Gra o marzenia
Trener drużyny z Łazienkowskiej Goncalo Feio wierzy, że pokonanie Chelsea jest możliwe.
Brazylijczyk Luquinhas (w zielonej koszulce) strzelił dla Legii dwa gole w Zabrzu. Czy dzisiaj postraszy Chelsea? Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus
Wczoraj o godzinie 11.30 w w ośrodku treningowym drużyna Legii odbyła ostatni trening przed czwartkowym meczem z Chelsea. W zajęciach nie wzięli udziału Marc Gual i Bartosz Kapustka, którzy nabawili się kontuzji podczas meczu Pucharu Polski z Ruchem Chorzów. - To urazy, których postęp oceniamy z dnia na dzień - powiedział trener stołecznej jedenastki, Goncalo Feio. - Stąd trudność w tym, by powiedzieć, że na ten i na ten moment będą gotowi. Próbowaliśmy postawić ich na mecz z Chelsea na nogi, ale nie udało się. Będziemy robić wszystko, co w naszej mocy, aby zagrali w niedzielę z Jagiellonią.
Kłopot z „żądłem”
To nie jedyne braki kadrowe, z którymi musi poradzić sobie portugalski szkoleniowiec. Za kartki pauzują bowiem Artur Jędrzejczyk i Jan Ziółkowski, a poza tym do Ligi Konferencji nie są zgłoszeni Ilja Szkurin i Wojciech Urbański. Na placu boju został tylko jeden nominalny napastnik - Tomasz Pekhart. Czech wiosną furory nie robi, tylko trzykrotnie pojawiał się na boisku i w sumie rozegrał zaledwie 55 minut. - To jest jedyna nasza „9” dostępna na ten mecz i dlatego jest brany pod uwagę - kontynuował trener Feio. - Czy może zagrać ktoś inny? Tak, choć wtedy charakterystyka tego gracza będzie inna. Być może będzie wariant z Tomaszem, a może z Tomaszem i kimś jeszcze. Drużyna jest na to gotowa.
Jak równy z równym?
Portugalski szkoleniowiec wierzy w możliwość sprawienia sensacji. - Chcemy zagrać i wygrać z Chelsea, poczuć to, co było czuć po spotkaniach z Leicester i Aston Villą - powiedział Feio. - Chelsea to jedyny zespół, który wygrał wszystkie mecze w Lidze Konferencji, faworyt całych rozgrywek, ale to jednak tylko ludzie i chcemy z nimi rywalizować jak równy z równym. Skala wyzwania jest spora, ale zrobimy wszystko, co w naszej mocy, by uzyskać dobry rezultat.
- Nie ma podstawowego składu w Legii, każdy pracuje po to, aby zagrać od pierwszej minuty. Jest kłopot w ataku, ale po to mamy innych graczy, by wzięli na siebie odpowiedzialność. Mamy za sobą czas, który można analizować pod kątem transferów, ale nie ma sensu marnować na to energii w tym momencie. Trzeba skupić się na pracy, na tym, byśmy zaprezentowali najlepszą wersję siebie i nie zapomnieli o elementach piłkarskich, które nas zaprowadziły w to miejsce. Zależy mi na tym, aby piłkarze w czwartek czuli się swobodnie w rolach, które mają do wykonania - przyznał Feio.
Magiczny wieczór
Piłkarze i sztab szkoleniowy Legii liczą na wsparcie z trybun swoich kibiców. - Mogą być czynnikiem, który nam w czwartek pomoże i przesądzi o wyniku - stwierdził Goncalo Feio. - Atmosfera w meczach Legii przy Łazienkowskiej jest fantastyczna i wyniki na własnym stadionie też nie są złe. Gdybyśmy podobnie punktowali na wyjazdach, to w lidze bylibyśmy w zupełnie innym miejscu. Mam nadzieję, że w czwartek będzie kolejny magiczny wieczór i cieszymy się na myśl o udziale w takim święcie. Ten mecz różni się od innych tym, że w pozostałych zaczynamy od złego rezultatu. 0:0 jest wynikiem złym i trzeba go zmienić. W czwartek tak nie będzie. Normalnie na zespole ciąży odpowiedzialność za wynik, co jest ceną za reprezentowanie takiego klubu jak Legia, ale w czwartek nie będzie presji na wynik. Będzie odpowiedzialność za reprezentowanie klubu, polskiej piłki i własne marzenia. Chelsea w lidze walczy o Ligę Mistrzów i nie pasuje do Ligi Konferencji, ale odpowiedzialność za wynik w czwartek spoczywa po stronie londyńskiego klubu i to jest zupełnie co innego niż mamy w lidze.
Bogdan Nather
Czwartek, 10 kwietnia, godz. 18.45
◼ Legia Warszawa - Chelsea LondynSędzia - Serdar Gozubuyuk (Holandia).