Sport

Grał... nielegalnie

3000, Afryka


Emilio Nsue od ponad dekady występował w barwach Gwinei Równikowej, choć nie był do tego uprawniony. Fot.  Kim Price/Cal Sport Media/SIPA USA/PressFocus


Grał… nielegalnie

W Europie i Ameryce trwają przygotowania do mistrzostw kontynentu, a na Czarnym Lądzie rozegrana zostanie 3. i 4. runda eliminacji MŚ.


AFRYKA

Afrykański kontynent i Azja to najwięksi beneficjenci poszerzenia mundialu z 32 do 48 drużyn. W poprzednich latach z obu kontynentów widzieliśmy wśród najlepszych po 5 reprezentacji. Teraz ta liczba zostaje prawie podwojona. Z Czarnego Kontynentu na amerykańskich mistrzostwach za dwa lata zagra 9 ekip oraz być może jedna z barażu. W Azji to 8 drużyn i ewentualnie jedna z barażu interkontynentalnego.

W Afryce rozpoczyna się trzecia tura eliminacyjnych spotkań. Będą to pierwsze międzynarodowe starcia o punkty od zakończonego w lutym Pucharu Narodów, gdzie w finale Wybrzeże Kości Słoniowej pokonało Nigerię. Wicemistrzowie kontynentu, których prowadzi były reprezentant kraju z lat. 90. Finidi George, są dopiero na 3. miejscu w grupie C. W zeszłym roku remisowali z Lesotho i Zimbabwe. W tej grupie z 4 punktami sensacyjnie prowadzi Rwanda, przed RPA i właśnie „Super Orłami”.

Sensację czuć także w grupie I, w której prowadzi rewelacja Pucharu Narodów sprzed dwóch lat, reprezentacja wyspiarskich Komorów. Dwa lata temu podczas mistrzostw kontynentu niespodziewanie pokonała Ghanę, eliminując utytułowanego przeciwnika. W listopadzie znów wygrała w Moroni z „Czarnymi Gwiazdami” 1:0. Aktualnie ma komplet 6 punktów, drugie jest Mali z 4 „oczkami”.

Do finałów MŚ awansują zwycięzcy grup. Cztery najlepsze reprezentacje z drugich miejsc zagrają w barażach o jedno miejsce w interkontynentalnym play offie. W środę odbędą się pierwsze spotkania. Najciekawiej zapowiada się starcie Tunezji z Gwineą Równikową w grupie H. Ciekawie będzie też w kolejnych dniach. W czwartek Algieria gra z ćwierćfinalistą ostatniego Pucharu Narodów Gwineą, a w piątek potrzebująca punktów Nigeria z RPA.

Tymczasem „urodziła się” afera, w której rolę główną odgrywa Emilio Nsue, król strzelców ostatniego PNA. Jak ogłosiła FIFA „nie miał prawa występować w reprezentacji Gwinei Równikowej”. 34-letni napastnik zadebiutował w drużynie narodowej w 2013 roku. Jak wyjaśniono, Nsue, syn Hiszpanki i Gwinejczyka, był młodzieżowym reprezentantem Hiszpanii i dopiero później uzyskał obywatelstwo Gwinei Równikowej. Problem polegał na tym, że FIFA odrzuciła jego wniosek o zmianę reprezentacji, ale było to już po tym, jak Nsue rozegrał dla Gwinei Równikowej dwa mecze w eliminacjach mistrzostw świata 2014. Wówczas na federację nałożono karę.

Mimo to Nsue nie przestał reprezentować barw afrykańskiego kraju. Wystąpił m.in. w eliminacjach MŚ 2018 i 2022 oraz w trzech edycjach Pucharu Narodów Afryki. W maju odebrano tej reprezentacji 6 punktów wywalczonych w dwóch listopadowych spotkaniach kwalifikacji mundialu 2026. W obu, z Namibią i Liberią, Nsue zdobył zwycięską bramkę. FIFA nałożyła na niego 6-miesięczną dyskwalifikację, jednak po styczniowym turnieju w Wybrzeżu Kości Słoniowej Nsue i tak ogłosił koniec kariery reprezentacyjnej.

(zich, PAP)