Pod wodzą Alberta Rude Wisła zdobyła pierwsze trofeum od 13 lat, ale w lidze zawodzi. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

 

Jaka jesień, taka wiosna

Pod wodzą Alberta Rude „Biała gwiazda” punktuje gorzej niż za jego polskich poprzedników.


WISŁA KRAKÓW

Wszystko wyjaśni się w niedzielę, ale krakowianie są o krok od zanotowania najgorszego ligowego wyniku w 118-letniej historii! Choć sytuacja po pierwszej części sezonu była zdecydowanie lepsza niż rok wcześniej, 13-krotny mistrz Polski jest daleki od awansu, bo w 2024 roku punktuje na poziomie Znicza i Chrobrego. 19 punktów w 14 meczach to wynik kompromitujący.


Rywale „odjechali” 

Prowadzący zespół od stycznia Hiszpan ma średnią 1,36 pkt. Radosław Sobolewski od początku sezonu do dymisji na początku grudnia zdobył 25 punktów w 17 spotkaniach (1,47), a pod wodzą tymczasowego trenera Mariusza Jopa (teraz jest w sztabie Rude) piłkarze wygrali oba mecze. Rok temu Sobolewski miał na wiosnę średnią 2,25, dzięki której krakowianie otarli się o bezpośredni awans, przegrywając go na własne życzenie, a potem w półfinale baraży nie dali rady Puszczy. Po spadku z ekstraklasy Jerzy Brzęczek zanotował średnią 1,42 w 12 starciach. Zakładając zwycięstwo Wisły z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza, Rude może skończyć rundę z wynikiem 1,47, czyli identycznym, co Sobolewski jesienią. Zmiany na lepsze w najważniejszej statystyce nie widać żadnej. Krakowianie kończyli 2023 rok z trzema punktami straty do liderującej wówczas Arki, a dziś pierwsza Lechia ma 18 „oczek” więcej od nich.


Gigant wybudzany na puchar 

Rude mówił w styczniu, że Wisła to śpiący gigant, którego chcą obudzić. Przez ponad cztery miesiące nie udało się go na tyle postawić na nogi, by spokojnie wrócił do ekstraklasy. Udane mecze w Pucharze Polski były jakby wyjęte z nieudolnej walki o punkty. Od lutego wiślacy nie potrafili wygrać dwóch meczów z rzędu. Nie zmieniło się też nic, jeżeli chodzi o grę z czerwoną kartką w pierwszej połowie spotkania. Taki scenariusz i za Sobolewskiego, i za Rude oznacza wygraną przeciwnika. W ostatnich derbach Lechia pokazała, że grając bardzo długo w „niedowadze”, można nie tylko nie przegrać, ale zgarnąć pełną pulę. W niedzielę „Biała gwiazda” podejmie Bruk-Bet, który ostatnio „rozjechał” GKS Tychy i przy Reymonta zagra na pełnym luzie. To gospodarze będą pod presją, której w wielu meczach nie potrafili udźwignąć. Po pauzie za czerwoną kartkę do gry wraca Joseph Colley, ale zabraknie Eneko Satruteguiego. Sezon zakończył się już dla Igora Łasickiego - w Katowicach uszkodził łąkotkę i dziś przejdzie operację. Na rozgrzewce przy Bukowej Dawid Szot zgłosił ból dolnego odcinka kręgosłupa i po badaniach rozpoczął rehabilitację. W meczu z Lechią Bartosz Jaroch uszkodził mięsień dwugłowy i także jest rehabilitowany. W związku z tymi problemami do treningów z pierwszym zespołem zostali włączeni gracze IV-igowych rezerw: obrońcy Kuba Wiśniewski i Jakub Złoch oraz pomocnik Michał Zimon.

Michał Knura