Dla Magdaleny Stysiak i jej koleżanek dwumecz z Holandią był jedynym sprawdzianem formy przed Ligą Narodów. Fot. PAP/Jarek Praszkiewicz.


Gotowe na wyzwania

Polki w ostatnim sprawdzianie przed startem Ligi Narodów minimalnie przegrały z Holandią. Trener naszej drużyny, Stefano Lavarini, sprawdził m.in. Malwinę Smarzek.


REPREZENTACJA KOBIET

W ramach przygotowań do startującej już we wtorek Ligi Narodów biało-czerwone zmierzyły się w dwumeczu z Holandią. Mecze rozegrano w Bielsku-Białej. Trenerzy umówili się na rozegranie bez względu na wynik pięciu partii, by sprawdzić wszystkie zawodniczki. W naszej ekipie zagrały m.in. Marlena Kowalewska, która do reprezentacji wróciła po pięciu latach przerwy, Malwina Smarzek, po dwuletniej absencji oraz Natalia Mędrzyk. Jej przerwa z kolei wynosiła cztery lata. Na jednej z przerw Lavarini zwrócił się do niej per „mama”. To jedyna mama w obecnej kadrze. - Sporo się zmieniło, to jest kompletnie inna kadra, ale wiedziałam, w co wchodzę – przyznała po ponownym „debiucie” Marlena Kowalewska. - Zawsze jest miło wrócić do kadry. To są inne, specjalne emocje i bardzo różnią się od tych klubowych. Nie powiem, że jest to superłatwe wracać po dwóch latach przerwy. Mam duże oczekiwania wobec siebie i wiem, że jest to rok olimpijski. Każdy sparing, moment w kadrze są ważne w rywalizacji o miejsce w drużynie na igrzyska. – wtórowała jej Malwina Smarzek.

Pierwsze starcie wygrały biało-czerwone 5:0. W rewanżu Holenderki zaprezentowały się zdecydowanie lepiej. Grały z większą werwą i agresją niż w pierwszym starciu. Przede wszystkim jednak poprawiły przyjęcie zagrywki. Najbardziej zapracowaną naszą zawodniczką była więc libero Aleksandra Szczygłowska. Spisywała się znakomicie, prezentując refleks i umiejętność ustawiania się do obrony. Dzięki niej Polki miały okazję do wyprowadzania kontr, w których brylowały Martyna Łukasik oraz Olivia Różański. Zwłaszcza postawa tej pierwszej mogła imponować, bo wielokrotnie musiała się mierzyć z wysokim podwójnym, a czasami potrójnym blokiem Holenderek. Słabo spotkanie zaczęła natomiast Magdalena Stysiak. Nasza główna atakująca miała sporo problemów ze skutecznością. Gdy już udawało jej się przebić przez blokujące, nie trafiała w pole gry.

Początkowo mecz był wyrównany. Z czasem Holenderki przejęły inicjatywę. Najwięcej punktów przynosiły im akcje środowych. Zarówno Eline Timmermann, jak i Indy Baijens były bardzo skuteczne. Ich współpraca z rozgrywającą Sarah Van Aalen wyglądała wręcz wzorcowo. „Odpaliła” też atakująca Celeste Plak, co jeszcze bardziej podkreśliło przewagę „pomarańczowych”. Lavarini po kolejnych ich akcjach wpadał w coraz większą frustrację. Podczas przerw nie szczędził swoim podopiecznym cierpkich słów, ale efektów nie było. Holenderki w pełni kontrolowały spotkanie.

Nasze zawodniczki przebudziły się dopiero w trzecim secie. W nim też jednak nie obyło się bez kłopotów. Biało-czerwone, mimo że wysoko prowadziły, o mało nie straciły przewagi. Przyjezdne obroniły cztery piłki setowe i doprowadziły do wyrównania 24:24. Decydujące piłki należały jednak do naszych zawodniczek, które poszły za ciosem i zwyciężczynię musiał wskazać tie-break.

W nim zacięta walka trwała do wyniku 5:5. Potem rozgrywająca Britt Bongaerts w zdecydowała się na ryzykowną kiwkę, dodatkowo asem serwisowym popisała się Juliet Lohuis i Holenderki „odjechały” (12:7). Przy wyniku 14:7 skutecznie zablokowały one atak Julity Piaseckiej.

(mic)

Polska – Holandia 2:3 (18:25, 18:25, 26:24, 25:19, 7:15)

POLSKA: Wenerska, Łukasik, Korneluk, Stysiak, Różański, Alagierska-Szczepaniak Szczygłowska (libero) oraz Kowalewska, Witkowska, Piasecka, Smarzek, Centka, Mędrzyk, Łysiak (libero). Trener Stefano LAVARINI.

HOLANDIA: Van Aalen, Buijs, Baijens, Plak, Jasper, Timmermann, Reesnik (libero) oraz Bongaerts, Knollema, Lohuis, Dambrink, Marring, Knip (libero). Trener Felix KOSLOWSKI.

Przebieg meczu

I: 9:10. 12:15, 16:20, 18:25.

II: 10:9, 10:15, 13:20, 18:25.

III: 10:4, 15:10, 20:17, 26:24.

IV: 10:8, 15:11, 20:15, 25:19.

V: 3:5, 7:10, 7:15.

Bohaterka – Sarah VAN AALEN.