Sport

Holenderskie DNA

Rozmowa z Tomaszem Kaczmarkiem, drugim trenerem holenderskiego NAC Breda

Tomasz Kaczmarek Fot. PressFocus

W sobotę pana klub w niezwykłych okolicznościach, związanych z 80. rocznicą wyzwolenia miasta przez 1. Dywizję Pancerną generała Stanisława Maczka, grał z RKC Waalwijk. Jak pan to ocenia ze swojej perspektywy?

- To był emocjonalny mecz. Na trybunach była moja rodzina, wielu przyjaciół, także z Polski. Czuję dumę, że mogłem coś takiego przeżyć. Tak że z jednej strony były emocje związane z tym, co się działo, z całą oprawą spotkania, a druga rzecz to nasze mecze u siebie, które są naprawdę niesamowite! Ta atmosfera na stadionie Rat Verlegh, ta energia, to wsparcie kibiców... Związek kibiców z miastem i klubem to coś nieprawdopodobnego. Klub jest częścią miasta, a miasto żyje tym klubem. Miłość ludzi, którzy kibicują NAC Breda, to coś niepowtarzalnego.

W wygranym 4:1 spotkaniu z RKC Waalwijk było wszystko - bramki, składne akcje, samobójczy gol, czerwona kartka... W drugiej połowie grało trzech piłkarzy z Polski: Daniel Bielica i Kacper Kostorz w Bredzie, a z drugiej strony Oskar Zawada. Działo się!

- W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze, mieliśmy kontrolę nad spotkaniem, choć może w ostatnich dziesięciu minutach mniej. Ogólnie zagraliśmy dobrze pod każdym względem. Było sporo bramek, sporo sytuacji z naszej strony. Stracony gol był nieszczęśliwy, bo było to samobójcze trafienie, ale był to też niebezpieczny moment, ponieważ grasz dobrze, a przed przerwą dostajesz taki cios, że różnie może być. Dobrze jednak zareagowaliśmy. W drugiej połowie może już nie mieliśmy takiej kontroli, bo nie graliśmy tak płynnie jak wcześniej, ale kolejna bramka i czerwona kartka dla zawodnika przeciwnika pomogły w tym, że wygraliśmy wysoko po dobrej grze.            

Wygrana z RKC Waalwijk była trzecią z rzędu, wcześniej pokonaliści NAC Nijmegen i PEC Zwolle. Na dodatek zdobyliście cztery bramki, a wcześniej trafień w Eredivisie nie mieliście za dużo.

- Trzeba pamiętać, z którego miejsca NAC przystępował do rozgrywek. Awansowaliśmy z 8. miejsca po barażach. Latem było bardzo dużo zmian. Zmiana praktycznie całego sztabu szkoleniowego, wielu nowych zawodników... Klub tak naprawdę po wywalczeniu awansu nie był gotowy na Eredivisie. Zrobiliśmy dobre transfery, ale bardzo późno. Nasz punkt wyjściowy przed sezonem to była walka i praca nad tym, żeby w ogóle w jakikolwiek sposób być konkurencyjnym. W pierwszym meczu sezonu w Groningen nie byliśmy konkurencyjni. Przegraliśmy 1:4, a mogliśmy polec wyżej. To, co udało się nam stworzyć w ostatnich 9 spotkaniach, czyli w tych 12 tygodniach, to jest bardzo dobra rzecz. Mamy 15 punktów. Cel jest jeden: zdobyć 35 pkt, bo historycznie rzecz ujmując w Eredivisie to wystarcza do utrzymania. Każdy punkt, który do tego dorobku dołożymy, będzie bonusem.

W kadrze NAC Breda jest dwójka Polaków, wspomniani już Daniel Bielica i Kacper Kostorz. Na ile łatwiej jest im w sytuacji, kiedy drugim trenerem zespołu jest Tomasz Kaczmarek?

