Sport

Gwiazda oślepiła Żubry

Puszcza nie postawiła się Wiśle. Małe derby Małopolski można było kończyć już po pierwszej połowie.

Maciej Kuziemka czuje się z piłką przy nodze jak ryba w wodzie. Fot. Michał Kędzierski/PressFocus

Biała Gwiazda nie spuszcza z tonu. Na zakończenie kolejki wypunktowała Puszczę, z którą w przeszłości miała duże problemy.

Młody z fantazją

Już pierwsza indywidualna akcja Macieja Kuziemki pokazała, że grający na lewej obronie Piotr Mroziński nie będzie miał z nim łatwo. Bez trudu ograł starszego rywala, któremu pozostało zatrzymać Kuziemkę faulem. Po kilku minutach młodzieżowy reprezentant Polski znów poradził sobie z rywalem nieco bliżej bramki, potem jeszcze z jednym - Adrianem Piekarskim - i strzelił po ziemi. Uderzenie nie było zbyt precyzyjne, jednak piłka zaskoczyła Wiktora Kowala.

Kibice Wisły zaczęli fetować trafienie przeciwko rywalowi, którego w meczu o punkty nie potrafili wcześniej pokonać. Fani krakowian otrzymali 100 biletów do sektora gości, ale osób trzymających kciuki za lidera 1. ligi było znacznie więcej wśród dwutysięcznej publiczności. Z szalikami siedzieli w sektorze gospodarzy za bramką, a także na trybunie wzdłuż boiska. Dojrzeliśmy i takich, którzy założyli barwy obu klubów.

Wytrawni bokserzy

Gospodarze próbowali odpowiedzieć, mieli kilka rzutów rożnych, po których Patryk Letkiewicz nie skapitulował, a Kuziemce niewiele zabrakło, by podwyższyć wynik. Kończył zespołową akcję, zszedł do środka i uderzył niecelnie słabszą lewą nogą. Chwycił się za głowę, żałując, że tak niewiele mu zabrakło, a wśród widzów mieszały się odgłosy niezadowolenia i ulgi.

Wiślacy schodzili na przerwę z trzema bramkami przewagi. James Igbekeme dopadł do wybitej piłki i sprzed „szesnastki” – po główkowym rykoszecie pechowca Piekarskiego – trafił do siatki. Zebrał owoce odważnej decyzji, a niewiele zabrakło, by po raz drugi zapisał się w protokole. Bardzo dobrze spisał się jednak bramkarz i interweniował końcówkami palców. W 42 min Kowal jednak skapitulował raz jeszcze. Swojego gola miał Angel Rodado, który z bliska główkował po dośrodkowaniu Juliusa Ertlthalera.

Wzburzony trener

Gospodarze przed przerwą na kadrę zaczęli grać lepiej, co przekładało się także na wyniki, ale w starciu z Wisłą nie mieli prawie nic do powiedzenia. Tomasz Tułacz pieklił się w szatni, "rzucał mięsem", próbując jeszcze tchnąć wiarę w swój zespół. Szybko wprowadził czterech nowych piłkarzy, jednak Puszczy nie było stać nawet na honorowego gola. Wisła po prostu była lepsza i w meczu nie było wielu emocji, a w drugiej połowie już naprawdę czuło się, że jedni i drudzy czekają na końcowy gwizdek. Wisła za bardzo, bo w końcówce popełniała proste błędy. Koncentrację zachował Letkiewicz i na sekundy przed końcem popisał się refleksem.

W niedzielę Wisła podejmie Stal Rzeszów. W środę będzie jasne, czy klub cokolwiek wskóra odwołaniem od kary nałożonej przez Komisję Dyscyplinarną PZPN za zachowanie kibiców z meczu z Ruchem Chorzów. Jeżeli nie, będzie grała przy niemal pustych trybunach i nie pomieszczą się nawet wszyscy posiadacze karnetów.

Michał Knura

OCENA MECZU   

 Puszcza Niepołomice - Wisła Kraków 0:3 (0:3)

0:1 - Kuziemka, 9 min, 0:2 - Igbekeme, 29 min, 0:3 - Rodado, 42 min (głową)

PUSZCZA:  Kowal - Barczak (46. Basse), Piekarski (46. Iwao), Kasolik, Mroziński (46. Przybyłko) - Walski, K. Stępień (76. Francois) - Cholewiak, Nascimento, Korczakowski (56. M. Stępień) - Kikis. Trener Tomasz TUŁACZ.

WISŁA:  Letkiewicz - Giger (78. Krzyżanowski), Biedrzycki, Grujcić, Lelieveld - Carbo, Igbekeme (86. Omić) - Kuziemka (64. Nikaj), Duda (64. Duarte), Ertlthaler (78. Baniowski) - Rodado. Trener Mariusz JOP.

Sędziował Piotr Urban (Warszawa). Widzów 2000. Żółte kartki: Nascimento, K. Stępień, Basse - Baniowski.