Sport

Hu-hu-ha, nasza zima zła…

Zagłębie Lubin wygrało pierwszy mecz, od kiedy jego trenerem jest Leszek Ojrzyński. W najważniejszym momencie…

Służby porządkowe usuwają zalegający śnieg z murawy stadionu Radomiaka. Przerwa trwała 37 minut. Fot. PAP/Piotr Polak

Mecz w Radomiu wydawał się bowiem dzwonkiem alarmowym dla Zagłębia, które przecież ostatnio grało beznadziejnie. W ostatnich siedmiu meczach zdobyło ledwie punkt, więc nic dziwnego, że obsunęło się do strefy spadkowej. Groziło mu nawet, że jeśli w Radomiu przegra, a swój mecz wygra Śląsk - to spadnie na ostatnie miejsce, co jeszcze niedawno mogło wydawać się niemożliwe!

Zagłębie wie, że się pali

Nic dziwnego, że goście od początku próbowali strzelić bramkę. W 10 minucie z lewej strony zacentrował Tomasz Pieńko i Steve Kingue wybijał tak, że trafił w kolegę i piłkę przejął Jakub Kolan. Uderzył jednak źle i szansa przepadła. Nic to: w 26 minucie Dawid Kurminowski ostro wystartował do prostopadłego podania, objechał bramkarza gospodarzy Macieja Kikolskiego, jednak z ostrego kąta nie zdołał już uderzyć w kierunku pustej bramki! Nic to: w 30 minucie z narożnika dobrze zacentrował Damian Dąbrowski, świetnie wyskoczył 19-letni Igor Orlikowski, uderzył piłkę głową z impetem, trudno mieć do bramkarza pretensje, że przepuścił… Była to dwunasta bramka stracona przez Radomiak po stałym fragmencie gry.

Zima: hej, to znowu ja!

Po przerwie zaczął się… pogodowy armageddon. Zaczęło ostro wiać, sypnął śnieg. Murawa zaczęła szybko robić się biała, w międzyczasie wwiało nawet reklamy na murawę! Tymczasem po rzucie z autu piłka wpadła do bramki Zagłębia. O golu nie mogło być jednak mowy, bo po drodze nikt tej piłki nie dotknął!

Mecz w 59 minucie został przerwany, trzeba było odgarnąć śnieg, dziesięciu porządkowych zrobiło to z zapałem. Choć wyglądało to na syzyfową robotę, bo co odgarniali, to zasypywało… Organizatorzy sprawili, że ludzie jednak się uśmiechnęli: z głośników poleciało „Merry Christmas Everyone” w wykonaniu Shakina Stevensa… Gra została wznowiona po 34 minutach.

Na stadionie zrobiło się całkiem cicho, gdy po wznowieniu Pieńko sprytnie wepchnął do siatki gospodarzy piłkę zewnętrzną częścią buta. Drugi gol dla Zagłębia nie został jednak uznany, bo Vedran Ćorluka przeszkadzał bramkarzowi w skutecznej interwencji. Radomiak do końca próbował coś zmienić, ale to nie był jego dzień.

(pacz)

CO NAM SIĘ PODOBAŁO

- że po przymusowej przerwie mecz nadal był interesujący, piłkarze "nie zastali się"...


OCENA MECZU

◼  Radomiak Radom – Zagłębie Lubin 0:1 (0:1)

0:1 – Orlikowski, 30 min (asysta Dąbrowski)

RADOMIAK: Kikolski 5 – Grzesik 5, Burch 5 (57. Capita 1), Agouzoul 5, Kingue 5, Pestka 5 – Tapsoba 4 (70. Perotti 1), Kaput 4 (69. Ramos 1), Jordao 5 (57. Alves 1), Wolski 5 – Dadaszow 5 (82. Barbosa niesklas). Trener: Joao HENRIQUES.

Rezerwowi: Koptas, Henrique, Ouattara, Golubickas.

ZAGŁĘBIE: Hładun 6 – Orlikowski 7, Nalepa 6, Ławniczak 6– Szmyt 6 (90.+1 Woźniak), Dąbrowski 7, Kolan 6, Mróz 6 (80. Listkowski niesklas.), Pieńko 6 (71. Kłudka niesklas ), Ćorluka 6 – Kurminowski 5 (71. Adamski niesklas.). Trener: Leszek OJRZYŃSKI.

Rezerwowi: Burić, Makowski, Sochań, Michalski, Reguła.

Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa) – 7. Asystenci: Dawid Golis (Skierniewice) i Mikołaj Kostrzewa (Lublin).

Czas gry 95 min (46+49). Widzów 8062. Żółte kartki Tapsoba (65. faul) – Ćorluka (75. faul), Kłudka (88. faul), Listkowski (90.+3 faul)

Piłkarz meczu – Igor ORLIKOWSKI.


MÓWIĄ LICZBY
RADOMIAK ZAGŁĘBIE
56 posiadanie piłki 44
3 strzały celne 3
9 strzały niecelne 8
7 rzuty rożne 5
0 spalone 1
10 faule 9
1 żółte kartki 3