Sport

Jaki ojciec, taki syn

Hiszpanie nie mieli szczególnych oczekiwań przed rozpoczęciem Euro. Teraz chcą już tylko tytułu.

Mikel Merino mierzy 189 cm i słynie z pojedynków powietrznych. Niemcy boleśnie się o tym przekonali. Fot. PAP/EPA


Jaki ojciec, taki syn

Hiszpanie nie mieli szczególnych oczekiwań przed rozpoczęciem Euro. Teraz chcą już tylko tytułu.

Ekipa z Półwyspu Iberyjskiego wcale nie jest najmłodszą na mistrzostwach Europy. Wśród uczestników turnieju w Niemczech plasowała się mniej więcej w połowie stawki, natomiast jeśli chodzi o półfinalistów – na papierze jest najstarsza. Pewnie gdyby powołania nie dostał blisko 39-letni Jesus Navas, wynik ten byłby „młodszy”, ale i tak w hiszpańskich szeregach nie brakuje graczy doświadczonych. Mimo tego przed Euro nie było w stosunku do nich jakichś wielkich oczekiwań. Gra zespołu wyglądała raz lepiej, raz gorzej i to na inne drużyny była kierowana presja. Nie będzie jednak wielką kontrowersją stwierdzenie, że odkąd piłka poszła w ruch, Hiszpania prezentuje najlepszy futbol.

Nie pamięta gola

Wydawało się, że o awansie do półfinału zadecydują karne. Zarówno Niemcy, jak i „La Furia Roja” prezentowali piłkę wysokiej jakości, ale sędzia Anthony Taylor powoli zbierał tlen w płucach, by po raz ostatni wydać z gwizdka trzy głośne dźwięki. Wtedy jednak strzelec pierwszego gola Dani Olmo dośrodkował do Mikela Merino, który głową dał Hiszpanii zwycięstwo. – Szczerze, nie pamiętam za dobrze tego momentu – powiedział asystent przy decydującym golu. – Byliśmy pod polem karnym, a ja miałem trochę miejsca na dośrodkowanie. Zobaczyłem, że wbiegają Mikel i Joselu, a Mikel pokazał, co to jest za gość. Potrafi znakomicie wykończyć, a my wiemy, jak świetnie gra głową. Zrobił, co do niego należało. To prawdopodobnie mój najlepszy wieczór w reprezentacji, ale też w ogóle w karierze – mówił rozemocjonowany Olmo, na co dzień piłkarz niemieckiego RB Lipsk. UEFA wybrała go najlepszym piłkarzem meczu i trudno się z tym wyrokiem nie zgodzić.

Nie wiedział, co się dzieje

Mikel Merino urodził się w Pampelunie i od 6 lat reprezentuje baskijski Real Sociedad. Poszedł w ślady ojca, Angela, który dla Hiszpanii nigdy nie zagrał, ale zasłynął z występów w Osasunie czy Celcie Vigo. Jak jego syn, był pomocnikiem. W barwach tych pierwszych występował w Pucharze UEFA, a jego kolegą klubowym był Jan Urban. 5 listopada 1991 roku Osasuna udała się na mecz do Stuttgartu, czyli na ten sam obiekt, na którym w piątek występował młodszy z rodu Merino. Królem tamtego spotkania był aktualny trener Górnika Zabrze. Zdobył dwie bramki i miał asystę, a jego drużyna wygrała 3:2. Tego trzeciego gola strzelił właśnie Angel Merino. Podbiegł wówczas do narożnej chorągiewki i w ramach celebracji obiegł ją, okazując radość. W identyczny sposób zachował się jego syn, co nie umknęło uwadze ekspertów.

– Wszystko trwało milisekundy. Od razu, kiedy zobaczyłem, że Dani ma piłkę, wiedziałem, że dogra świetną piłkę, bo ma znakomite umiejętności. Uwierzyłem w niego. Pobiegłem za Ruedigera, a dogranie było perfekcyjne. Musiałem tylko nabiec, skoczyć i obrócić głowę. Reszta jest historią! Przez pierwsze dwie sekundy nie wiedziałem, co się dzieje. Nic nie słyszałem, kompletna cisza. Wtedy zrozumiałem, że strzeliłem gola i zobaczyłem kolegów biegnących w moją stronę. To było coś niesamowitego – cieszył się Mikel Merino.

Wynik racjonalny

Hiszpania świętowała, a w oczach niemieckich piłkarzy ifanów nie brakowało łez. Nie tak wyobrażał sobie koniec swojej kariery Toni Kroos, a nie wiadomo też, jaki los reprezentacyjny czeka innych doświadczonych kadrowiczów – Manuela Neuera i Thomasa Muellera. Z jednej strony Niemcy nie wiedzieli, czego spodziewać się po swojej reprezentacji przed turniejem. Potem jednak ich oczekiwania zostały rozbudzone. Przed mistrzostwami ćwierćfinał wydawał się z obiektywnego punktu widzenia rezultatem racjonalnym dla aktualnych możliwości i fundamentów „Die Mannschaft” - i tego chyba należy się teraz trzymać. A to mimo wielkiego niedosytu, który panuje teraz w kraju gospodarza.

Piotr Tubacki



CO PISZĄ MEDIA?

Frankfurter Allgemeine Zeitung: Letnia bajka dobiegła dramatycznego końca.

Spiegel: Hiszpania kończy marzenie Niemiec o tytule zdobytym u siebie.

Berliner Morgenpost: Marzenie o zdobyciu tytułu we własnym kraju legło w gruzach. Niemcy przegrały z Hiszpanią 2:1 w najbardziej gorzki sposób, jaki można sobie wyobrazić.

Welt: Niemcy nieszczęśliwie przegrały z Hiszpanią w ćwierćfinale piłkarskich mistrzostw Europy. Gospodarze byli lepszą drużyną w dogrywce, ale przegrali po golu w ostatniej minucie.

RND: Nokaut w ostatniej minucie: marzenia Niemców o tytule kończą się w dogrywce. Cóż za dramat, co za energetyczny występ, co za gorzkie rozczarowanie.

El Pais: Hiszpania wchodzi do półfinałów Euro i wysyła na emeryturę Kroosa.

AS: Weszliśmy głową do półfinału.

Marca: Chwalebne i bohaterskie zwycięstwo. Historyczny sukces w emocjonującym meczu.


GŁOS SELEKCJONERÓW

Luis DE LA FUENTE, Hiszpania: Trzeba docenić to, co osiągnęliśmy i cieszyć się tym. Zobaczymy, jak możemy się poprawić pod względem fizycznym w ciągu najbliższych dni. Jestem pewien, że wszyscy zawodnicy są gotowi na półfinał. Grają na bardzo wysokim poziomie, są nienasyceni. Jestem dumny, że mogę prowadzić takich zawodników, wielu z nich znam od dawna. Są przyzwyczajeni do rywalizacji na najwyższym poziomie i mają szansę wygrać turniej. Oczywiście, zawsze jest coś do poprawy, ale nie możemy kwestionować ich dumy, jakości i zaangażowania.

Julian NAGELSMANN, Niemcy: W drugiej połowie byliśmy lepsi od Hiszpanii, szczególnie od 60 minuty. Wyrównanie było w pełni zasłużone. Straciliśmy bramkę w końcówce dogrywki i w szatni powiedziałem zawodnikom, że nie zasłużyliśmy na odpadnięcie. Wszyscy tęsknimy za rodzinami, ale nikt nie chciał wyjeżdżać. W ciągu tych 6 tygodni w zespole panowała znakomita atmosfera. Daliśmy z siebie wszystko, by wygrać ten mecz. To bolesna porażka.