Nikt nie spodziewał się, że akurat 17-letni Bartłomiej Barański otworzy wynik meczu w Radomiu! Fot. Marcin Bulanda/Press Focus


Hat trick Ruchu!

„Niebiescy” wzięli się do roboty, kiedy mleko już się rozlało. W Radomiu wygrali trzeci mecz z rzędu!


Początek wyglądał tak, jakby Ruchu w ogóle nie obeszło, że w niedzielę spadł z ligi. Zyskał przewagę, słał dośrodkowania w pole karne Radomiaka i starał się rozbijać jego szyki. Obiecująco było w 7 minucie kiedy po rożnym główkował Soma Novothny.


Problematyczna kontuzja

Kluczowa była 13 minuta. Tomasz Wójtowicz wycofał piłkę do Juliusza Letniowskiego, a ten poślizgnął się, w efekcie czego w samotny rajd ruszył Rafał Wolski. Nieatakowany przez nikogo (z jakiegoś powodu nie chciał tego robić Filip Starzyński) dobiegł pod pole bramkowe... i przestrzelił, bo również się poślizgnął. Wolski jednak wstał i z czasem zaczął nabierać rozpędu, podczas gdy Letniowski musiał opuścić murawę, gdyż upadając doznał kontuzji. Zastąpił go 17-letni Bartłomiej Barański i wtedy rozpoczęły się kłopoty „Niebieskich”. Młodzian urodzony w Katowicach nie dawał odpowiedniej jakości i w efekcie rozpoczął się czas Radomiaka.


Powinni prowadzić

W 25 minucie po ładnym zgraniu Wolskiego prostym zwodem Szymona Szymańskiego minął Vagner Dias, lecz jego strzał zatrzymał Dante Stipica. Potem głowami kilka uderzeń oddali stoperzy z Radomia Luka Vusković i (przede wszystkim) Raphael Rossi, lecz albo robili to niewystarczająco dobrze, albo swoją pracę wykonywał Stipica. Chorzowianie powinni się cieszyć, że nie stracili bramki przed przerwą, bo sami nie zrobili wiele, by ją strzelić. W 38 minucie Novothny był bliski powodzenia po dograniu Miłosza Kozaka, ale – nie pierwszy raz – przeszkodził mu Vusković.


17-latek zadecydował!

Początek drugiej połowy sugerował podobny obraz jak w pierwszej, ale dość szybko tempo spotkania siadło. Po stronie chorzowian raziły nieschludność i niedokładność. Pierwszą żółtą kartkę w meczu obejrzał Barański, który najpierw niecelnie podał, a potem sfaulował taktycznie Damiana Jakubika, ratując drużynę przed kontrą. Nikt więc nie spodziewał się, że w 62 minucie 17-latek... otworzy wynik! Daniel Szczepan wywalczył piłkę, Josema dośrodkował, Novothny zgrał (tym razem uprzedził Vuskovicia), a Barański kropnął płasko do siatki. Chwilę później powinno być 1:1, kiedy wskutek niedokładnego wybicia Stipicy w pole karne wpadł Wolski, „posadził” Szymańskiego i podcinką... nie trafił w bramkę! Potem jednak gospodarze nie mieli już tak dobrych okazji, a lepsze szanse miał Ruch. Błędu Rossiego nie wykorzystał jednak Szczepan, po spalonym strzelił rezerwowy Filip Wilak, aż w końcu w doliczonym czasie wynik na 2:0 ustalił Adam Vlkanova!

Piotr Tubacki