Sport

Idą do przodu?

Z DRUGIEJ STRONY - Michał Zichlarz

Polskie przysłowie mówi, że „nosił wilka razy kilka, ponieśli i wilka”. Przypomina mi się ono w odniesieniu do Górnika Zabrze, a raczej do ludzi, którzy nim teraz dyrygują. Piszę teraz, bo raczej wcześniej niż później nie będzie ich w klubie. Jak to z działaczami bywa…

Ze zmianą władz w Zabrzu przed rokiem wiązano duże nadzieje. Kibice Górnika, czy raczej Torcida, pod adresem byłej prezydent skandowała: „Mańka-Szulik, oddaj Górnik!”. No to pojawiła się nowa prezydentka, Agnieszka Rupniewska, z którą od początku był problem, bo m.in. unikała mediów i pytań. To był jednak w tym wszystkim najmniejszy kłopot. Szybko przyszło się jej zmierzyć z rządzeniem i z realnymi problemami, do czego, jak się okazało, ani ona sama, ani ludzie wokół niej nie byli przygotowani. Weźmy nasze sportowe podwórko i prywatyzację Górnika… Tę rozpoczętą przez poprzednią władzę unieważniono. Konkurs rozpisano od nowa. W klubie pojawili się też nowi ludzie, których tak zachwala przy każdej okazji Lukas Podolski.

Miało być idealnie, dobrze i po myśli tych, którzy znaleźli się u steru. Wszystko jednak runęło jak domek z kart w niedzielę podczas referendum, ponad 27 tysięcy osób, a więc więcej niż chodzi na stadion Górnika, zagłosowało za odwołaniem Rupniewskiej. Teraz w Zabrzu nie ma już prezydenta, będzie komisarz, nowe wybory, nowy prezydent i… być może nowa prywatyzacja!

Na razie trzeba czekać. Do końca czerwca mieliśmy się dowiedzieć, kto z dwójki Zarys-Tabapol, LP Holding GmbH Lukasa Podolskiego przejmie 14-krotnego mistrza Polski. Ten ostatni podkreśla, że gotów jest wyłożyć pieniądze i czas na odbudowę górniczej marki. Było już po spotkaniach, przeglądzie dokumentów. Teraz sprawa utknęła. Nowe wybory mają być zorganizowane do trzech miesięcy i choć stara Rada Miasta nie została odwołana, bo zabrakło kilkaset głosów, to po wyborach i z nowym prezydentem (choć Rupniewska nie wyklucza ponownego startu!) rozkład sił w mieście może ulec znaczącej zmianie. Całkiem możliwe, że nie będzie Rupniewskiej, która blisko współdziałała z popierającym ją Podolskim.

Mają się też nad czym zastanawiać zarządzający Górnikiem. Na zadawane im pytania o zwolnienie Jana Urbana – to Michał Siara, razem z Łukaszem Milikiem, główny orędownik zwolnienia doświadczonego szkoleniowca – a także inny członek zarządu Bartłomiej Gabryś odpowiadali, że to już za nimi, teraz chcą iść tylko do przodu.

Po ewentualnych przetasowaniach w mieście i we władzach różnie z tą drogą może być, a wymienieni panowie sami mogą zostać zmienieni (zwolnieni) – będzie to konsekwencja tego, jak postąpili z legendą Górnika. Nadmierna pewność siebie i nieomylność dla niejednego okazały się zgubne. Szkoda, że te wszystkie wydarzenia spoza boiska mają tak duży wpływ na klub i zespół. W Zabrzu marzy się wszystkim gra o puchary, ale bez stabilności finansowo-organizacyjnej nie może być o tym mowy. W kolejnych tygodniach będziemy raczej spekulowali, jakie mogą być scenariusze dotyczące najbliższej przyszłości Górnika, niż pisali o tym, o co tak faktycznie drużyna będzie grała w rozpoczynającym się w trzeci weekend lipca nowym sezonie.