Iberyjska przewaga
W Hiszpanii istnieją kluby, które są w stanie oprzeć grę zespołu wyłącznie na krajowych zawodnikach.
W Athleticu Bilbao grają wyłącznie Baskowie. Fot. PAP / EPA
Z całą pewnością wpływ na taki wynik ma jakość hiszpańskich zawodników. Nie da się ukryć, że w kraju, który w ostatnich latach wygrywał w mistrzostwach Europy (2008, 2012, 2024) i mistrzostwach świata (2010), są znakomici piłkarze. Wynika to z jakości szkolenia w klubach. Przecież doświadczamy tego także… w Polsce. Zawodnik z Hiszpanii, który nie mógł odnaleźć się na wyższych szczeblach rozgrywkowych w swojej ojczyźnie, może trafić nad Wisłę i stać się piłkarską gwiazdą. Hiszpania żyje futbolem i znalezienie w niej piłkarza o odpowiednich umiejętnościach nie jest trudnym wyzwaniem.
Spójrzmy na Barcelonę. To klub, który oczywiście sprowadza zawodników zagranicznych, chcąc walczyć o jak najwyższe cele. Stąd w ostatniej kolejce Hansi Flick skorzystał z dwóch Polaków, Francuza, Urugwajczyka i Brazylijczyka. Jednak wrażenie robią pozostali zawodnicy – Hiszpanie, którzy znaleźli się wyjściowej jedenastce na mecz z Deportivo Alaves. Pau Cubarsi, Alejandro Balde, Gavi, Marc Casado i Lamine Yamal to zawodnicy wychowani przez szkółkę „Dumy Katalonii” (z ostatniego meczu tylko Pedri dołączył do Barcelony już jako 17-latek, przenosząc się z Las Palmas). Barca na potęgę „produkuje” nowe gwiazdy, które już w wieku nastoletnim są w stanie rywalizować na najwyższym poziomie. Proszę wskazać jeden zespół w PKO BP Ekstraklasie, który w takim stopniu jest w stanie oprzeć grę o wychowanków...
Wyjątkowym przykładem klubu, który wręcz w skrajny sposób wykorzystuje swój potencjał, jest Athletic Bilbao. Polityka „Los Leones” wygląda tak, że jeśli piłkarz jest Hiszpanem czy raczej Baskiem, to ma szansę na zrobienie kariery w Athleticu. W ostatniej kolejce trener Ernesto Valverde ułożył całą kadrę, wraz z rezerwowymi, z piłkarzy z regionu. Jedynym wyjątkiem jest Inaki Williams, czyli reprezentant Ghany, ale przecież urodził się on w Bilbao, ma dwa obywatelstwa i od urodzenia jest piłkarzem Athleticu. Jest więc Baskiem, który po prostu wybrał inną kadrę narodową, którą reprezentuje. Mimo wszystko został on wliczony w liczbę obcokrajowców podaną na początku.
Bez wątpienia statystykę psuje Real Madryt. „Królewscy” wychodzą z założenia, że skoro mają pieniądze, tomogą sprowadzić do stolicy Hiszpanii zawodnika z dowolnego kraju na świecie. Tym samym Carlo Ancelotti ma do dyspozycji światowe gwiazdy, najlepszych piłkarzy globu, którzy po prostu wygrywają rywalizację z miejscowymi. W ten sposób w ostatniej kolejce w Realu zagrało tylko trzech Hiszpanów. Wynik i tak lepszy od Rakowa Częstochowa (jeden Polak), a przecież w „Los Blancos” grają Kylian Mbappe i Vinicius, a nie – z całym szacunkiem – Jonatan Braut Brunes czy Adriano Amorim...
Kacper Janoszka