Sport

Jak ten czas leci...

Zwycięstwo w sobotnich derbach byłoby fajnym prezentem pod... choinkę – uśmiecha się Karolina Jasinowska, ostatnia zawodniczka Ruchu, która brała udział w meczach z Sośnicą.

Na barkach doświadczonych Marty Gęgi (nr 10) i Karoliny Jasinowskiej opiera się obrona Ruchu. Fot. Norbert Barczyk/PressFocus

ORLEN SUPERLIGA KOBIET

W sobotę o 18.00 w Chorzowie dojdzie do ciekawego meczu – jednocześnie bardzo ważnego dla zespołów marzących o pierwszej szóstce, czyli spotkania Ruchu z Sośnicą Gliwice. Będą to pierwsze derby od 17 lat na szczeblu centralnym obu śląskich siódemek. Jedyną zawodniczką, która pamięta tamte mecze, a nawet brała w nich udział, jest kołowa „Niebieskich” Karolina Jasinowska.

Bojowe nastawienie

– To już 17 lat? Boże, jak ten czas leci... – wzdycha z uśmiechem Jasinowska, która nieprzerwanie jest bardzo ważnym ogniwem zespołu z Chorzowa, ikoną 9-krotnych mistrzyń Polski, dobrym duchem zespołu. „Karla” pamięta starcia z gliwiczankami w Lidze Centralnej, jednak woli się skupić na teraźniejszości. – Nastawienie jest bardzo bojowe – zapewnia. – Nie powiem nic odkrywczego, ale chcemy wyszarpać zwycięstwo. Dawno nie zdobyłyśmy punktów, więc chciałybyśmy fajnie zakończyć tę przedświąteczną rundę.

Nie ma zgody

Tutaj należy się wyjaśnienie, że derbowy mecz z Sośnicą będzie ostatnim przed mistrzostwami Europy. Do gry Orlen Superliga powróci dopiero po... siedmiu tygodniach. Na 28 grudnia zaplanowano kolejne ligowe mecze (Ruch zmierzy się wówczas z siódemką z Kalisza), a Superliga nie zgadza się na przełożenie kolejki na wcześniejszy termin, tłumacząc się wolą... kibiców, którzy chcą oglądać ligę. Tymczasem to nie jest tylko wola Ruchu, bo inne drużyny też chciałyby mieć więcej wolnego przed końcem roku. Potem zespoły czeka kolejna pauza, czyli ewentualne zwycięstwo byłoby bardzo przyjemnym prezentem pod choinkę.

Radość z punktów

Jasinowska: – Ciśnienie jest duże, nie ma co ukrywać. Wiem, że przyjdzie bardzo wielu naszych kibiców, a także spora grupa sympatyków Sośnicy. Dla naszych fanów chciałybyśmy wygrać, by i oni mieli się z czego cieszyć. Zresztą nam ta radość też jest bardzo potrzebna, bo mamy tylko sześć punktów. Czeka nas trudny mecz, bo Sośnica nie jest beniaminkiem. Składa się z zawodniczek grających w ubiegłym sezonie w Superlidze jako JKS Jarosław. Latem zmieniono im szyld, co nie zmienia faktu, że to doświadczona i zaprawiona w bojach drużyna. Mają w składzie dobrze rzucające z drugiej linii zawodniczki, dobre kołowe. Dysponują też bardzo dobrymi bramkarkami. Musimy uważnie zagrać w ataku i celnie rzucać, by nie zrobić z nich bohaterek.

Musimy wygrywać

Poprzednie mecze nie wyszły Ruchowi, jednak trzeba przyznać, że chorzowianki mierzyły się z czołowymi siódemkami poprzedniego sezonu oraz pechowo przegrały ze Startem Elbląg. – Ostatni mecz z Gnieznem „odjechał” nam w początkowej fazie, mogłyśmy trochę bardziej się postarać, ale nie wracamy już do tego. Liczy się tylko sobotnie spotkanie, bo drużyny z Koszalina czy Piotrkowa już zaczęły punktować. Jak zagramy swoje i bez głupich błędów, to punkty powinny zostać u nas. Z zespołami będącymi w naszym zasięgu po prostu musimy wygrywać. Nie ma co gadać! – kończy Jasinowska.

Zbigniew Cieńciała