Gorzka nauka
LIGOWIEC - Bogdan Nather
Czapki z głów przed piłkarzami Jagiellonii, ale tym razem nie za wiktorię w Lidze Konferencji, lecz za dokonania w rozgrywkach ligowych. W tej kolejce przed mistrzem Polski (niektórym bardzo trudno przechodzi to przez gardło) klękła Korona, chociaż pozostawiła po sobie dobre wrażenie. Dla trenera gości Jacka Zielińskiego kuriozalne były okoliczności straty drugiego gola, 30 sekund po tym, jak jego zespół doprowadził do wyrównania. Wracając do zespołu trenera Adriana Siemieńca - w sześciu ostatnich potyczkach ligowych zaksięgował aż 16 punktów, co musi budzić szacunek. Niby wszyscy rywale mają plan, jak pokrzyżować szyki drużynie z Białegostoku, ale na załączonym obrazku widać, że wszyscy mają plan, dopóki nie oberwą w twarz.
Trener Legii Goncalo Feio nie jest moim ulubieńcem, to pokłosie jego zachowań, o których wielokrotnie w tym miejscu pisałem. W niedzielę stołeczna jedenastka rozbroiła GKS Katowice z łatwością, z jaką dobrze wyszkolony saper rozbraja miny przeciwczołgowe albo przeciwpiechotne. Zastanawiała mnie tylko nieporadność i bezradność defensorów beniaminka z Bukowej, którzy w poprzednich występach zbierali pochlebne recenzje. Przed występem w stolicy stracili 13 goli, co plasowało ich w czołówce wśród zespołów skutecznie ryglujących dostęp do własnej bramki. Na Łazienkowskiej gospodarze obnażyli wszystkie ich niedoskonałości, co natychmiast skojarzyło mi się z roznegliżowaną striptizerką na scenie nocnego lokalu.
Szczecińska Pogoń wprawdzie nie rozdaje kart w tej rundzie, ale na własnym boisku - przynajmniej na razie - jest nie do złamania. Często jej zwycięstwa w Szczecinie rodzą się w bólach, ale fakty są takie, że ze stadionu im. Floriana Krygiera z pustymi rękami wyjechały kolejno: Korona Kielce, Stal Mielec, Widzew Łódź, Śląsk Wrocław, Legia Warszawa, Piast Gliwice i Puszcza Niepołomice. Ten ostatni pojedynek był dla „Portowców” istną drogą przez mękę, ale liczy się efekt końcowy. Jak zauważył zastępujący zdyskwalifikowanego Roberta Kolendowicza Paweł Ozga, „bywało w niedawnej przeszłości, że graliśmy równie trudne mecze i nie potrafiliśmy ich wygrać, a tym razem się udało i z tego się cieszymy”. Nic dodać, nic ująć.
W Łodzi Górnik Zabrze przekonał się, że można wygrywać bez Lukasa Podolskiego w składzie, zaś trenerowi Widzewa Danielowi Myśliwcowi trudno było przełknąć tę porażkę, więc dowalił, jak łysy grzywką o kant kuli, mówiąc: „Nie wchodząc w detale i ujmując rzecz najprościej, jak się da: grasz tak, jak trenujesz”.