Dawid Kurminowski (z prawej) zaliczył znakomity występ z Radomiakiem. Obok Michał Kaput. Fot. Piotr Polak/PAP


Hat trick Kurminowskiego

Strzelanina w Radomiu zakończyła się minimalnym zwycięstwem lubinian, którzy po pierwszej połowie prowadzili 3:0.


O tym, że obydwie drużyny chcą zmazać z siebie plamę po ostatnio poniesionych porażkach świadczyły już pierwsze akcje spotkania, o którego oprawę zadbała kompania reprezentacyjna Wojsk Obrony Terytorialnej. Był więc hymn w kontekście zbliżającego się święta flagi, a później zaczęło się ostre strzelanie.

W 4 minucie Jardel „wcinką” przechytrzył bramkarza Zagłębia, ale Mateusz Grzybek zdążył dobiec do piłki nim ta przekroczyła linię bramkową i uchronił lubinian przed stratą gola. W natychmiastowej odpowiedzi Mateusz Wdowiak w polu karnym Radomiaka w sytuacji sam na sam strzelił za wysoko.

Co się jednak odwlecze… Festiwal goli zaczął się w 20 minucie. Marek Mróz zaczął akcję, którą po zagraniu Kacpra Chodyny strzałem z 4 metra do pustej bramki sfinalizował Dawid Kurminowski, uprzedzając Jana Grzesika. Także 10 minut później skierowanie piłki do siatki było formalnością, bo Chodyna odegrał futbolówkę niemal z linii końcowej, a pozostawiony bez opieki Aleks Ławniczak główkował z metra.

Wynik pierwszej połowy ustalił niesamowity w niedzielne południe Kurminowski, który chwilę wcześniej wpadł w bandy reklamowe i wydawało się przez chwilę, że nabawił się groźnego urazu głowy. W 39 minucie pokazał, że nic złego mu się nie stało. Po podaniu Mroza strzelił płasko zza pola karnego i drużyna Waldemara Fornalika schodziła na przerwę prowadząc 3:0!

To jednak nie był ani koniec strzelania, ani koniec emocji. Po przerwie Radomiak ruszył do odrabiania strat. Pechowa interwencja Bartłomieja Kłudki, który w 51 minucie wystawił piłkę stojącemu na 6 metrze Vagnerowi Diazowi, a ten skorzystał z prezentu, natchnęła gospodarzy. Nie zniechęcił ich nawet trzeci go strzelony przez Kurminowskiego, który – a jakże – był po podaniu Chodyny.

Radomianie atakowali do końca i gonili rywala. W 74 minucie ponownie Kłudka pechowo zagrał w swoim polu karnym, a Jan Grzesik efektownym wolejem pokonał Sokratisa Dioudisa. Grek skapitulował jeszcze w 86 minucie, gdy po wrzutce Leandro obrońca Dawid Abramowicz niemal z końcowej linii boiska huknął pod poprzeczkę. Na kolejną bramkę zabrakło już jednak czasu i Zagłębie z 3 punktami umocniło się w strefie środka, a radomianie muszą się jeszcze oglądać za plecy.

Jerzy Dusik