Imię Atena zobowiązuje
Dziś Julia Szeremeta walczy o awans do finału z Nesthy Petecio z Filipin.
To miła niespodzianka, Julia Szeremeta w wadze 57 kg wygrała trzy walki i ma już zapewniony co najmniej brązowy medal. Zapewniła sobie i biało-czerwonym pierwszy kobiecy medal w boksie, a jednocześnie 44. w historii polskiego pięściarstwa. 24 sierpnia skończy 21 lat, przygodę ze sportem zaczynała jako sześciolatka, ale od... karate. Na zajęcia w Chełmie zaprowadziła ją, wraz z bratem, mama, która wcześniej też uprawiała tę dyscyplinę.
- Dużo miałam walk, ale z czasem mi się to znudziło, a po drugie nie jest to sport olimpijski. Już od dziecka moim celem były igrzyska... - powiedziała Julia Szeremeta po tym, jak zapewniła sobie olimpijską kwalifikację.
W wieku 13 lat postawiła na boks i zaczęła trenować w Paco Lublin, którego barwy nadal reprezentuje. Pracowitości i odpowiedzialności nauczyła się szybko, pomagając rodzicom przy prowadzeniu małej stadniny. Teraz liczy ona siedem koni z przeznaczeniem na hodowlę. Udzielała też lekcji jazdy. Kilka lat temu był taki moment, że Szeremeta chciała nawet zerwać z boksem. Złożyła się na to sytuacja finansowa i groźna kontuzja kolana, której nabawiła się podczas roztrenowania, grając w piłkę nożną.
- Miałam różne myśli w głowie, ale postawiłam wszystko na jedną kartę i udało się - zaznaczyła pięściarka, której największym sukcesem do tej pory było zdobycie w 2023 roku tytułu młodzieżowej mistrzyni Europy.
Trenuje 12 razy w tygodniu. Każde zajęcia trwają półtorej godziny. W zależności od fazy sezonu są one przeplatane bieganiem, sparingami czy ćwiczeniami na siłowni. Ma też treningi kognitywne z piłkami. Zgrupowania i udział w turniejach powodują, że w domu jest gościem - bywa, że dwa-cztery dni w miesiącu. - Gdy czas pozwala, prowadzę w klubie treningi z dziećmi. Lubię uczyć. Moją pasją chcę je zachęcić do boksu. Różnie bywa z tymi maluszkami. Niektóre chętnie słuchają, a inne chcą się tylko powygłupiać - opisała zajęcia z najmłodszymi.
Jej znajomi już jakiś czas temu przestali się dziwić, że zdecydowała się na uprawianie boksu. - Często jednak, gdy ubrane jesteśmy w reprezentacyjne dresy, otrzymujemy od postronnych osób pytania o to, co trenujemy. Gdy pada odpowiedź, ludzie bywają wręcz w szoku. Dziewczyna i boks... - nie mogą uwierzyć - roześmiała się.
Szeremeta przyznała, że zazwyczaj trenerzy kadry przed każdą walką przygotowują dwie taktyki - na wypadek, gdy jedna zawiedzie. Teraz wystarcza jej minutowy materiał wideo, aby się zorientować, czego można spodziewać się po przeciwniczce. Ma specyficzny sposób walki, z lekko opuszczoną gardą, jakby prowokowała rywalki. - Zazwyczaj lewą rękę mam nisko opuszczoną, a prawą trzymam wyżej. Lubię tak boksować. W takiej pozycji czuję się pewna siebie. Bazuję na szybkości i refleksie. Dochodzi do tego dobry balans ciała - tłumaczyła.
Wiosną powiedziała PAP: - W Paryżu będę po raz pierwszy. W turnieju olimpijskim nie oddam żadnej walki bez 100-procentowego zaangażowania. Wierzę, że wrócę z medalem... Dobry omen miało stanowić choćby jej drugie imię - Atena, bo jest... olimpijskie.
Dziś w wieczornej serii na słynnych kortach Rolanda Garrosa zmierzy się z Nesthy Petecio z Filipin. Stawką będzie awans do finału i co najmniej srebro. Nie będzie to łatwa walka, bo 33-letnia rywalka to wicemistrzyni olimpijska z Tokio, dwukrotna medalistka mistrzostw śwata (złoto w 2019 r. i srebro w 2014 r.) i trzykrotna medalistka mistrzostw Azji (brąz w 2012 r., srebro w 2015 r. i brąz w 2022 r.). W Paryżu też wygrała trzy walki: z Hinduską Jaismine 5:0, z Francuzką Aminą Zidani 4:1 i z Chinką Zichun Xu 5:0. Ciekawostką jest fakt, że boks za namową ojca zaczęła trenować w wieku 7 lat, kiedy... Julii Szeremety jeszcze na świecie nie było.
(a-PAP)