego rodzaju satysfakcję, jak ze skończonej gry komputerowej, a z drugiej... trudno się doczekać kolejnej odsłony!