Hit weekendu na deser
Po serii zwycięskich spotkań z drużynami, które plasowały się w tabeli niżej, dla tyszan przychodzi czas rywalizacji z zespołami wyżej notowanymi.
W dzisiejszym meczu GKS będzie osłabiony brakiem Juliusa Ertlthalera. Fot. Łukasz Sobala/Press Focus
Zamykający 25. kolejkę I-ligowych rozgrywek mecz GKS Tychy – Wisła Płock dla kibica, który nie śledzi wnikliwie rywalizacji na zapleczu ekstraklasy, może wydać się jednym z wielu. Wszak w poniedziałkowy wieczór zmierzą się drużyny, które przed reprezentacyjną przerwą zajmowały 12. i 4. miejsce.
Najlepsi w tym roku
Fachowcy nazywają jednak to starcie „hitem weekendu”. Argumentują to w następujący sposób: zmierzą się najlepsze zespoły w tym roku! W tabeli wiosny bowiem podopieczni Artura Skowronka są na pierwszym miejscu. Zdobyli 12 punktów, wygrywając 4 spotkania z rzędu i choć z Niecieczy wrócili na tarczy, to z optymizmem patrzą w górę tabeli, a w dodatku mają imponujący bilans bramkowy 14:5. Natomiast Mariusz Misiura, którego ekipa w tegorocznych 5 spotkaniach nie zaznała jeszcze porażki i z dorobkiem 11 wiosennych punktów wrosła w strefę barażową, spogląda w kierunku miejsc gwarantujących bezpośredni awans.
W dobrą stronę
– Jesteśmy dumni z tego, jak zespół rozwinął się w ostatnich miesiącach – podkreślił pełniący rolę prezesa tyskiego klubu Max Kothny na ubiegłotygodniowym spotkaniu z dziennikarzami. – Ostatnia porażka w Niecieczy na pewno nas nie załamała. Każda seria kiedyś się kończy. Będziemy po niej mocniejsi. Ten mecz pokazał także, że możemy grać jak równy z równym z czołową drużyną rozgrywek, więc zmierzamy w dobrą stronę. Na 10 meczów, które nam zostały, aż 9 zagramy z zespołami plasującymi się w tabeli przed GKS-em. Wszyscy widzą, jak zespół rozwinął się pod wodzą Artura Skowronka – ocenił działacz.
– Nie chodzi tylko o taki przejrzysty styl grania, ale zawodnicy wyglądają też lepiej pod względem fizycznym. Biegamy na bardzo dobrym poziomie, gramy intensywnie. Od początku taki był cel sztabu. Każdy zawodnik rozwinął się również indywidualnie, dlatego cała drużyna wygląda lepiej, a to natomiast jest bazą do tego, żeby osiągać coraz lepsze wyniki. Przed meczem z Wisłą Płock jesteśmy spokojni, ponieważ znamy swoją siłę. Już jesienią powinniśmy z tym zespołem wygrać, a był to przecież debiut Artura Skowronka na ławce trenerskiej GKS-u. Czas więc na rewanż i w poniedziałkowy wieczór będziemy chcieli zgarnąć pełną pulę – dodał Kothny.
Słabe punkty
Oficjalny optymizm prezesa ma jednak swoje... słabe punkty. Po pierwsze, tyszanie w tym roku swoje 4 zwycięstwa z rzędu odnieśli z drużynami zajmującymi niższe miejsca, a teraz przychodzi czas na rywalizację z czołówką i... zaczęli ją od porażki. Po drugie, Wisła Płock zimą dokonała sporo wzmocnień, a 5 nowych piłkarzy: Amin Al-Hamawi, Dawid Baranowski, Denis Bosnjak, Kevin Czustović i Nemanja Mijuszković – już się pokazało na I-ligowych boiskach. Tyszanie natomiast skorzystali tylko z jednego nowego Maksymiliana Stangreta, który po powrocie z wypożyczenia dostał 5 szans i w sumie zagrał 64 minuty. W dodatku Julius Ertlkthaler musi pauzować po 8. żółtej kartce, a wychwalany Noel Niemann – pozyskany 17 lutego – jeszcze nie zadebiutował. Jest więc wielką niewiadomą, tak samo... jak wynik dzisiejszego meczu w Tychach.
Jerzy Dusik