Sport

Hat trick na zakończenie

Po spektakularnej drugiej połowie Bruk-Bet Termalica z powrotem wskoczyła na pozycję lidera 1. ligi.

Niewątpliwym bohaterem Bruk-Betu Termaliki był Kacper Karasek. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

W środę spotkały się dwa zespoły, które nie poniosły jeszcze w tym sezonie porażki. Bruk-Bet Termalica Nieciecza i Wisła Płock miały tyle samo punktów w tabeli. Obie drużyny zostały podrażnione wtorkowym zwycięstwem Stali Rzeszów, która znalazła się na szczycie tabeli. Dlatego uczestnikom meczu w Niecieczy zależało na tym, żeby wygrać i nieco zdystansować się od konkurencji. Spory problem stanowiła jednak krótka przerwa pomiędzy ligowymi spotkaniami. W niedzielne popołudnie Bruk-Bet Termalica zakończyła trudny mecz z Ruchem Chorzów, a już po kilku dniach została zmuszona do rywalizacji z kandydatem do awansu. Dlatego Marcin Brosz zdecydował się na roszady w składzie. Na swój debiut doczekał się Noah Mrosek, który znalazł się wyjściowej 11.

Wisła Płock miała tyle samo odpoczynku co niecieczanie, ale widocznie piłkarze Mariusza Misiury musieli lepiej się zregenerować, bo od początku meczu byli bardziej aktywni. Zepchnęli gospodarzy do defensywy i dwukrotnie trafili do siatki, ale gole zostały anulowane po decyzjach sędziowskich. Dopiero w 37 minucie Jorge Jimenez wpisał się na listę strzelców i sędzia nie miał żadnych uwag do tego trafienia.

Bruk-Bet Termalica na drugą połowę wychodziła więc z jednobramkową stratą. Trener Brosz od razu zdecydował się na przeprowadzenie dwóch zmian. Gola wyrównującego zdobył jednak ten, który na boisku był od pierwszej minuty, czyli Kacper Karasek, który wykorzystał fatalny błąd Joana Simuna Edmundssona w 56 minucie. Chwilę później sytuacja „nafciarzy” stała się bardzo trudna, bo czerwoną kartką ukarany został David Niepsuj. Mimo tego drużyna Mariusza Misiury dalej walczyła. Grała w osłabieniu, ale wyszła po raz drugi na prowadzenie, gdy dośrodkowanie z lewej strony wykorzystał Dominik Kun. Ten gol okazał się ostatecznie tylko marnym pocieszeniem, bo gospodarze zdołali do końca meczu strzelić jeszcze trzy bramki. Najpierw  z rzutu karnego zdobył jąAndrzej Trubeha, a zwycięstwo dwoma golami (kompletując hat-tricka) zapewnił Karasek.

Kacper Janoszka