Gra dobra, punktów brak
Pomimo że GieKSa wielokrotnie znajdowała się w pobliżu bramki Cracovii, przegrała 0:3.
Mateusz Klich (z lewej) zaliczył pierwszą asystę po powrocie do Polski. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus
W piątkowy wieczór w meczu z Cracovią trener Rafał Górak postanowił po raz pierwszy wystawić w pierwszym składzie napastnika Ilję Szkurina. Białorusin miał pomóc GieKSie w podniesieniu się po bolesnej porażce z zeszłego tygodnia z Lechią Gdańsk na wyjeździe. Snajper po raz pierwszy zaprezentował się w nowych barwach przed kibicami na stadionie przy Nowej Bukowej. Gospodarze rozpoczęli mecz nieźle, byli stroną dominującą, regularnie meldowali się w polu karnym Sebastiana Madejskiego. Byli też groźni po stałych fragmentach, ale mimo tego nie byli w stanie zdobyć gola.
W końcu - wbrew temu, jak wyglądał mecz - na prowadzenie wyszła Cracovia. W 33 minucie wyszła z kontrą, a piłkę w „16” Dawida Kudły przejął Filip Stoijlković. Wdał się w pojedynek sprinterski z Alanem Czerwińskim, po czym próbował zagrać piłkę do środka, wycofując ją spod linii końcowej. Futbolówka nie dotarła jednak do adresata, bo odbiła się od stopy Czerwińskiego i... wpadła do siatki.
Po trafieniu Pasy zaczęły grać odważniej, co poskutkowało jeszcze jedną bramką przed przerwą. Tym razem zakotłowało się w polu karnym po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. W chaosie najlepiej odnalazł się Gustav Henriksson, który z bliska podwyższył prowadzenie.
Pomimo straty dwóch goli, miejscowi kibice mogli mieć nadzieję na powrót do rywalizacji, bo GieKSa naprawdę nie prezentowała się źle. Po zmianie stron podopieczni Rafała Góraka znów ruszyli do ataku, znów wielokrotnie dośrodkowywali, ale brakowało im kogoś, kto mógłby zamknąć akcję. Przy okazji Pasy dobrze radziły sobie ze wszystkimi próbami gospodarzy, po czym same zadały kolejny cios. Mateusz Klich wypatrzył dobrze ustawionego Stojilkovicia, po czym przytomnie mu podał. Szwajcar obrócił się z piłką w stronę bramki i delikatnym lobem pokonał Kudłę w sytuacji sam na sam. Cracovia wygrywała 3:0, a GKS bił głową w mur.
O tym, jak wyglądał ten mecz, najlepiej mówią liczby. Katowiczanie 34-krotnie dośrodkowywali, ale tylko 5 z tych podań było celnych. Dla porównania – zespół Luki Elsnera raptem siedem razy wrzucał piłkę w pole karne Kudły, za to dwa razy - skutecznie. Katowiczanie potrafili przedostać się blisko bramki, ale nie potrafili już w żaden sposób z tego skorzystać.
Minuty mijały, a gospodarze nie zmniejszyli strat. Przez to GieKSa po raz drugi w tym sezonie przegrał przed własną publicznością. Wcześniej przy Nowej Bukowej musiał pogodzić się z porażką w pierwszej kolejce, w meczu z Rakowem Częstochowa.
Kacper Janoszka
OCENA MECZU⭐ ⭐ ⭐ ⭐
◼ GKS Katowice – Cracovia 0:3 (0:2)
0:1 – Czerwiński, 33 min (samobójcza), 0:2 – Henriksson, 40 min (bez asysty), 0:3 – Stojilković, 55 min (asysta Klich)
GKS: Kudła 4 – Czerwiński 3, Jędrych 3, Rogala 3 – Wasielewski 5 (84. Gruszkowski niesklas.), Kowalczyk 5, Milewski 4 (62. Bosch 4), Galan 5 – Błąd 5 (62. Wędrychowski 5), Szkurin 3 (62. Rosołek 3), Nowak 4 (77. Markovic niesklas.). Trener Rafał GÓRAK. Rezerwowi: Strączek, Kuusk, Klemenz, Łukasiak, Rejczyk.
