Sport

Idą jak burza!

Górnik-ŁKS

Niecodzienny widok - Lukas Podolski chce czyścić buty Kamilowi Lukoszkowi. Z prawej Dani Pacheco. Fot. Michał Meissner/PAP

Idą jak burza!

Kolejny mecz i kolejna wygrana „górników”, którzy gonią lidera z Białegostoku.


Zabrzanie prowadzili dwoma golami już po niewiele dwóch kwadransach. Najpierw do siatki, po fatalnym błędzie Kamila Dankowskiego, który zgrał piłkę wprost na nogę rywala, zdobył szukający swojego gola Szymon Czyż. Potem kapitalny kilkudziesięciometrowy rajd w swoim stylu przeprowadził Lawrence Ennali. W polu karnym mijał kolejnych rywali niczym Maradona, żeby pokonać Aleksandra Bobka, który wrócił między słupki po kontuzji.

Po przerwie kapitalnym golem z cyklu stadiony świata, kolejnym w ostatnich tygodniach, popisał się młodzieżowiec Kamil Lukoszek. Prawą nogą trafił pod poprzeczkę tak, że Bobek nie miał nic do powiedzenia. Ostatnie dwa gole to już sama końcówka. Najpierw bramkę strzelił najlepszy w sobotnim meczu w barwach ŁKS Dani Ramirez, a rezultat ustalił rezerwowy Filipe Nascimento.

(zich)



GŁOS TRENERÓW

Marcin MATYSIAK: - Górnik zagrał, jakby zwierzyna dopadła ofiarę. Nie dała jej żadnych szans. Myślę o wykorzystaniu naszych błędów. W pierwszej połowie utrzymywaliśmy się przy piłce, ale brakowało nam przyspieszenia, wygranych pojedynków jeden na jeden, otwierającego podania. Chcieliśmy grać odważnie, zdecydowanie.

Jan URBAN:- Dużo rozmawialiśmy o tym, w jaki sposób podejść do tego spotkania z drużyną z dołu tabeli. Takie mecze są pułapką. Udało się zmobilizować drużynę na tyle, że naprawdę dobrze weszła w mecz. Graliśmy dobrze, strzeliliśmy bramki. Sytuacja w klubie? Nie ma co ukrywać, jest bałagan. Nie ma w klubie dyrektora sportowego, prezesa. Coś musimy zrobić, spotkać się z władzami miasta. Trzeba podejmować mnóstwo bardzo ważnych decyzji, kto zostanie, kto odejdzie, ile mamy środków. Jeśli tego nie zrobimy, to pogramy sobie teraz w czubie tabeli, a w kolejnym sezonie ze "ściśniętymi pośladkami" będziemy szli od meczu do meczu.