Kibice Garbarni z niepokojem nasłuchują wiadomości na temat przyszłości klubu.  Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Gra o przyszłość

Garbarnia uważa, że jeżeli nie będzie mogła sprzedać terenu deweloperowi, wkrótce będzie musiała ogłosić upadłość.

 

Głównych graczy jest czterech. W ofensywie trzecioligowy krakowski klub, mistrz Polski z 1931 roku, i deweloper Noho Investment, który chce powstrzymać część mieszkańców, wspieranych przez niektórych radnych. Pozostali albo uważają, że klubowi warto, a nawet trzeba pomóc, albo mają wątpliwości co do tej formy, ale nie chcą, by upadł. Stawka: dla jednych uratowanie klubu, jego spokojna przyszłość i nowe tereny także dla krakowian, dla drugich walka o więcej zieleni na mocno już zabudowanym terenie i brak nowych bloków obok tych, do których się wprowadzili. Przedmiot gry: dwie działki w użytkowaniu wieczystym, które klub może wykorzystać wyłącznie w celach sportowych, a chciałby przekształcenia na budowlane.

Rada Miasta Krakowa uchwaliła w środę plan miejscowego „Rydlówka”. To dokument, który zawiera wytyczne, co może powstać na danym terenie. Przed głosowaniem radny Stanisław Moryc, przewodniczący komisji sportu, wycofał swoją poprawkę dotyczącą przekształcenia działek. Klub podkreśla, że mają nieregularny kształt i nie może tam zrobić boiska. Dziś działa tam między innymi skup złomu. Polskie prawo zawiera luki, dlatego urzędnicy nie mogli odmówić wydania pozwolenia na budowę. By zaś nie narazić się na zarzuty, że nie dbają o interesy gminy, pozwali Garbarnię, bo łamie zapisy umowy o użytkowaniu wieczystym. Przed sądem proces może się toczyć jeszcze kilka lat.

 

Na krawędzi

Umowę z deweloperem Noho w 2020 roku podpisał poprzedni zarząd klubu. Otrzymał 15 mln zł zaliczki, o które inwestor się upomni, gdyby nie udało się wybudować bloków. W tym tygodniu przedstawiciele „Brązowych”, także zawodnik i trener, wręcz błagali radnych, by podjęli korzystną dla nich decyzję. Na posiedzenie komisji przyprowadzili młodych zawodników akademii, co przez wielu zostało odebrane jako wykorzystywanie dzieci. – Stoimy dziś na krawędzi – tłumaczył Grzegorz Bartosz, poprzedni prezes, obecnie pełnomocnik zarządu ds. inwestycji. Garbarnia działa na innych zasadach niż największe w mieście Cracovia i Wisła, a także wiele mniejszych klubów. Nie buduje się im stadionu, boisk treningowych, szatni. W rozmowach o przyszłości klubu wraca się do przeszłości. Obecne tereny przy ulicy Rydlówka klub otrzymał od miasta w 1989 roku za to, że w 1973 wysadzono ich 25-tysięczny stadion, który musiał ustąpić miejsca hotelowi.

 

Dla siebie i mieszkańców

Decyzja radnych Garbarni nie pomogła, ale niczego nie kończy. Dla klubu nie jest optymalne rozwiązanie, bo będzie musiał czekać kolejne miesiące, a może lata. Wycofując poprawkę, Moryc zapowiedział konsultacje z udziałem przedstawicieli rady, by skorzystać z innej możliwości prawnej, Zintegrowanego Planu Inwestycyjnego. Pieniądze otrzymane od dewelopera klub chce przeznaczyć na rozbudowę infrastruktury, w tym stadionu spełniające minimum wymagania II ligi, z lokalami pod usługi, dzięki którym w przyszłości mógłby się samofinansować. Działacze zadeklarowali, że z pieniędzy pozyskanych od dewelopera 3 mln zł przeznaczą na wybudowanie dla mieszkańców ścieżki pieszo-rowerowej nad przepływającą obok Wilgą, wraz z infrastrukturą techniczną, towarzysząca zielenią, miejscami wypoczynku oraz boiskami. Projekt otrzymał pozytywną opinię Zarządu Zieleni Miejskiej. – Model funkcjonowania został narzucony Garbarni poprzez wywłaszczenie klubu z dawnych jego terenów pod budowę hotelu Forum. To są decyzje naszych poprzedników. Jako rada jesteśmy winni klubowi, za te decyzje poprzedników, by wykazać zrozumienie i wyjść naprzeciw – przekonywał radny Dominik Jaśkowiec, kibic Wieczystej, który zaprzeczył pojawiającym się plotkom, że po ewentualnym upadku „Dumy Ludwinowa” na jej tereny miał się przenieść jej ligowy rywal.

 

Michał Knura