Historyczny występ młodej Polki
Matylda Krawczyńska, reprezentantka Śląskiego Klubu Golfowego, dotarła do finału niezwykle prestiżowego turnieju juniorskiego – The R&A Girls Amateur Championship. To najlepszy start w zawodach tej rangi w historii polskiego golfa.
W przecieraniu szlaków polskiego golfa prym wiedzie oczywiście Adrian Meronk, który ma na koncie niezliczone dokonania jako pierwszy Polak w historii, zarówno jako amator, jak i zawodowiec. Wymieniając tylko kilka z nich, był pierwszym Polakiem zwyciężającym na Challenge Tour, a potem aż czterokrotnie na European Tour, pierwszym Polakiem w turniejach wielkoszlemowych, czy pierwszym polskim olimpijczykiem. Jednak Matyldzie udało się swoim ostatnim występem dokonać czegoś, co nie udało się nawet Meronkowi. Kończąc zawody w angielskim Alwoodley Golf Club na drugim miejscu, osiągnęła najlepszy rezultat w historii polskich startów w turniejach The R&A.
W ślady mistrza
Meronk, który w szczytowym momencie swojej kariery amatorskiej był na ósmym miejscu rankingu światowego – WAGR, startując w męskim odpowiedniku tego turnieju - British Boys Amateur Championship 2011, zakwalifikował się do finałowej szesnastki, co było jego najlepszym występem w tej imprezie. Z dalszej gry wyeliminował go wtedy Anglik Matthew Fiztpartick, który rok później już wygrał w tym turnieju. W kolejnym roku „Fitzy” zwyciężył w US Amateur, a za kolejne dziewięć lat triumfował w wielkoszlemowym - US Open, na tym samym polu - The Country Club in Brookline, na którym sięgał po amatorski US Open.
Do tej pory największym osiągnięciem polskiego golfa w turnieju pod auspicjami The R&A był awans do fazy półfinałowej, oczywiście Meronka, podczas British Amateur Championship 2016. Na drodze do wielkiego finału stanął wówczas Anglik Scott Gregory, pokonując wrocławianina 3&2.
Sukces wielkiej wagi
Żeby zrozumieć wagę sukcesu Matyldy Krawczyńskiej, która w kwietniu skończyła 18 lat, trzeba wspomnieć, że turniej, w którym zajęła drugie miejsce, uznawany jest powszechnie za nieoficjalne mistrzostwa świata juniorek, a rywalizacja jest jedną z najtrudniejszych i najbardziej wymagających w golfie.
Najpierw rozgrywane są dwie rundy Stroke Play, z których tylko 64 najlepsze zawodniczki walczą w fazie meczowej. Trzy pierwsze dni grane są po jednej rundzie, a kolejne dwa to już dwa mecze dziennie. Z kolei finał to pojedynek rozgrywany na 36 dołkach, którego stawką jest jeden z najbardziej prestiżowych tytułów amatorskiego golfa. W przeszłości sięgały po niego między innymi takie legendy kobiecego golfa, jak Szwedka Anna Nordqvist czy Norweżka Suzann Pettersen, a do finału docierały zawodniczki takie, jak Francuzka Céline Boutier czy słynna Angielka Mickey Walker.
Pierwszym meczem Matyldy był ten ze Szkotką Grace Crawford, który wygrała dopiero na osiemnastce. W 1/16 finału Polka trafiła na Holenderką Marieke Ebens, zwyciężając bardzo przekonująco 5&4. W kolejnej rundzie wygrała 3&1 z Angielką Islą McDonald-O’Brien, a w ćwierćfinale również bez dramatów pokonała Szwedkę Amandę Gyllner 4&3.
Na drodze do finału czekała ją już tylko przeprawa z reprezentantką Indii Mannat Brar. Tutaj też była górą, pokonując swoją rywalkę 3&2, przechodząc tym samym do historii polskiego golfa.
