Imaz pierwszy w historii

Jesus Imaz (w środku z białą opaską na nadgarstku) dokonał na Litwie rzeczy wyjątkowej. Fot. Paulius Zidonis/Press Focus

Imaz pierwszy w historii

Wyczyn Jagiellonii w Poniewieżu obił się szerokim echem i wywołał w pełni uzasadnioną ekscytację.

JAGIELLONIA BIAŁYSTOK

W przeszłości nie brakowało bowiem kompromitacji polskich klubów w europejskich pucharach lub męczarni z zespołami o znacznie mniejszym potencjale. Tymczasem we wtorek Jagiellonia nie zostawiła FK Paneveżys żadnych złudzeń co do tego, kto jest zespołem lepszym. Litewskie media pisały o bolesnej porażce, końcu bajki, byciu poza zasięgiem, nierealnym scenariuszu odwrócenia losów rywalizacji w rewanżu. To zasługa całej drużyny mistrza Polski, którą do kapitalnego zwycięstwa 4:0 poprowadził Jesus Imaz.

Celuje w Ligę Mistrzów

– Bardzo się cieszę z mojego występu. To był niesamowity mecz i bardzo ważne zwycięstwo. Jesteśmy o krok bliżej od kwalifikacji co najmniej do Ligi Konferencji, ale chcemy więcej. Z optymizmem patrzymy w przyszłość i chcemy grać w Lidze Mistrzów – powiedział podbudowany Katalończyk. Imaz w wieku 33 lat zadebiutował w pucharach, a dzięki hat trickowi zrównał się z najskuteczniejszymi do tej pory zawodnikami „Jagi” w rozgrywkach europejskich. Również trzy gole strzelili Taras Romanczuk, Przemysław Frankowski oraz Patryk Tuszyński. – To miłe być częścią historii Jagiellonii. Moje bramki były bardzo ważne dla zespołu, a skompletowanie hat tricka to coś niewiarygodnego. Gra w Lidze Mistrzów to moje marzenie – wspomniał jeszcze raz prestiżowe rozgrywki były piłkarz m.in. Wisły Kraków.

Imaz jak Lubański

Co więcej, Imaz został pierwszym obcokrajowcem w historii Ligi Mistrzów/Pucharu Europy (wliczając w to rzecz jasna eliminacje), który strzelił 3 gole w jednym meczu w barwach polskiego klubu. Wcześniej takiej sztuki dokonało czterech zawodników. Pierwszym był Włodzimierz Lubański w 1972 roku, kiedy Górnik Zabrze pokonał 5:0 maltańską Sliemę Wanderers. Legendarny napastnik potrzebował do tego ledwie 14 minut, co jest rekordem, który teraz wyrównał snajper z Białegostoku. 10 lat później 3 gole w 33 minuty strzelił dla Widzewa przeciwko Hibernians Marek Filipczak. W 1997 roku hat tricka również w barwach w barwach Widzewa skompletował Piotr Szarpak, potrzebując 70 minut, by trzykrotnie trafić do siatki Neftchi Baku. W 2004 roku aż 4 bramki zdobył z WIT Georgia Tbilisi Przemysław Frankowski z Wisły Kraków, do strzelenia 3 potrzebując 22 minut.

Trener młodszy od gwiazdy

– Za tydzień musimy zamknąć tę rywalizację – zapowiedział Imaz, a w podobnym tonie wypowiadał się trener Adrian Siemieniec, który zaliczył nad wyraz udany debiut w europejskich pucharach. W Lidze Mistrzów (ściślej mówiąc – w jej eliminacjach) debiutowała również Jagiellonia, co było najlepszym pierwszym meczem w tych rozgrywkach w historii polskiego futbolu. W swoim debiucie Górnik Zabrze pokonał 4:2 Tottenham, a Lech Poznań 2:0 Athletic Bilbao. Poprzeczka była wówczas znacznie wyżej zawieszona, ale to wynik idzie w świat i kroniki. – Musimy zachować koncentrację i odpowiedzialność – ostrzegał trener pochodzący z Czeladzi. – Przez cały poprzedni sezon zapracowaliśmy na miejsce, w którym się znajdujemy i bardzo ten moment szanujemy. Skupiamy się na tym, co przed nami. Kolejnym celem jest starcie z Radomiakiem, po którym będziemy przygotowywali się do rewanżu – przyznał Siemieniec.

Szkoleniowiec pochwalił również kapitalny występ Imaza. – Jesus nie wyznacza sobie barier. Ciągle jest głodny piłki. Jest inspiracją nie tylko dla mnie, ale też innych młodych ludzi, którzy pragną grać w piłkę. To fantastyczny piłkarz i człowiek – powiedział Siemieniec, który jest od hiszpańskiego zawodnika... dwa lata młodszy.

Piotr Tubacki