CRACOVIA: Madejski 6 – Sutalo 6 (62. Piła 4), Henriksson 7, Wójcik 6 – Kakabadze 5, Al-Ammari 5, Klich 7 (83. Zahiroleslam niesklas.), Perković 5 – Maigaard 5 (69. Kameri 4), Stojilković 8 (83. Praszelik niesklas.), Minczew 6 (69. Aleksić 4). Trener Luka ELSNER. Rezerwowi: Ravas, Rakoczy, Olafsson, Knap, Biedrzycki, Jugas, Traore.
Sędziował Szymon Marciniak (Płock) – 6. Asystenci: Tomasz Listkiewicz (Warszawa) i Krzysztof Nejman (Płock). Czas gry 92 min (47+45). Widzów 11660. Żółte kartki: Galan (45+2. faul), Bosch (65. faul) – Minczew (63. faul).
| MÓWIĄ LICZBY | ||
| GKS | CRACOVIA | |
| 58 | posiadanie piłki | 42 |
| 5 | strzały celne | 6 |
| 11 | strzały niecelne | 7 |
| 11 | rzuty rożne | 3 |
| 6 | faule | 13 |
| 0 | spalone | 0 |
| 2 | żółte kartki | 1 |
CZY WIESZ, ŻE...
◼ Podczas starcia z Cracovią Alan Czerwiński po raz drugi w karierze, odkąd zaczął grać na szczeblu centralnym w GKS-ie Katowice (2012), strzelił bramkę samobójczą. Po raz pierwszy taka sytuacja przydarzyła mu się we wrześniu 2015 roku. Wówczas GieKSa mierzyła się w 1/8 finału Pucharu Polski z… Cracovią! Od tego czasu zawodnik urodzony w Olkuszu zdążył przez trzy lata grać w Zagłębiu Lubin, spędzić trzy lata w Lechu Poznań, po czym wrócić do Katowic, i... tutaj powtórzyć swój „wyczyn”.
◼ W dziewięciu dotychczasowych meczach GKS Katowice ani razu nie zachował czystego konta. W sumie Dawid Kudła wyciągał piłkę z siatki 20 razy. Na razie – przynajmniej do niedzielnego meczu Pogoni z Lechią (gdańszczanie stracili 19 goli) – GieKSa pod tym względem jest najgorsza w lidze.
GŁOS TRENERÓW
Luka ELSNER: - Mieliśmy wiele problemów w trakcie meczu, ale takiego spotkania oczekiwałem po długiej przerwie od gry (Cracovia po przerwie reprezentacyjnej miała zagrać z Wisłą Płock, ale mecz został odwołany, przez co przerwa Pasów od gry wyniosła trzy tygodnie – przyp. red.). GKS Katowice był silnym przeciwnikiem. Wygrana przy Nowej Bukowej nie jest łatwą rzeczą i cieszę się z tego, że wytrzymaliśmy presję. Graliśmy z poświęceniem w obronie, dzięki czemu później mogliśmy pokazać jakość w ofensywie. Byłem zmartwiony na ławce, bo mecz nie wyglądał dobrze. Trudno było się przeciwstawić stałym fragmentom GKS-u.
Rafał GÓRAK: - Pierwsze 30 minut spotkania było bardzo dobre. Chciałoby się objąć prowadzenie w takim momencie i mecz wyglądałby inaczej. To się nie udało. Było sporo pozytywów, ale wynik jest najważniejszy, a on jest przecież niekorzystny. Przeciwnik zachował się jak wytrawny bokser – poczekał na zadanie pierwszego ciosu, a za chwilę poprawił ze stałego fragmentu.
