Alan Łyszczarczyk, kreatywny napastnik, jest pewniakiem w talii Roberta Kalabera. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.pl


Reprezentacyjne rozterki

Tomas Fuczik ciągle czeka na polski paszport. Jutro trenerzy będą podejmowali decyzję, czy bramkarz GKS-u Tychy nadal będzie przebywał na zgrupowaniu.


HOKEJ

Biało-czerwoni po efektownym, zwycięskim dwumeczu z Węgrami (5:2 i 6:2) w Krynicy-Zdroju otrzymali dzień wolnego, a od minionego poniedziałku przebywajż w Bytomiu, gdzie rozpoczęli kolejny etap przygotowań do majowych mistrzostw świata elity w Ostrawie oraz Pradze. Zwieńczeniem tej ich części będą dwie potyczki ze Słowenią (18.00). Wczoraj pojawili się na zgrupowaniu kadrowicze Re-Plastu Oświęcim i GKS-u Katowice. Jednak na pewno nie będą oni brani pod uwagę przy ustalaniu składu przeciwko Słoweńcom.


Drobne korekty

- Po tak intensywnych meczach finałowych musieli trochę odpocząć fizycznie i psychicznie, bo przecież zostawili kawał zdrowia na lodzie - mówi trener Robert Kalaber. - Przeprowadzili trening w swoim gronie (prowadzili go Tomasz Demkowicz i Marek Batkiewicz - przy. red.). Oczywiście, na kolejne wyjazdowe spotkania - z Wielką Brytanią - już znajdą się w składzie. Mamy wystarczająco sporo czasu, by ich odpowiednio wkomponować do składu i przygotować do niezwykle wymagającego turnieju.

Słowacki szkoleniowiec w poprzednim sezonie opracował plan przygotowań, który przyniósł wymierne efekty - w Nottingham został wywalczony awans. Nie było sensu burzyć tego, co tak dobrze się sprawdziło, lecz udoskonalić i wprowadzić niezbędne korekty. Przede wszystkim mamy więcej meczów towarzyskich z bardziej wymagającymi rywalami m.in. Słowacją czy Danią przed wyjazdem do Ostrawy.


Ciężka praca

W ubiegłym roku cykl spotkań towarzyskich rozpoczynali od wygrania dwóch meczów z Węgrami, teraz historia się powtórzyła.

- I nie mam nic przeciwko temu, by te mistrzostwa zakończyły się tak jak w Nottingham - śmieje się słowacki szkoleniowiec. A już na poważnie dodał: - Wówczas nie mieliśmy szansy zmierzyć się z takimi zespołami jak Szwecja, Stany Zjednoczone czy Niemcy, teraz więc musimy ciężko pracować, by nawiązać walkę z takimi tuzami. Zdajemy sobie sprawę, że będziemy mieli małą kontrolę nad krążkiem, ale musimy być w pełni zaangażowani, wykonując sporo pracy w strefie neutralnej. Ponadto musimy w miarę możliwości ograniczyć ruchy rywali, jak najwięcej strzałów wyblokować, grać ofiarnie, szukać szans w szybkich kontrach, dysponować odpowiednią szybkością. Dlatego ciężko pracujemy na lodzie oraz poza nim, by dysponować optymalną formę.


Trudne wybory

Z grona 35-kadrowiczów trzeba będzie wybrać 22 zawodników oraz trzech bramkarzy.

- Dla każdego trenera ten moment jest nadzwyczaj trudny - wyjawia Kalaber. - Trenujemy w szerszym gronie przez dłuższy czas i widzę jak każdy z zawodników jest mocno zaangażowany, nie tylko podczas zajęć. W określonym dniu przychodzi jednak czas, kiedy trzeba kilku zawodnikom podziękować. Również tym, którzy może nie byli słabsi, ale nie pasowali do określonej koncepcji gry.

Trener Kalaber ma poważny ból głowy nie tylko z wyborami zawodników z pola, ale również bramkarzy. Wiadomo, że John Murray, golkiper nr 1, nie wytrzyma wszystkich siedmiu meczów, bo ich intensywność będzie niezwykle wysoka. W październiku Tomas Fuczik, na co dzień bramkarz GKS-u Tychy, wystąpił o przyznanie polskiego obywatelstwa. Już wiele razy słyszeliśmy zapewnienia, że Czech lada chwila otrzyma nasz paszport, bo odpowiednie dokumenty leżą na biurku prezydenta RP. Ale na razie sprawa jest w zawieszeniu. Kalaber się irytuje...

- Może zwrócę się do władz mojego rodzimego kraju, by spróbowali załatwić sprawy obywatelstwa Fuczikowi - ironizuje trener Kalaber. - Codziennie słyszę to samo, ale moja cierpliwość się kończy. Nie mogę wstawiać bramkarza w towarzyskich bojach, jeśli nie pojedzie na mistrzostwa. Muszę spróbować kolejnych, którzy mogliby wesprzeć Murraya. Jeżeli sprawa do piątku się nie wyjaśni, wówczas najprawdopodobniej podziękuję - z wielkim bólem serca - Tomasowi. Dni uciekają i musimy przygotować bramkarzy, którzy pojadą do Ostrawy.


Silniejszy rywal?

W ubiegłym roku biało-czerwoni dwa razy spotkali się ze Słowenią w Bledzie i przegrali 2:3 po karnych 1-3 oraz wygrali 4:3 w takich samych okolicznościach 1-0. Teraz zanosi się na podobne emocje.

- To bez wątpienia będzie ciekawy sprawdzian, w którym przetestujemy nasze warianty gry - podkreśla trener Kalaber. - Reprezentacja Słowenii oparta jest głównie na hokeistach Olimpii Lublana, występujących w międzynarodowych rozgrywkach (najpierw w Lidze Alpejskiej, zaś od 2022 r. przeniosła się do austriackich rozgrywek ICE Hockey League – przyp. red.). Ponadto kilku gra w ligach zagranicznych.

- Szczerze? Nas nie interesuje, jak prezentuje się przeciwnik i w jakim składzie pojawi się w Katowicach - dodaje jeden z kluczowych napastników, Alan Łyszczarczyk. - Skupiam się na zadaniach, jakie nam nakreślają trenerzy. Będzie my chcieli wykonać je jak najlepiej wykonać, bo z tego jesteśmy rozliczani. Konkurencja w kadrze jest duża, ale właśnie o to chodzi, bo to sprzyja najlepszemu przygotowaniu się do turnieju. Natomiast trenerzy w meczach towarzyskich mają okazję sprawdzić kilka ustawień poszczególnych formacji. Dla mnie nie ma większego znaczenia, w jakim ataku zagram, bo o tym decydują szkoleniowcy. Ja zawsze staram się dostosować do sytuacji.

Spotkania ze Słoweńcami to zakończenie trzeciej części przygotowań, zaś w kolejnej biało-czerwonych czeka wizyta na Wyspach Brytyjskich.

Włodzimierz Sowiński



25

MECZÓW 

rozegrali biało-czerwoni ze Słowenią, odnosząc 9 zwycięstw, bilans bramkowy 58:70.