Sport

Jak od niechcenia

Nie był to porywający mecz reprezentacji, co najwyżej poprawny. Spektakularności nie było w nim wcale, stąd trudno o fajerwerki w ocenach.

Weteran Kamil Grosicki w pół godziny pokazał, jak należy grać w reprezentacji Polski. Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus

ILE I ZA CO?

Marcin BUŁKA, 90 min – 6

Spokojnie mógł sobie wziąć książkę do poczytania, bo poza rozgrywaniem piłki nogami (swoją drogą całkiem niezłym) nie miał wiele do roboty. Mołdawianie dwa razy kopnęli piłkę w światło bramki, ale dwa razy prosto w niego. Mamy nadzieję, że nie szedł pod prysznic, bo raczej się nie spocił, a woda droga...

Mateusz SKRZYPCZAK, 90 min – 6

Udany debiut, w którym widać było, że chce pokazać się z jak najlepszej strony, choć nie miał wielu akcji w defensywie. Dwukrotnie znalazł się za to w polu karnym przeciwników, ale najpierw nie trafił głową w piłkę, a potem nie udało mu się zamknąć dośrodkowania. Zbierając drugie piłki nie panikował, starał się przyjąć, a nie wybijać „na pałę”. Zdarzyła mu się jedna nieodpowiedzialna strata, ale natychmiast ją naprawił. Ciekawe, jak by wyglądał na tle kogoś mocniejszego.

Jan BEDNAREK, do 46 min – 6

Mołdawia była tak bierna w ataku, że można było zapomnieć, że Bednarek w ogóle był na boisku. Chociaż z drugiej strony może to i dobrze, że nic nie „wywinął”.

Jakub KIWIOR, 90 min – 6

Bardzo solidny, skasował kilka akcji, parę razy próbował rozegrać w swoim stylu (choć raz to rozegranie zakończyło się stratą na własnej połowie). Na plus.

Bartosz SLISZ, 90 min – 6

Gol na 2:0 – pierwszy w kadrze – uratował jego notę, bo do tego momentu jego występ był mocno „bezjajeczny”. Niby poprawny, ale jakiś taki nijaki... Uwagę kibiców przykuła sytuacja z drugiej połowy, kiedy wdał się w pyskówkę... z Walukiewiczem. Przydałoby się u niego trochę więcej krzepy (nie w pyskówce, tak ogólnie).

Matty CASH, do 60 min – 7

Pokazał się tak, jak piłkarz mocnego klubu Premier League powinien pokazać się na tle mołdawskim. Był niebezpieczny w ataku, obrońcy rywali mieli z nim problem i co najważniejsze – strzelił ładnego gola. Popisał się zgrabnym i dobrym technicznie wolejem, który ładnie wsunął się przy dalszym słupku.

Sebastian SZYMAŃSKI, do 46 min – 5

Zaliczył hokejową asystę drugiego stopnia, czujnie zgrywając piłkę bez przyjęcia po błędzie mołdawskiego bramkarza. W 21 min przymierzył wewnętrzną częścią stopy w swoim stylu, ale golkiper sobie poradził. Poza tym jednak wydaje się, że w takim meczu od głównego kreatora można wymagać więcej.

Jakub MODER, 90 min – 7

Zachęcający występ, dający nadzieję na coś więcej w kolejnych spotkaniach (tak, wiemy, że Polacy grali z Mołdawią). Aktywny, widoczny w wielu strefach boiska, szukający przestrzeni między liniami przeciwnika, łaknący nieoczywistych rozwiązań. Na samym początku groźnie główkował, sprawiając golkiperowi spore kłopoty.

Nicola ZALEWSKI, do 60 min – 6

Gdy był na boisku Grosicki, wyglądał... blado. Weteran – również hasający po lewej flance – pokazywał mu, jak to się robi. Z każdą kolejną minutą finalista Ligi Mistrzów jednak się rozkręcał i zaliczył kilka dziarskich rajdów. Pierwszy kwadrans drugiej połowy był w jego wykonaniu bardzo dobry. Kapitalnie „zakręcił” przeciwnikiem w 51 minucie, dorzucając do Walukiewicza.

Adam BUKSA, do 74 min – 4

Występ klasycznej dziewiątki. Kilka razy piłka odnalazła go w polu karnym, ale obyło się bez groźniejszych uderzeń. Kilka razy powalczył fizycznie z defensorami, by zgrać futbolówkę. Najważniejsze, co zrobił, to zaliczył asystę przy golu Casha – choć zarówno przyjęcie, jak i podanie raczej nie znajdą się na ilustracjach piłkarskiego abecadła.

Kamil GROSICKI, do 30 min – 8

Pewnie można by podciągnąć mu notę z racji tego, że grał mecz pożegnalny... ale ósemka jest tu absolutnie zasłużona. Przez te pół godziny był zdecydowanie najlepszym polskim zawodnikiem, najbardziej aktywnym, chętnym, odważnym, ciągnącym do przodu. Już w pierwszych kilkunastu sekundach oddał obiecujące uderzenie, które zatrzymało się na obrońcy. Świetnie dogrywał ze stałych fragmentów, szarpał, dryblował... Pokazał pigułkę swoich najlepszych zagrań z całej reprezentacyjnej przygody. Drugiego takiego już nie będzie.

Karol ŚWIDERSKI, od 30 min – 4

Po zejściu Grosickiego przejął opaskę kapitana, co było jego największym wyczynem z tego meczu. Kilka razy zaanonsował swoją obecność w ofensywie, ale rzadko dawał konkrety. Nie było sytuacji, w której „Świder” był bliski trafienia.

Sebastian WALUKIEWICZ, od 46 min – 5

Niby grał dobrze, niby był aktywny w polu karnym rywala, niby parę razy interweniował, ale to z jego winy w 66 minuty Mołdawia miała jedyną szansę w meczu. Uciekł mu Virgiliu Postolachi i gdyby nie uderzył jak fajtłapa, byłby gol. Walukiewicz w takich sytuacjach musi go upilnować!

Mateusz BOGUSZ, od 46 min – 4

Wykonał kilka prób pressingowych, kilka razy podciągnął w ofensywie, lecz można było odnieść wrażenie, że kiedy przychodziła decydująca faza akcji, nie dawał niczego konkretnego. Czuć od niego potencjał, ale to jeszcze nie to.

Przemysław FRANKOWSKI, od 60 min – 3

Najgorzej dysponowany polski wahadłowy od jakiegoś czasu. Trudno o wymierne pozytywy poza jednym niezłym podaniem prostopadłym do Bogusza.

Jakub KAMIŃSKI, od 60 min – 7

Znakomita zmiana. Szarpał, kiwał, „jeździł”, centrował... choć zdarzały się też momenty niedokładności i strat. W 85 minucie powinien zdobyć bramkę po dwójkowej akcji z Piątkiem, ale za to chwilę później po swoim dryblingu asystował Sliszowi, wypracowując górnośląskiego gola na Śląskim.

Krzysztof PIĄTEK, od 74 min – niesklas.

Można go pochwalić za wspomnianą wyżej akcję z Kamińskim i przytomne wystawienie mu piłki.

Piotr Tubacki