Sport

Hiszpan last minute

Tuż przed zamknięciem okienka transferowego Zagłębie Sosnowiec pozyskało Miguela Acostę.

Miguel Acosta ma spędzić w Sosnowcu minimum rok. Fot. Zagłębie Sosnowiec

ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC

Hiszpan, występujący zarówno na prawym, jak i lewym wahadle, podpisał roczną umowę. Ostatnim klubem nowego gracza drugoligowca była CF La Nucia, występująca w Hiszpanii na 4. poziomie rozgrywek. Na „dzień dobry” Acosta ma zastąpić na prawym wahadle Bartosza Borunia, który po pucharowym meczu z Sandecją Nowy Sącz (0:1) nabawił się urazu. Piłkarz ma problem z pachwiną oraz mięśniem dwugłowym. Do momentu kontuzji gracz pozyskany przed sezonem z GKS-u Jastrzębie był czołowym zawodnikiem Zagłębia. – Wiemy, gdzie potrzebujemy wzmocnień. Jeżeli Bartosz Boruń jest kontuzjowany i od trzech tygodni nie możemy sobie z tym poradzić, to widać, że szukamy pomysłu na zastąpienie go na prawym wahadle. To nasz motor napędowy, więc szukamy wzmocnień na tę pozycję – mówił po ostatnim meczu (2:3) z Hutnikiem Kraków trener Marek Saganowski. Czy Hiszpan okaże się remedium na kłopoty, przekonamy się niebawem. W najbliższej kolejce jeszcze nie zagra, ale w kadrze na kolejny mecz powinien się znaleźć.

Acosta pierwsze szlify zbierał w Atletico Madryt. W sumie w akademii „Colchoneros” spędził 7 lat, notując m.in. 8 występów w zespole B. Następnie przez trzy sezony grał w drugim zespole Getafe. Potem przeniósł się do Atletico Baleares. Od maja 2021 do lutego 2024 bronił barw kanadyjskiego Atletico Ottawa, występującego w tamtejszej Premier League. Ostatnie pół roku grał na poziomie hiszpańskiej Segunda B. W barwach CF La Nucia zaliczył 13 występów.

Przed Zagłębiem mecz w Elblągu, który dla sosnowiczan będzie okazją do rehabilitacji za wspomnianą porażkę z Hutnikiem. – Porażkę na własne życzenie. Zespół tak doświadczony, jakim jesteśmy, nie powinien sobie dać wydrzeć tego zwycięstwa. W pierwszej połowie – po golu na 1:0 – stworzyliśmy sobie bardzo dużo sytuacji, które powinniśmy wykorzystać. Nie udało nam się i to jest nasz problem. Szybko obejmujemy prowadzenie, tworzymy sytuacje, nakręcamy się, a potem uchodzi z nas powietrze i dajemy pozytywny wiatr przeciwnikowi. Podobnie było w meczu z rezerwami ŁKS-u Łódź. Przerwaliśmy dobrą passę, ale gramy dalej. Na pewno to, co się wydarzyło pokazuje, że jeszcze daleko nam do drużyny, która będzie potrafiła zdominować każdego przeciwnika. Przed każdym meczem potrzebna jest pokora i skupienie się na przeciwniku, bo w każdy mecz trzeba się zaangażować - podkreśla szkoleniowiec sosnowiczan.

Historia spotkań z zespołem z Elbląga jest niezwykle krótka. Zagłębie z Olimpią o punkty mierzyło się tylko w sezonach 1986/87 i 1987/88 na drugim poziomie rozgrywek. Co ciekawe, w żadnym z tych spotkań Zagłębiu nie udało się wygrać. Ba, sosnowiczanie w dotychczasowych konfrontacjach z Olimpią nie zdobyli jeszcze bramki! Co prawda jedno ze spotkań zakończyło się remisem 1:1, ale bramka dla sosnowiczan padła po strzale samobójczym. W trzech pozostałych grach dwukrotnie padł bezbramkowy remis, a raz górą byli rywale.

Na trybunach będzie to mecz przyjaźni. Kibice obu klubów od lat darzą się sympatią, ale na boisku z pewnością będzie twarda walka. Początek sobotniego spotkania w Elblągu o 14. Będzie je można obejrzeć na stronie internetowej TVP Sport.

Krzysztof Polaczkiewicz