Sport

Grosicki biega na złoto

Skrzydłowy Pogoni po raz drugi z rzędu wygrał klasyfikację „Złotych Butów”, organizowaną przez nasz dziennik nieustannie od 1957 roku.


Mimo blisko 35 lat Kamil Grosicki to bezapelacyjny lider i gwiazda „portowców”. Fot. Hubert Bertin/Press Focus


Grosicki biega na złoto

Skrzydłowy Pogoni po raz drugi z rzędu wygrał klasyfikację „Złotych Butów”, organizowaną przez nasz dziennik nieustannie od 1957 roku.


ZŁOTE BUTY

Szczecinianie zakończyli miniony sezon z ogromnym niedosytem. Nie załapali się na podium, nie zagrają w europejskich pucharach, a w finale Pucharu Polski ulegli pierwszoligowej Wiśle Kraków. Frustracja kibiców była w pełni zrozumiała, ale „Złote Buty” nie ulegają emocjom tygodni, lecz biorą pod uwagę całokształt. A w nim mało kto mógł dorównywać Kamilowi Grosickiemu.


Liczby się zgadzają

Grosikowi” udała się nie lada sztuka, jaką było zanotowanie tzw. „double-double”, czyli dwucyfrowej liczby goli i asyst. Doświadczony skrzydłowy zdobył 13 bramek, będąc trzecim najskuteczniejszym zawodnikiem ekstraklasy - po Eriku Exposito i Iljii Szkurinie - a zarazem najskuteczniejszym Polakiem. Do tego zanotował najwięcej asyst, bo według oficjalnych statystyk ligi - 10, razem z Kacprem Chodyną i Dominikiem Marczukiem. - To mój pierwszy sezon w roli kapitana i miałem w nim zarówno piękne momenty, jak i bardzo złe. To jest nauka. Myślałem, że w wieku 35 lat już bardzo dużo w życiu widziałem, ale porażka w finale Pucharu Polski dużo mnie kosztowała i wiem, że długo będzie we mnie siedziała. Nie zapomnę jej nigdy, ale mogę ją zamazać, dając z siebie dużo więcej jako czynny piłkarz Pogoni - mówił ambitny Kamil Grosicki, który 8 czerwca skończy 36 lat. Kontrakt z „portowcami” ma jednak jeszcze do 2026 roku.


Seria goli i asyst

Co ciekawe, „Grosik” długo kazał czekać w tym sezonie na konkrety. W pierwszych 7 kolejkach ani nie strzelał, ani nie asystował, a Pogoń przegrała 4 razy. Dopiero w drugiej połowie września 93-krotny reprezentant Polski zaczął prezentować kapitalną formę. W 19 następnych spotkaniach tylko 3 razy zdarzyło się, aby nie zanotował bezpośredniego udziału przy jakimś trafieniu. W końcówce sezonu jego rozpęd trochę wyhamował, pojawiła się nieskuteczność, ale i tak napędzał wiele akcji swojego zespołu. Nikt nie wyobrażał sobie bez niego wyjściowej jedenastki Pogoni i w pełni zrozumiałe są głosy sugerujące, że powinien pojechać na mistrzostwa Europy, by wchodzić na ewentualne końcówki.


Pierwszy taki przypadek

W tym miejscu warto podkreślić jeszcze jedną rzecz - „Grosik” założył „Złote Buty” naszego dziennika po raz drugi z rzędu. Z kolei po raz czwarty z rzędu nagroda trafiła do zawodnika Pogoni, co jest pierwszym takim przypadkiem w historii klasyfikacji! Trwa ona - przypomnijmy jeszcze raz - od 1957 roku. Wcześniej bowiem dwukrotnie najlepszym piłkarzem sezonu zostawał Dante Stipica, strzegący wówczas szczecińskiej bramki. Tylko dwa razy zdarzało się, aby „Złote Buty” trafiały do jednego klubu trzy razy z rzędu. W latach 1967-69 było tak w przypadku Górnika Zabrze (dwa razy Stanisław Oślizło i raz Zygfryd Szołtysik), a w latach 1994-96 w Legii Warszawa. Co ciekawe, wówczas hat trick nagród ustrzelił Leszek Pisz. Grosicki ma więc w co celować w kolejnych rozgrywkach. Na fory ze strony dziennikarzy „Sportu” nie ma jednak co liczyć! Wszystko w jego nogach i butach. Złotych butach...

Piotr Tubacki