Sport

Jak nie tracić?

GKS Katowice jest drugą najgorszą drużyną w ekstraklasie pod względem straconych bramek.

Rafał Strączek czeka na pierwsze czyste konto w sezonie. Fot. Ireneusz Wnuk/PressFocus

GKS KATOWICE

Choć GKS Katowice przełamał złą passę i wygrał z Motorem Lublin w poprzedni weekend 5:2, nadal nie potrafi zakończyć meczu bez straty gola. W tym sezonie podopieczni Rafała Góraka stracili już 24 bramki. Pod tym względem w lidze gorsza jest tylko Lechia Gdańsk, której bramkarze (Bogdan Sarnawski, Szymon Weirauch i Alex Paulsen) wyciągali piłkę z siatki 27 razy. Z kolei tyle samo goli co katowiczanie stracił także Bruk-Bet. Problem w defensywie GieKSy jest więc widoczny i mówił o nim jej szkoleniowiec po starciu z Motorem, w którym jego drużyna najpierw zdobyła dwa gole, a następnie szybko straciła prowadzenie. - Często gramy wysoką obroną. Chcemy być bardzo intensywni i mocni pod tym względem. Natomiast musimy tez umieć bronić w obronie niskiej. To jest klucz do tego, żeby drużyna odpowiednio zarządzała swoimi siłami. Ważne jest to, żeby w niskiej obronie wykazać się intensywnością w swoich strefach. Tego mi zabrakło w meczu z Motorem. Doprowadziliśmy do tego, że przeciwnik dośrodkowywał w pole karne. Mamy rzeczy do poprawy, bo przy prowadzeniu 2:0 z Motorem nie powinniśmy dać szansy rywalowi na odrobienie strat w ciągu 15 minut. Pod tym względem mamy dużo do analizy – stwierdził Rafał Górak.

Dośrodkowania, kontry, strzały z dystansu...

Nie tylko dośrodkowania – jak w meczu z lublinianami – sprawiają problem katowiczanom. Wystarczy spojrzeć na ich pięć ostatnich meczów ligowych, żeby zauważyć, że nie ma powtarzalnego schematu utraty gola. W starciu z Lechią Gdańsk (0:2) Dawid Kudła stracił bramkę po błędzie indywidualnym. Zbyt pochopnie wyszedł przed „16” do długiego podania i nie udało mu się go odpowiednio przeciąć. Pod koniec spotkania Camilo Mena zdobył natomiast bramkę po kontrze, gdy GKS już był nastawiony na ofensywę.

W kolejnym meczu z Cracovią (0:3) piłkarze z Katowic wpuścili w pole karne Filipa Stojilkovicia, który próbował zgrać piłkę do partnera, ale jego podanie zakończyło się golem samobójczym Alana Czerwińskiego. Następnie padła bramka po rzucie rożnym, gdy górnośląska ekipa kompletnie pogubiła się w polu karnym. Na koniec Dawid Kudła kapitulował po tym, jak Stojilković dostał podanie przez środek pola i w sytuacji sam na sam nie pomylił się.

Po tym meczu doszło do zmiany bramkarza i między słupki wskoczył Rafał Strączek. W premierowym w barwach GKS-u meczu w ekstraklasie z Wisłą Płock (1:1) stracił pechowego gola po strzale z dystansu i rykoszecie.

Kolejkę później, w rywalizacji z Lechem Poznań (0:1), do siatki trafił Bryan Fiabema, który uderzył zza linii 16 metra i choć przed nim stało czterech piłkarzy GKS-u, piłka znalazła drogę do bramki.

Rotacje

Po wygranej z Motorem nie jest to czas dla GKS-u na zasmucanie się, sztab katowiczan mimo wszystko musi coś zaradzić na problem w defensywie, jeżeli marzy o szybkim wydostaniu się z dolnej połowy tabeli. Skoro zespół traci średnio dwa gole na mecz, to coś jest nie tak. Doszło już do zmiany bramkarza, Rafał Górak rotował też trójką defensorów, zmieniał środkowych pomocników, ale na razie różne warianty osobowe nie przyniosły pożądanego skutku w postaci zachowania czystego konta. Co więc GieKSa musi zrobić, żeby przestać tracić gole?

Kacper Janoszka