Jak u Hitchcocka!
W 90 minucie Chrobry przegrywał z Kotwicą 1:2, by w dramatycznej końcówce przechylić szalę zwycięstwa.
W 14 min gospodarze mieli dużo szczęścia, bo Nicolas Rajsel minął Dawida Arndta, lecz z ostrego kąta trafił w słupek. Minutę później Rajsel otrzymał podanie na wolne pole, ale w sytuacji sam na sam z bramkarzem nie trafił w światło bramki. Gospodarze po raz pierwszy poważnie zagrozili przeciwnikom w 27 min, lecz Patryk Szwedzik przegrał pojedynek z Markiem Koziołem. Chwilę później znacznie większą precyzją wykazał się napastnik Kotwicy, Jonathan Junior. Brazylijczyk doszedł do prostopadłego podania Zvonimira Petrovicia, stanął oko w oko z Arndtem i efektowną „podcinką” posłał futbolówkę do siatki.
W drugiej połowie (konkretnie w 50 min), w myśl zasady „Tonący brzytwy się chwyta”, trener Chrobrego Piotr Plewnia posłał w bój drugiego napastnika, Mikołaja Lebedyńskiego. To jednak nie „Miki” doprowadził do wyrównania, lecz Szwedzik - wcześniej Kozioł minął się z piłką po dośrodkowaniu Dawida Hanca - który w 55 min wykazał najwięcej sprytu w zamieszaniu podbramkowym. Pomarańczowo-czarni długo się nie nacieszyli, bo kilka minut później ponownie zostali skarceni. Tomasz Wełna zgrał piłkę głową na „długi” słupek i z 3 m wcisnął ją do siatki Jonathan Junior.
Goście wydawali się kontrolować przebieg wydarzeń i wydawało się, że nic złego przydarzyć im się nie może. Sędzia przedłużył spotkanie o 7 minut (skończyło się na 11 minutach), lecz nic nie zapowiadało tragedii Kotwicy. Tymczasem końcówka meczu była jak w filmach Alfreda Josepha Hitchcocka i sympatyków obu zespołów doprowadziła do migotania przedsionków. W 97 min Mateusz Lewandowski wycofał piłkę do Pawła Tupaja, który zmusił do kapitulacji Kozioła. Goście jeszcze na dobre nie ochłonęli, a zostali znokautowani. Patryk Mucha dośrodkował na głowę Alberta Zarównego, piłka po jego strzale odbiła się od poprzeczki i wpadła do siatki.
Bogdan Nather