Lawrence Ennali był w sobotę nie do zatrzymania. Na zdjęciu wygrywa pojedynek z Duszanem Stojinoviciem (z lewej). Fot. PAP/Michał Meissner


Górnik zmienia lidera

Jak mecz w Zabrzu, to wygrana gospodarzy. Nie inaczej było w sobotnie popołudnie.

 

Rozpędzeni „górnicy” za nic mają problemy finansowe i to, że na ich kontach nie ma wszystkich pieniędzy. W starciu z „Jagą”, która do Zabrza przyjechała jako lider, gospodarze świetnie wykorzystali swój największy atut, czyli szybki atak. To po nim świetnie prezentujący się w ostatnim czasie Lawrence Ennali wywalczył rzut wolny, a do siatki – po pomysłowo rozegranym stałym fragmencie – trafił rutyniarz, Damian Rasak. „Duma Podlasia” też miała szanse w I połowie; strzelali Jose Naranjo, Nene i Jesus Imaz, ale Daniel Bielica nie dał się zaskoczyć.


W 66 minucie sytuacji sam na sam ze Zlatanem Alomeroviciem nie wykorzystał Ennali. Doświadczony bramkarz odbił piłkę nogą. Chwilę później Lukas Podolski w świetnym stylu ograł Jakuba Lewickiego i uruchomił szybkiego skrzydłowego. Ennali wbiegł odważnie między środkowych defensorów „Jagi” i tym razem nie dał szans golkiperowi. Z dwubramkowego prowadzenia zabrzanie nie cieszyli się długo, bo kontaktowego gola zdobył rezerwowy Kaan Caliskaner. Emocji nie brakowało, a prawie 15 tys. kibiców na trybunach nie mogło się nudzić!


W końcówce było kontrowersyjnie. Prowadzący mecz Tomasz Kwiatkowski przez kilka minut sprawdzał, czy szalejący Ennali był faulowany przez Mateusza Skrzypczaka i czy ewentualne przewinienie było w polu karnym. Białostockiemu obrońcy się upiekło, bo sytuacja została „wyciągnięta” przed „16”. Ostatecznie skończyło się już na szóstej kolejnej wygranej zespołu trenera Urbana u siebie. Skutkuje ona tym, że Jagiellonia straciła pozycję lidera ekstraklasy. Michał Zichlarz


LUBAŃSKI PATRONEM

Gościem meczu w Zabrzu był najlepszy piłkarz w historii górniczego klubu, Włodzimierz Lubański, który w środę obchodził swoje 77. urodziny. Przed meczem wziął udział w miłej uroczystości, przedszkole numer 49 zostało nazwane jego imieniem!



 

GŁOS TRENERÓW


Adrian SIEMIENIEC: - Gratuluję Górnikowi zwycięstwa i sposobu, w jaki je osiągnął. Zabrakło nam w pierwszej połowie bramki, bo wtedy pewnie grałoby się łatwiej. Musieliśmy cały czas atakować, a Górnik mógł kontrolować grę i dobrze korzystał z szybkiego ataku. Każda strata piłki była dla nas zagrożeniem. Byłem pełen podziwu, jak szybko Górnik potrafił się przedostać pod naszą bramkę, wykorzystać atuty swoich piłkarzy.


Jan URBAN: - Są na meczach Górnika emocje i o to chodzi. Tak sobie wyobrażałem ten mecz. Była dominacja Jagiellonii, która grała kombinacyjnie. Wiedzieliśmy, że będziemy mieli sytuacje po kontratakach i je wykorzystaliśmy. Nie ulega wątpliwości, że rywale też mieli niezłe okazje. Możemy żałować, że cierpieliśmy do końca. Przy stanie 2:0 wydawało się, że mamy trochę spokoju, ale Jagiellonia szybko zdobyła gola kontaktowego.