Sport

Gwóźdź do trumny

Wicemistrz Polski poniósł kolejną porażkę i jego sytuacja jest po prostu dramatyczna.

Bohdan Wjunnyk (z lewej) i Dominik Piła byli tymi piłkarzami Lechii, którzy zadali Śląskowi „śmiertelny” cios. Fot. Piotr Matusewicz/PAP

Jedyne zwycięstwo w tym sezonie wrocławianie odnieśli 23 października, gdy pokonali na własnym stadionie 2:1 Stal Mielec. W kolejnych pięciu potyczkach zdobyli tylko dwa punkty i liczyli na przerwanie złej passy w Gdańsku. Przed wyjazdem do Trójmiasta trener Michał Hetel przekonywał: „Wierzę, że jesteśmy w stanie wygrać z Lechią”. Słowa niepoparte czynami nie są warte nawet funta kłaków. Kolejna porażka, już dziewiąta w rozgrywkach, wskazuje jednoznacznie, że drużyna z Oporowskiej jest głównym kandydatem do pożegnania ekstraklasy. Trudno ją grzebać żywcem, ale przegrana z dołującą Lechią jest chyba pierwszym gwoździem do jej trumny. W każdym razie nie wróżę powodzenia misji ratunkowej, jeżeli u steru pozostanie obecny szkoleniowiec. I to nie dlatego, że ma tylko licencję UEFA A.

Goście, wychodząc z szatni na boisko, spóźnili się kilka minut . Czyżby szukali w niej formy? Już w 2 minucie Mateusz Żukowski (były piłkarz Lechii) miał znakomitą okazję do zdobycia gola, wyszedł na sam na sam z bramkarzem, lecz w ostatniej chwili jeden z obrońców Lechii zdołał zablokować jego uderzenie. W 22 minucie Piotr Samiec-Talar idealnie obsłużył Sylvestra Jaspera, lecz Bułgar w sytuacji sam na sam z Bohdanem Sarnawskim posłał futbolówkę prosto w niego!

Gospodarze pierwszy sygnał ostrzegawczy wysłali rywalom w 34 minucie, gdy Bohdan Wjunnyk podał do Kacpra Sezonienki, ale ten z kilku metrów chybił celu! Co się jednak odwlecze, to nie uciecze. W 41 minucie Dominik Piła przedarł się prawą flanką, z dziecinną łatwością ograł dwóch obrońców Śląska i wystawił piłkę Wjunnykowi, a ten strzałem z kilku metrów nie dał żadnych szans na skuteczną interwencjęRafałowi Leszczyńskiemu.

W drugiej połowie działo się tyle, co nic, więc gdańszczanie bez problemów dowieźli korzystny wynik do końcowego gwizdka debiutującego w ekstraklasie sędziego ze stolicy. - Spodziewaliśmy się trudnego meczu i do końca nie byliśmy pewni, jak zagra Lechia, bo ma przecież nowego trenera - powiedział trener gości, Michał Hetel. - Musieliśmy być gotowi na wszystkie warianty. Często jest tak, że w meczu dwóch zespołów walczących o utrzymanie mało jest właściwej organizacji i planu, a dużo chaosu. Tak też było w tym przypadku. Niestety, u nas realizacja planu stała na niskim poziomie. Znajdujemy się w trudnym momencie i został nam ostatni mecz z Radomiakiem u siebie, który musimy wygrać. Musimy w to wierzyć, wyjść na boisku i zrobić więcej niż w Gdańsku.

- Był to dobry pojedynek, ale na boisku widać było, że oba zespoły znajdowały się, w związku z zajmowanymi przez nich miejscami w tabeli, pod dużą presją - stwierdził szkoleniowiec Lechii, John Carver. - Mam nadzieję, że wszyscy zobaczyli, co chcieliśmy grać. Lechia pokazała bardzo dużo energii i entuzjazmu, cieszymy się z wygranej i dobrze było ponownie poczuć jej smak. Tego zwycięstwa bardzo potrzebowaliśmy na początku naszej współpracy. Proszę się nie obawiać, po tym zwycięstwie zespół „nie odleci” w nadmierny entuzjazm.

Bogdan Nather


MÓWIĄ LICZBY
LECHIA ŚLĄSK
51 posiadanie piłki 49
6 strzały celne 4
3 strzały niecelne 6
6 rzuty rożne 4
1 spalone 0
17 faule 13
3 żółte kartki 3