Sport

Iść do przodu

Rozmowa z Antonim Kozubalem, pomocnikiem Lecha Poznań

Antoni Kozubal. Fot. Paweł Jaskółka/Pressfocus.pl

Jak wygląda ocena rundy w wykonaniu Antoniego Kozubala? Przyznać trzeba, wyróżniającego się gracza w ekstraklasie.

– Teraz, na gorąco po meczu z Górnikiem, to zadowolenia nie ma, bo zdecydowanie nam nie wyszło. Ciężko po takim spotkaniu mówić, czy runda w moim wykonaniu była dobra, czy nie. Po tym przegranym 1:2 meczu w Zabrzu na pewno jest niedosyt i żałujemy tego, że tak zakończyliśmy rok. Teraz jest czas na reset, przemyślenie, co w tej końcówce poszło nie tak. Trzeba wyciągnąć wnioski i dobrze podejść do okresu przygotowawczego.

Ale przecież jesteście liderem rozgrywek.

– Nie wyobrażałem sobie, że tak pójdzie. Wszystkie mecze w podstawowej jedenastce. Myślę, że za mną dobra runda, pomagałem drużynie. Jeżeli chodzi o całokształt, to rzeczywiście mogę powiedzieć, że jestem zadowolony.

W klasyfikacji „Złotych butów”, rankingu „Sportu” prowadzonego od 1957 roku, jest pan na pierwszym miejscu z sześcioma punktami przewagi nad Kolourisem z Pogoni i siedmioma nad Repką z GieKSy. Spodziewał się pan, że wszystko tak wypali i zadebiutuje pan nawet w reprezentacji Polski?  

– Ależ skąd! Od zawsze codziennie na treningach daję z siebie maksa po to, żeby być lepszym. Nie spodziewałem się jednak, że to tak się potoczy, że cała ta praca tak szybko się zwróci. Cieszę się i robię oczywiście wszystko, żeby dalej tak było, żeby w kolejnej rundzie dalej podtrzymać ten poziom, a może, żeby było jeszcze lepiej. To moje cele.

W jakim stopniu pomogło wypożyczenie do GKS-u Katowice, gdzie grał pan z powodzeniem przez półtora roku w latach 2023-24?

– Gdyby nie ten moment w Katowicach, to z pewnością nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem dzisiaj. Doceniam to, czego się mogłem w GKS-ie nauczyć, wychowali mnie tam w pewien sposób.

Od pół roku współpracuje pan z Nielsem Frederiksenem. Jak się z nim trenuje i przede wszystkim jak podchodzi do was, młodych graczy?

– Do wszystkich podchodzi tak samo. Tutaj nie ma wytyczonej jakiejś hierarchii. Nie ma może wiele indywidualnych rozmów, ale to, co przekazuje ze sztabem, jest wystarczające. Uważam, że to jest super i myślę, że te wszystkie założenia realizowaliśmy w pierwszej rundzie sezonu na dobrym poziomie. Od trenera Frederiksena wiele można się nauczyć, sporo można zyskać na treningach. Dostajemy wiele mocnych, konkretnych wskazówek, które możemy wykorzystać na boisku.

Co z jesieni 2024 roku najbardziej pan zapamięta?

– Hmm… Gola z Legią i na pewno powołanie do kadry, ale raczej patrzę na całokształt, a nie na pojedyncze historie. Liczy się całość.

Czego panu życzyć w 2025 roku?

– Dla mnie najważniejsze jest to, żeby rozwijać się jako piłkarz z dnia na dzień, bo dzięki temu ostatecznym skutkiem będzie sukces, czyli mistrzostwo Polski „Kolejorza”!

Rozmawiał Michał Zichlarz