Krawczyńska tak relacjonowała swoje kolejne starcia dla Polskiego Związku Golfa: „W każdy nowy mecz wchodziłam z nastawieniem, że muszę skoncentrować się na zadaniu i dopilnować swojej rutyny, a nie myśleć o wyniku. Najlepiej grało mi się Islą McDonald-O’Brien, to był najłatwiejszy mecz, na spokojnie w niego weszłam. Najtrudniejsze było starcie z Mannat Brar z Indii, bo musiałam przez pierwsze dwa dołki odnaleźć gdzieś swoją grę. Ale potem grałam już bardzo dobrze, choć czułam się gorzej, bo… jestem chora i mam gorączkę, więc byłam naprawdę zmęczona, a turniej mimo dobrego przygotowania był wymagający fizycznie”.
Finał nie po myśli
W finałowym starciu Polka walczyła ze Szwedką Havanną Torstensson, która rozpoczęła swój marsz po wygraną od birdie na trójce, po którym po raz pierwszy objęła prowadzenie. Na czwórce powiększyła przewagę, po tym jak Polka zanotowała bogeya, a za chwilę było już 3 UP, po kolejnym birdie. Matylda przypuściła kontratak na szóstce i strata zmniejszyła się do dwóch. Szwedka jednak atakowała, wygrywając trzy kolejne dołki, a po chwili podniosła prowadzenie do 6 UP. Mimo, że piętnastka i osiemnastka należały z kolei do Matyldy, na półmetku meczu finałowego Polka przegrywała pięcioma.
Drugą rundę Szwedka znowu rozpoczęła bardzo bojowo, wygrywając dwa pierwsze starcia. Na 21. dołku Matylda trafiła birdie i aż do 27. dołka było 6 UP dla Szwedki. Przegrane 28 i 29 dołek doprowadziły do stanu 8 UP, co niestety oznaczało koniec meczu.
- Byłam już bardzo zmęczona, za to Szwedka grała świetnie. Trafiała dosłownie każdego putta. To, że mi się gorzej grało i nie wychodziło, choć starałam się walczyć do końca, mnie podłamywało. To było takie trudne! Wczoraj byłam zła i smutna, to nie był mój dzień. Ale pokazałam na arenie międzynarodowej, że Polska też się liczy i to było dla mnie najważniejsze, że jesteśmy w stanie rywalizować z najlepszymi – przekonuje Matylda.
Szwecja górą
Havanna Torstensson jest dopiero trzecią szwedzką triumfatorką Girls Amateur Championship i pierwszą od wygranej w 2005 roku legendy szwedzkiego golfa, trzykrotnej zwyciężczyni wielkoszlemowej Anny Nordqvist.
Wśród chłopców triumfował również Szwed - Viggo Mork Olsson, który pokonał w finale Holendra Scotta Wolteringa 4&3. W Zachodnim Yorkshire oprócz Matyldy polską ekipę reprezentowali jeszcze: Kleopatra Kozakiewicz z Kalinowych Pól, Maria Moczarska – koleżanka klubowa Matyldy i Antoni Hawkins – Rosa Golf Club. Kleo przegrała na osiemnastym dołku swój pierwszy mecz z Angielką Ellie Lichtenhein, a Antek uległ Francuzowi Tomowi De Herrypon 4&3. Maria zakończyła rywalizację na fazie Stroke Play.
„Mati” tak podsumowała całe wydarzenie: „To jest najlepszy pod względem organizacji turniej, na jakim byłam i aż ciężko opisać wszystkie detale – namioty z siłownią, players lounge, piłki Titleista, nagrywanie uczestników przez cały czas itd. Na start zdecydowałam się w ostatniej chwili, ze względu na bliską odległość czasową od mistrzostw Polski. Jadąc nie myślałam więc o finale, nie brałam pod uwagę, że skończę tak wysoko”.
Kasia Nieciak