Sport

Idealnie przymierzył

Dwa cudowne strzały Declana Rice'a sprawiły, że Real Madryt jest daleko od obrony tytułu.

Ten obrazek warto zapamiętać - Declan Rice dwukrotnie popisał się pięknymi uderzeniami z rzutów wolnych. Fot. PAP/EPA

LIGA MISTRZÓW

Po raz piąty w tym sezonie Jakub Kiwior znalazł się w jedenastce Arsenalu w Lidze Mistrzów. Reprezentant Polski wcześniej zagrał przez 90 minut w starciach z Monaco, Dinamem Zagrzeb, Gironą oraz PSV. Wtorkowy rywal, Real Madryt, był więc najbardziej prestiżowym, jednym z trudniejszych do pokonania. Do tej pory w Lidze Mistrzów najmocniejszymi przeciwnikami, z którymi mierzył się 25-latek, były zespoły Bayernu (w sezonie 2023/24 - wyszedł w pierwszym składzie, zszedł od razu po zmianie stron) oraz PSG (w bieżących rozgrywkach, w fazie ligowej - wszedł z ławki). Doświadczenia z gry w europejskich pucharach z potęgami nie ma więc wielkiego.

Kiwior jest jednak zawodnikiem Arsenalu, wicelidera Premier League, aktualnego wicemistrza Anglii. Musi więc być gotowy na takie wyzwania. I w pierwszej połowie Polak oraz wszyscy piłkarze z Londynu udowodnili, że Realu, triumfatora zeszłorocznej Ligi Mistrzów, nie należy się bać. Arsenal skutecznie wykorzystał problemy kadrowe „Los Blancos”. Carlo Ancelotti nie mógł skorzystać z Ferlanda Mendy’ego, więc z konieczności na lewej obronie zagrał David Alaba. Za żółte kartki pauzował Aurelien Tchouameni, kontuzjowany pozostaje Dani Ceballos, a więzadła krzyżowe w zeszłym roku zerwał Dani Carvajal. To spowodowało, że na prawej obronie zagrał nominalny pomocnik Fede Valverde, a w środku pola biegał Eduardo Camavinga, który jest bez formy. Ancelotti miał chociaż odrobinę szczęścia, bo po dwóch tygodniach przerwy do pełni sił wrócił Thibaut Courtois, bo belgijski bramkarz okazał się bardzo potrzebny.

Już w pierwszej połowie gospodarze testowali formę golkipera. Ten spisywał się bardzo dobrze. Widać było, że podczas okresu rehabilitacji po prostu odpoczął. Imponował refleksem, gdy piłkarze Mikela Artety próbowali go zaskoczyć strzałami z pola karnego. Utrzymał czyste konto do końca pierwszej połowy, ale w ciągu 45 minut Arsenal zdążył zademonstrować siłę, co było zapowiedzią tego, co wydarzyło się po zmianie stron.

Skoro piłkarze z Londynu nie potrafili wbić piłki do siatki z akcji, inny sposób na pokonanie Courtoisa znalazł Declan Rice. Pomocnik w 58 minucie genialnie wykonał rzut wolny. Fenomenalnie podkręcił piłkę, która minęła mur i wylądowała tuż przy słupku. Belg nie miał szans na skuteczną interwencję. Na tym 26-letni reprezentant Anglii jednak nie poprzestał. W 70 minucie znów ustawił piłkę przed polem karnym i po raz kolejny oddał atomowy strzał z rzutu wolnego. Tym razem trafił idealnie, w okienko. Lepiej nie dało się tego zrobić. Rice samodzielnie wyprowadził Arsenal na dwubramkowe prowadzenie, co spowodowało, że piłkarze ze stolicy Hiszpanii chcieli ruszyć do ataku. Byli jednak bezzębni w ofensywie, więc nie pokonali Davida Rayi. Za to nadziali się na kolejny, ostatni cios Arsenalu. „Królewskich” dobił Mikel Merino.

Londyńczycy przed rewanżem na stadionie Santiago Bernabeu mają trzybramkową przewagę. Lepszej okazji do wyeliminowania Realu nie będą mieli.

Kacper Janoszka

ĆWIERĆFINAŁ

◼  Arsenal - Real Madryt 3:0 (0:0)

1:0 – Rice (58), 2:0 – Rice (70), 3:0 – Merino (75).

ARSENAL: Raya – Timber (90+1. White), Saliba, Kiwior, Lewis-Skelly – Odegaard, Partey, Rice (80. Tierney) – Saka (74. Trossard), Merino, Martinelli. Trener Mikel ARTETA.

REAL: Courtois – Valverde, Asencio, Ruediger, Alaba (79. F. Garcia) – Modrić (71. Vazquez), Camavinga, Bellingham – Rodrygo (85. B. Diaz), Mbappe, Vinicius. Trener Carlo ANCELOTTI.

Sędziował Irfan Peljto (Bośnia i Hercegowina). Żółte kartki: Partey - Camavinga, czerwona Camavinga (90+4, druga żółta).