- Mamy dobre relacje i pomagamy sobie nawzajem, ale prawda jest taka, że moja praca polega na tym, żeby pomagać wszystkim zawodnikom. Z Kacprem mam wspólną historię, bo przecież współpracowaliśmy razem w FC Den Bosch i w trudnych momentach, jako rodakom, może być raźniej. Moje zadanie to wspierać wszystkich i właśnie to robię.

Współpracuje pan z Carlem Hoefkensem, byłym reprezentantem Belgii, znaną postacią w futbolowym światku. Jak się z nim pracuje, jaki to typ szkoleniowca?

- Dla mnie to bardzo wartościowe doświadczenie. To trener, który niesamowicie dobrze przygotowuje poszczególnie mecze w kontekście strategicznym. To przygotowanie na najwyższym poziomie, które pozwala liczyć na punkty w każdej kolejnej grze. Do tego zarządzanie zespołem, zarządzanie sztabem - współpraca z nim to przyjemność. Jakość Carla w przygotowywaniu meczów daje nam szansę w lidze na kolejne zdobycze.

Jak porównać kluby z Eredivisie do polskiej ekstraklasy? Daniel Bielica, kiedy z nim rozmawiałem, mówił, że nie ma jakiejś wielkiej różnicy pomiędzy Górnikiem a NAC. Pan holenderską i zachodnią piłkę zna znacznie lepiej. Jakie więc są pańskie wnioski?

- W Holandii piłka jest bardzo techniczna. Wszystkie zespoły mają pomysł, jak nią grać. We wszystkich ligach walczy się o punkty, ale w Holandii bardzo też się liczy sposób grania. To holenderska krew, holenderskie futbolowe DNA, zrozumienie tego jak grać. Tak są wychowani trenerzy, tak się szkoli zawodników. Co jeszcze? To bardzo młoda liga, w której jest wielu młodych zawodników, na których szkolenie kładzie się duży nacisk,  w sumie na ich rozwój indywidualny. Kluby? Każdy z nich jest inny, bo to nie jest bardzo bogata liga i nie ma tutaj budżetów, które są nieosiągalne dla klubów z ekstraklasy, ale na pewno sposób pracy i zarządzania klubami jest inny. Są trzy-cztery fantastyczne kluby, które są wzorem dla wszystkich. To Ajax, Feyenoord, PSV, a w ostatnich latach niesamowitym klubem stał się AZ Alkmaar. Ich akademia, sposób, w jaki szkolą, to naprawdę wysoki poziom techniczny. Nie mówię tutaj o samej technice piłkarskiej, ale też o zrozumieniu gry w piłkę nożną. Ze szkoleniowego punktu widzenia bardzo doceniam, który mogę tutaj spędzić.

Zobaczymy wkrótce Tomasza Kaczmarka ponownie w ekstraklasie?

- Oj, na razie o tym w ogóle nie myślę. Na teraz jestem w Holandii, gdzie bardzo dobrze mi się pracuje. Poziom sportowy jest wysoki. Moją ambicją jest pracować oczywiście na jak najwyższym poziomie, ale nigdy nie wiadomo co i kiedy w życiu się przydarzy.

Rozmawiał w Bredzie Michał Zichlarz    

TOMASZ KACZMAREK

 

40 MECZÓW

w ekstraklasie zaliczył Tomasz Kaczmarek jako trener Lechii Gdańsk. Był to dokładnie rok, bo od 1 września 2021 do 31 sierpnia 2022. W tym czasie zajął z prowadzonym przez siebie zespołem 4. miejsce i awansował do europejskich pucharów. Jego bilans w Lechii to 18 zwycięstw, 7 remisów i 15 porażek. Średnia punktowa wynosiła 1,53 pkt. na spotkanie. Tylko w jednym klubie jako główny trener zaliczył więcej gier. Było to w czasie, kiedy prowadził FC Viktorię Koeln w latach 2015-16. Wtedy skończyło się na 61 meczach.