Jak legendy będą „naprawiać” Polaka
Słynny Ivan Lendl zasilił co prawda sztab Huberta Hurkacza, ale głównym coachem najlepszego polskiego tenisisty będzie „Wampir”, czyli mistrz olimpijski Chilijczyk Nicolas Massu.
To dla mnie zaszczyt mieć Nicolasa Massu i Ivana Lendla w moim zespole. Ich wiedza i zaangażowanie motywują mnie do jeszcze cięższej pracy, a jestem gotowy, by dać z siebie wszystko – przekazał w piątek 27-letni wrocławianin, obecnie 16. tenisista światowego rankingu.
Hubert Hurkacz pozostawał bez głównego szkoleniowca od końca sierpnia, kiedy to rozstał się z Craigiem Boyntonem. Przez ponad 5 lat współpracy pod okiem Amerykanina – od marca 2019 - wygrał osiem turniejów ATP, ale nie spełnił się dotąd w Wielkim Szlemie, osiągając jedyny półfinał w 2021 roku w Wimbledonie. Na londyńskiej trawie w tym roku jego kariera zarazem się zachwiała - kontuzja kolana, której doznał w meczu 2. rundy sprawiła, że musiał poddać się zabiegowi więzadła, nie wystartował w igrzyskach w Paryżu i już do końca sezonu nie wrócił do formy.
Rehabilitacja i reklamy
Jeszcze w sierpniu „Hubi” odnotował awans na najwyższe w karierze 6. miejsce na świecie, ale od września głównie się rehabilitował w zakopiańskim COS-ie i w ramach umowy z Polską Organizacją Turystyczną nagrywał reklamy promujące Polskę, które można właśnie oglądać w TV. Ostatni mecz w tym sezonie 27-letni wrocławianin rozegrał 27 września, kiedy przegrał w 2. rundzie w Tokio z Brytyjczykiem Jackiem Draperem. Następnie wycofał się z turnieju w Szanghaju, w którym miał bronić tytułu.
Autor szkockiego sukcesu
Informacja o zatrudnieniu Ivana Lendla wzbudziła spore emocje, bo urodzony 64 lata temu w Ostrawie Czech z amerykańskim paszportem to legenda tenisa. W karierze (w latach 1984-90) wygrał 94 turnieje, w tym zdobył osiem tytułów wielkoszlemowych (po 3 French Open i US Open oraz 2 Australian Open), przez 270 tygodni przewodził światowemu rankingowi. Po zakończeniu kariery w 1994 roku został trenerem. Pod wodzą Lendla sukcesy odnosił m.in. Szkot Andy Murray, który jako jego podopieczny wygrał US Open 2012 oraz dwukrotnie Wimbledon (2013 i 2016) i dwukrotnie złoto olimpijskie (2012, 2016). Lendl doprowadził też Brytyjczyka do pierwszego miejsca w światowym rankingu w listopadzie 2016 roku. Krótko, przez rok, pracował także z drugim dziś w rankingu ATP Niemcem Alexandrem Zverevem.
Od Fibaka do Hurkacza
Można powiedzieć, że nawiązując współpracę z Hurkaczem, tenisowy życiorys Lendla zatoczył koło. Na początku kariery jego trenerem, menadżerem i nawet opiekunem był inny emigrant z ówczesnego bloku wschodniego, o 7 lat starszy Wojciech Fibak. To pod kierunkiem pierwszego Polaka w Top 10 ledwie 20-paroletni wówczas Czech doszedł do pozycji numer 1 na świecie, ale po pięciu latach ich drogi się rozeszły. Dziś panowie utrzymują jednak kontakty.
Fibak mówi dziś „Sportowi”, że jest zaskoczony decyzją Lendla. - Ivan od wielu lat mówił, że nie chce już latać po świecie, woli być w domu, z rodziną, swoimi owczarkami alzackimi i golfem, dlatego w ogóle nie brałem go pod uwagę w sztabie Huberta – przyznaje 14-krotny triumfator turniejów w singlu. – Stawiałem na kogoś z grupy chorwackiej Ivan Ljubicić lub Goran Ivanisević, który ostatecznie związał się z Kazaszką Jeleną Rybakiną, czy Szweda Thomasa Johanssona, który ma apartament w Monte Carlo w tym samym budynku, co Hubert. Z Lendlem wiele razy rozmawialiśmy, zachwycał się Hubertem jako człowiekiem i jego tenisem, zgadzał się ze mną, że ma większy potencjał niż osiągnął. Ale zacząłem się zastanawiać, o co chodzi, gdy Ivan zaczął mi wysyłać esemesy typu „he is nicest guy, he’s so sweet!" (z ang. to najmilszy gość i taki słodki – przyp. red.), a oni już po prostu zaczęli trenować w Boca Raton na Florydzie – uśmiecha się Fibak.
„Wampir” na pokładzie
Główną rolę w sztabie Hurkacza pełnił będzie jednak Nicolas Massu. 45-letni Chilijczyk jako tenisista największy sukces osiągnął na igrzyskach w Atenach w 2004 roku, gdzie zgarnął pełną pulę, zdobywając złoto w singlu i w deblu (w parze z Fernando Gonzalezem). Miał pseudonim „El Vampiro” (z hiszp. Wampir), słynął na korcie z niezwykłej waleczności. Potem został trenerem, m.in. Dominica Thiema (2019-23). Pod jego wodzą Austriak osiągnął to, o czym marzy „Hubi”, czyli wygrał Wielkiego Szlema - US Open 2020, a wcześniej tego samego roku dotarł do finału Australian Open. Później kariera Thiema gwałtownie wyhamowała przez kontuzje i jesienią tego roku zakończył karierę.
Fibak jest przekonany, że Lendl będzie jedynie doradcą Hurkacza, a główna praca i coaching Polaka podczas turniejów będzie rolą Massu. – Ivan napisał mi, że nie jest coachem, więc pewnie oficjalnie nie ma tego w żadnym kontrakcie, zresztą jest z dziesięć razy droższy od Chilijczyka. Lendl będzie zapewne doradzał, natomiast nie wykluczam, że jak Hubert zajdzie daleko w dużych turniejach, pojawi się również od czasu do czasu w jego boksie. To wygląda na wyjątkowo trafiony układ, bo Massu to bardzo miły, serdeczny człowiek, na swój sposób będzie kontynuacją stylu Boyntona, z wartościowym naddatkiem, bo to jednak doświadczony tenisista – mówi były finalista mastersa (1976).
Top spin i ruch do przodu
Co duet Massu – Lendl może zmienić w grze i postawie Hurkacza? – Ivan był mistrzem forehandu. Hubert uderza płasko i szybko, ale nie ma dobrego top spinu, uderzeń z górną rotacją, trudniejszych w odbiorze. I mam nadzieję, że razem z Massu popchną Huberta zza linii końcowej do przodu. Powtarzałem to Hubertowi przy każdej okazji, on się zgadzał, potakiwał, ale może teraz autorytet Ivana tu więcej zdziała – zastanawia się Fibak.
Hurkacz ma wrócić na kort na przełomie roku podczas turnieju United Cup w Sydney w parze z Igą Świątek.
Tomasz Mucha