Sport

Hokejowa kanonada

Aż osiem goli zobaczyli kibice w Szczecinie, gospodarze fetowali czwarte zwycięstwo na swoim stadionie.

Frederik Ulvestad (z lewej) otworzył konto bramkowe Pogoni w zaciętym meczu ze Śląskiem Wrocław. Fot. Marcin Bielecki/PAP

Pięć poprzednich meczów na własnym stadionie „portowcy” rozstrzygnęli na swoją korzyść, zdobyli nie tylko komplet punktów, ale nie stracili w nich gola (8:0)! W potyczce z wicemistrzem Polski liczyli na kontynuację tej znakomitej serii, ale już po I połowie było wiadomo, że czystego konta nie będzie.

Już w 6. minucie piłkę w bramce gości umieścił Efthimis Koulouris, ale arbiter przy tej akcji dopatrzył się zagrania ręką Greka. Trzy minuty później już nie było wątpliwości - Wahan Biczachczjan z prawej flanki obsłużył Frederika Ulvestada, a Norweg z 11 metrów posłał futbolówkę do siatki. Podopieczni Roberta Kolendowicza nie zmierzali poprzestać na tej skromnej zdobyczy. W 21 minucie Ormianin prostopadłym podaniem uruchomił Kamila Grosickiego, który wygrał pojedynek biegowy z obrońcami Śląska i nie zmarnował sytuacji sam na sam z Rafałem Leszczyńskim. Wrocławianie kontaktowego gola zdobyli w 32 minucie po dośrodkowaniu Petra Schwarza z rzutu wolnego i precyzyjnej główce Bułgara Alexa Petkowa. Nim piłkarze „Dumy Pomorza” otrząsnęli się po tym ciosie, zostali skarceni po raz drugi. Schwarz tym razem centrował z rzutu rożnego, a Sebastian Musiolik strzałem głową pokonał Valentina Cojocaru. To pierwszy gol 28-letniego napastnika w barwach Śląska. Kto myślał, że to koniec emocji w I połowie, szybko został wyprowadzony z błędu. Po centrze „Grosika” z rzutu wolnego Koulouris głową wpakował piłkę do bramki rywali, ale analiza prawidłowości gola trwała aż 5 minut! Mordęga!

Po przerwie gole również sypały się niczym z rogu obfitości, ale Pogoń nie pozwoliła sobie wydrzeć z rąk zasłużonego zwycięstwa.

Bogdan Nather



MÓWIĄ LICZBY
POGOŃ ŚLĄSK
61 posiadanie piłki 39
5 strzały celne 4
3 strzały niecelne 3
6 rzuty rożne 4
1 spalone 0
9 faule 15
2 żółte kartki 4