Sport

Im bronić nie kazano

Dika Mem i jego francuscy koledzy nie mają zamiaru zwalniać. Fot. PAP/EPA


Im bronić nie kazano

Po dwóch wczorajszych meczach w grupie II fazy zasadniczej wyłonieni zostali pozostali półfinaliści.

 

Jako pierwsi na parkiet hali w Kolonii wybiegli Islandczycy i Austriacy. Ci drudzy, przy nadzwyczajnym zbiegu okoliczności, mieli jeszcze szansę na 2. miejsce, ale widać było, że w cuda nie wierzą, a po poniedziałkowej porażce z Francuzami najwyraźniej zeszło z nich powietrze. Zaledwie 8 bramek w pierwszych 30 minutach nie wystawia zbyt dobrego świadectwa „czarnemu koniowi” turnieju. Po zmianie stron było ciut lepiej, ale nie na tyle, by zagrozić Islandczykom, którym zależało na uratowaniu twarzy i drugim z rzędu zwycięstwie. Austriacy wygrali drugą połowę, lecz za nisko, by wyprzedzić rywali. - Nasze głowy chciały wygrać, ale nogi nie do końca mogły za tym nadążać. Jesteśmy bardzo zmęczeni tym turniejem. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo zła i ona zaważyła na fatalnym występie - nie gryzł się w język prawoskrzydłowy Robert Weber, autor 5 bramek. Na pochwałę zasłużył jedynie Constantin Moestl, który odbił 20 z 45 rzuconych w jego bramkę piłek.

Wspomnianego przez austriackiego weterana zmęczenia nie było widać po Francuzach i Węgrach, którzy postawili na atak. Szybka gra, pomysłowe akcje, a przede wszystkim skuteczność mogły imponować i wzbudzały aplauz na widowni. Bramkarze w tym spotkaniu nie mieli wiele do powiedzenia. Francuscy zatrzymali 9, a węgierscy 8 rzutów. Na początku lepsze wrażenie sprawiali Węgrzy, wychodząc na 4:1, ale to tylko rozjuszyło mistrzów olimpijskich, wśród których brylowali Nedim Remli (7 goli) i Dika Mem (6). Kiedy przewaga Francuzów wzrosła do 5 bramek (18:13, 20:15), wydawało się, że nic im nie grozi. Rywale jednak zmniejszyli straty, a wynikiem 20:18 kończą się często całe mecze, a nie premierowe odsłony. Po zmianie stron tempo nieco siadło, ale kontrolujący przebieg gry trójkolorowi nie dali się dogonić i już mogą myśleć o piątkowym półfinale ze Szwedami. Wynik meczu Niemcy - Chorwacja (zakończył się po zamknięciu wydania) nie miał znaczenia, bo w czwórce znaleźli się gospodarze imprezy. (mha)