Sport

Jak uratować złoty sen

Wiele wskazuje na to, że trwająca od 12 lat wspaniała polska passa olimpijskich triumfów w rzucie młotem może zakończyć się w Paryżu. Nikt z naszych reprezentantów nie będzie faworytem, ale…

Wojciech Nowicki ze złotem i Paweł Fajdek z brązem w Tokio. W Paryżu o powtórkę będzie trudno.




DO IGRZYSK 15 DNI

O dwa medale może być trudno, trzy to byłby wspaniały wynik, na cztery nie mamy szans, to nierealne – olimpijskie szanse przedstawicieli polskiej szkoły młota na igrzyskach w stolicy Francji kalkuluje mistrz olimpijski z Sydney (2000) Szymon Ziółkowski.

Trzy lata temu w Tokio polska „królowa sportu” święciła triumfy – z przełożonych z powodu pandemii igrzysk biało-czerwoni lekkoatleci przywieźli 9 medali, w tym aż 4 były dziełem specjalistów młota: złote Anity Włodarczyk i Wojciecha Nowickiego oraz brązowe Malwiny Kopron i Pawła Fajdka. Licząc od Londynu (2012), na trzech kolejnych igrzyskach Polak lub Polka zdobywali złoto, choć nie zawsze stawali na najwyższym stopniu podium – jak Anita w stolicy Wlk. Brytanii, gdzie musiała wysłuchać hymnu rosyjskiego dla zdyskwalifikowanej później za oszustwo dopingowe Tatiany Łysenko.

Trzy lata później sytuacja w światowym młocie się nieco zmieniła – Polakom wyrośli bardzo groźni konkurenci, Polki z różnych powodów mocno obniżyły loty.

Złość trenera

Dwa dni po paryskim konkursie Diamentowej Ligi, gdzie Fajdek wygrał wynikiem 77,13 m, Ziółkowski – trener 5-krotnego mistrza świata - wkurzył się na podopiecznego, który w zawodach w Szekesfehervar był dopiero piąty z przeciętnym wynikiem 76,60 m.

- Zawodnik żachnął się trochę jak usłyszał, co mu powiedziałem przez telefon, ale nie było powodu, żeby owijać w bawełnę – relacjonuje „Ziółek”. – Pawcio aż za bardzo chce przypier…, a brakuje luzu w tym. W młocie jest tak, że im bardziej chcesz, tym bardziej nie leci. Moc jest, bo sezon przygotowawczy „Fajdas” przepracował bardzo dobrze, ale brakuje tego luzu. Ale nie ma tego złego, czasem taki zimny prysznic jest przydatny, zwłaszcza na pięć minut przed najważniejszą imprezą – próbuje wyjaśnić mistrz świata z Edmonton (2001).

- Trochę byłem pogubiony technicznie, bo ze 14 razy szybciej w tym kole niż w Paryżu i stąd problemy. Kombinowałem, niestety nie udało się trafić rzutu. Zmęczenie się pojawia, parę tych startów było, plus latanie. Nie ma się czym martwić, trzeba odpocząć – skwitował Fajdek dla fanpage’u „Sportowy-poznan”.

Nie boi się rywalizacji

W ostatnim sprawdzianie przed „misją Paryż” trzeci był drugi z naszych zawodników, mistrz olimpijski z Tokio Wojciech Nowicki - 79,36. - Bardzo się cieszę z rezultatu, nie spodziewałem się go, bo ostatnie trzy tygodnie były bardzo intensywne treningowo i startowo, pracę wykonaliśmy w stu procentach. To dobry prognostyk, w Paryżu powinno być dalej, choć poziom będzie wysoki, może nawet wyższy niż w Tokio. Ale ja się nie boję rywalizacji – podsumował Nowicki, który przecież złoto czerwcowych mistrzostw Europy w Rzymie wyrwał w ostatniej kolejce!

W Szekesfehervar triumfował mistrz świata, Kanadyjczyk Ethan Katzberg - 81,87, drugi był Ukrainiec Mychajło Kochan - 80,50. W tym samym gronie – plus wicemistrz Europy Węgier Bence Halasz oraz być może dwójka Amerykanów - powinna rozegrać się walka o medale w Paryżu 4 sierpnia (eliminacje dwa dni wcześniej).

Znam takiego jednego

Faworytem będzie 22-letni Katzberg, o 13 lat młodszy od obu Polaków, do którego należy aż 8 najdalszych w tym roku rzutów w męskim młocie, w tym fenomenalne 84,38 z kwietnia w Nairobi – najlepszy wynik w męskim młocie od 16 lat. Dziewiąty to rezultat Rosjanina Walerego Prokina, którego w Paryżu zabraknie, podobnie jak innego „80-metrowca”, Białorusina Aliaksandra Szymanowicza; dopiero potem widnieje 80,95 Nowickiego z Rzymu. Czy zatem paryskie złoto zarezerwowane było dla młodziana z Nanaimo w Kolumbii Brytyjskiej?

- Na razie nie ma kto wąchać Katzberga, ale każda seria ma swój koniec. Znam takiego jednego, który cały sezon rządził i dzielił, a na igrzyskach nie wyszedł z eliminacji, był 2016, Fajdek się nazywa – przypomina Ziółkowski, który w czasie igrzysk w Rio de Janeiro „bawił się w politykę” (był posłem na Sejm RP) i szokujące wydarzenia 8 lat temu oglądał na plaży w Międzyzdrojach, omal nie rozlewając puszki złocistego płynu.

Pytanie, czy po brązowym medalu z Tokio (2021) Fajdek uporał się definitywnie z „olimpijskim kompleksem” i jest w stanie podjąć rywalizację o złoto. - Ten medal powinien te sprawy definitywnie wyjaśniać. Paweł ma tyle sukcesów na koncie, że już nic nie musi, wszystko może. Nam nie potrzeba regularności Katzenberga, wystarczy rzucić raz, a porządnie. Jak będzie w Paryżu, przekonamy się, ale dlatego sport jest tak fajny i piękny, bo jest nieprzewidywalny – mówi mistrz Ziółkowski.

Trzęsą się łydki

O ile jednak w męskim młocie mamy wciąż dwóch zawodników w ścisłej czołówce, a tyle w żeńskim powyżej 70 metrów rzucała w tym roku tylko trzykrotna mistrzyni olimpijska Anita Włodarczyk, która po problemach zdrowotnych zdobyła srebro ME. W Paryżu wystartuje też Kopron, ale w tym roku daleka jest od olimpijskiej formy.

- Ale poziom w żeńskim młocie jest przeciętny, liderka światowych tabel Brooke Andersen i czwarta w tym rankingu Janee Kassanavoid odpadły w amerykańskich kwalifikacjach. Trochę rywalek Anicie więc ubyło, a na sam widok jak wchodzi do koła konkurentkom trzęsą się łydki. W Rzymie pokazała, że potrafi walczyć, i choć 80 metrów to już dla niej sufit nie do przebicia, to stać ją na 74-75 metrów i możemy się mocno zdziwić, co to będzie oznaczać – kończy Szymon Ziółkowski.

Tomasz Mucha

 

ZŁOTA SERIA

Londyn, 2012: ANITA WŁODARCZYK

Rio de Janeiro, 2016: ANITA WŁODARCZYK (brąz Wojciech Nowicki)

Tokio, 2021: ANITA WŁODARCZYK, WOJCIECH NOWICKI (brąz Malwina Kopron, Paweł Fajdek)