Iga wybiera… papieża
Maja Chwalińska przegrała z Marią Sakkari i nie zagra w turnieju głównym w Rzymie. Jej przyjaciółka, która broni tytułu na Foro Italico, stawiła czoła... dziennikarzom.
Iga Świątek cieszy się w Rzymie wielką popularnością. Fot. instagram.com/ internazionalibnlditalia
Trzy Polki i Hubert Hurkacz będą rywalizować w stolicy Włoch w ostatnim „tysięczniku” przed wielkoszlemowym Rolandem Garrosem, który rusza 25 maja. Niestety, kwalifikacji na Foro Italico nie przebrnęli ani Maja Chwalińska, ani Kamil Majchrzak.
Piotrkowianin (79. ATP) poległ już w poniedziałek w 1. rundzie z Austriakiem Sebastianem Ofnerem. Tenisistka z Dąbrowy Górniczej (124. WTA) pierwszy mecz z Ukrainką Julią Starodubcewą (80.) rozstrzygnęła na swoją korzyść i we wtorek stanęła do decydującej potyczki z Marią Sakkari (81.). Maja zaskoczyła swoim niekonwencjonalnym tenisem byłą numer 3 na świecie i wygrała pierwszą partię, ale w dwóch kolejnych utytułowana Greczynka „skapowała”, o co chodzi i była już lepsza, wygrywając ostatecznie 3:6, 6:3, 6:1, a zawodniczka BJKT Advantage Bielsko-Biała chyba zapłaciła za trwającą ponad trzy godziny batalię z Ukrainką.
Linette też z Sakkari?
Tak więc w rozpoczętym w poniedziałek WTA 1000 na kortach ziemnych w Rzymie wystąpią Iga Świątek (rozstawiona z nr 2.), Magdalena Fręch (nr 26.) i Magda Linette (32.) i wszystkie jako rozstawione zaczną rywalizację od 2. rundy. Linette być może będzie miała okazję zmierzyć się z Sakkari, o ile ta pokona mistrzynię olimpijską z Tokio (2021), Szwajcarkę Belindę Bencic.
Fręch zmierzy się ze zwyciężczynią pojedynku pomiędzy Białorusinką Wiktorią Azarenką a Kolumbijką Camilą Osorio, a Świątek albo z Włoszką Elisabettą Cocciaretto, albo Ormianką Eliną Awanesjan.
Czekając na biały dym
Wczoraj wiceliderka rankingu i prywatnie przyjaciółka Chwalińskiej spotkała się w Rzymie z dziennikarzami i musiała odpowiedzieć na kilka „niebanalnych” pytań. Jedno z nich dotyczyło rozpoczynającego się w środę konklawe i wyboru nowego papieża i czy zamierza wybrać się na Plac św. Piotra w Watykanie, by zobaczyć biały dym…
– Chętnie bym to zrobiła, żeby po prostu przeżyć takie doświadczenie. Ale zobaczę, jak to będzie wyglądało logistycznie. Poza tym nie wiemy, kiedy to się stanie, prawda? Może za kilka miesięcy. Więc zobaczymy – uśmiechała się raszynianka.
Z bardziej poważnych kwestii ucięła pogłoski, że zrezygnuje w tym roku z gry na trawie i nie wystartuje w Wimbledonie. – W ciągu ostatnich kilku dni przeczytałam milion komentarzy, które nie były prawdziwe. Zwłaszcza w polskich mediach jest teraz na mój temat tak wiele teorii, które nie są prawdziwe. Lubicie pisać artykuły, które przyciągną ludzi, rozumiem to. To część waszej pracy. Ale naprawdę chcę nauczyć się lepiej grać na trawie. Każdy rok to kolejna okazja. Na pewno więc zagram w Wimbledonie, o ile nie doznam kontuzji – podkreśliła juniorska mistrzyni w Londynie sprzed siedmiu lat.
Długa droga do tytułu
Polka, która trzy razy wygrała w Rzymie (2021-22, 24), była pytana też m.in. o to, czy coraz bardziej obciążające jest to, że po raz kolejny broni tytułu zdobytego na kortach Foro Italico: – Nie zwracam uwagi na to, czy wygrałam w zeszłym roku, czy nie. Staram się pamiętać po prostu, jak grałam, jak się czułam na korcie, jakie miałam założenia taktyczne. Staram się więc skorzystać z doświadczenia, jakie zyskałam w poprzednich latach, a niekoniecznie przed pierwszą rundą myśleć o wygraniu turnieju, bo jest do tego długa droga. Są też inne dziewczyny, które grają dobrze – zaznaczyła.
Raszynianka była pytana o to, czy w związku z ciągłymi podróżami konsultowała się z ekspertem od snu. Wyjaśniła, że nie robiła tego. – Mam dobry team, który troszczy się o mnie. Wszyscy wiedzą, że biorę melatoninę – dodała.
W turnieju mężczyzn wystąpi rozstawiony z numerem 30. Hubert Hurkacz. Jego pierwszym rywalem – także w 2. rundzie – będzie Włoch Mattia Bellucci (68. ATP) lub Hiszpan Pedro Martinez (49.).
(t)
Petra wygrała!
Czeszka Petra Kvitova wygrała pierwszy mecz w imprezie WTA od czasu powrotu w lutym po przerwie macierzyńskiej. Utytułowana 35-letnia tenisistka przegrała wcześniej cztery mecze, ale we wtorek pokonała Rumunkę Irinę-Camelię Begu 7:5, 6:1 w 1. rundzie w Rzymie. W lipcu ubiegłego roku Kvitova, dwukrotna zwyciężczyni wielkoszlemowego Wimbledonu (2011, 2014) i była wiceliderka światowego rankingu, urodziła synka Petra.
Przyznała, że wątpiła, czy kiedykolwiek wróci na arenę międzynarodową. – Byłam na 95 procent pewna, że już nigdy nie wrócę. Miałam wtedy dość tenisa. Pomyślałam sobie, że nie mogę już tego robić. Dziś nie chcę narzucania żadnych ograniczeń w tym późnym etapie swojej kariery. Będę się tym cieszyć tak długo, jak to będzie możliwe – zakończyła.