Grunt to punkt
GKS-owi Jastrzębie remis w Elblągu uratował bramkarz Grzegorz Drazik.
Przed sobotnią potyczką bilans meczów Olimpii Elbląg z GKS-em Jastrzębie był wręcz idealny - w 8 potyczkach oba zespoły odniosły 4 zwycięstwa, bramki 10:10. W Elblągu drużyna z Górnego Śląska rozstrzygnęła na swoją korzyść trzy spotkania i poniosła porażkę (bramki 6:3). W sobotę podopieczni trenera Dawida Pędziałka musieli jednak zadowolić się podziałem punktów, chociaż przyjechali z etykietką lidera.
Czy w świetle boiskowych wydarzeń jastrzębianie ten wynik mogą uznać za korzystny? I tak, i nie. Nie, ponieważ mogli rozstrzygnąć losy spotkania już w I połowie, marnując kilka okazji. Tak, bo gdyby w 66 min Grzegorz Drazik nie odbił futbolówki po strzale Mateusza Kuzimskiego z „wapna”, GKS wracałaby z pustymi rękami. I jeszcze jedna dygresja - gdyby to było możliwe, piłkarzem meczu „mianowałbym”... sędziego Radosława Trochmiuka. Arbiter z Przasnysza w II połowie kartkował gości jak opętany. Tak przy okazji - w poprzednim sezonie wspomniany rozjemca prowadził w 2. i 3. lidze 17 meczów, w których pokazał aż 82 żółte (średnia 4,82) i 5 czerwonych kartek. W sobotę swoją „normę” wyraźnie przekroczył.
Goście objęli prowadzenie w 31 min po wzorowym kontrataku Michała Bednarskiego i Szymona Kiebzaka. Obaj mieli przed sobą tylko bramkarza Kacpra Tułowieckiego i „Bedi” wpakował piłkę do pustej bramki. Wyrównujący gol dla Olimpii padł po błędzie Przemysława Lecha i strzale Wojciecha Fadeckiego.
- Przyjechaliśmy po zwycięstwo i w I połowie było to widoczne - powiedział trener GKS-u, Dawid Pędziałek. - W bocznych sektorach boiska tworzyliśmy przewagi i mieliśmy kilka sytuacji do zdobycia gola. Szkoda, że tylko jedną z nich udało się zamienić na bramkę. Po przerwie przeciwnik zmienił strukturę, zagrał inaczej i mecz się wyrównał. W moim odczuciu remis jest sprawiedliwy.
- Mieliśmy podjąć walkę, ale w I połowie nie widziałem u swoich zawodników wiary w zwycięstwo - powiedział trener Olimpii, Sebastian Letniowski. - Naszym problemem był brak jakości, jeżeli chodzi o podania. Bramka dla przeciwników nie zdarza się nawet na poziomie juniorów.
Bogdan Nather