Sport

Gonią lidera

Eddy Dunbar po odważnym ataku z ucieczki wygrał 11. etap wyścigu Vuelta a Espana. Ben O'Connor poniósł straty, ale zachował czerwoną koszulkę.

Irlandczyk wyszedł z założenia, że kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Słusznie! Fot. EPA/JAVIER LIZON/PAP

Kolarze drugi kolejny dzień ścigali się w północno-zachodniej Hiszpanii, start i meta znajdowały się w galisyjskim miasteczku Padron. Tak jak we wtorek czekała na nich niezbyt wymagająca - jak na standardy Vuelty - trasa z czterema punktowanymi podjazdami. Można się więc było spodziewać, że i tym razem do mety dojedzie ucieczka.

Ta kusząca wizja spowodowała, że ostatecznie odjechało aż 39 zawodników. Długo na czele samotnie kręcił Xandro Meurisse (Alpecin-Deceuninck). Ważniejsze jednak było to, co działo się za nim. Otóż w wielkiej uciekającej grupie, która bez trudu wchłonęła Belga, jechał George Bennett (Israel-Premier Tech). Doświadczony Nowozelandczyk zajmował 16. miejsce w klasyfikacji generalnej i tracił niecałe 10 minut do lidera. Koledzy Bena O'Connora z grupy Decathlon AG2R La Mondiale musieli więc w odpowiednim tempie prowadzić peleton. Strata sześciu, a potem pięciu minut do czołówki gwarantowała, że zachowają czerwoną koszulkę. To jednak również oznaczało, że uciekinierzy znowu powalczą o zwycięstwo.

Kluczowa dla losów wczorajszego etapu miała okazać się wspinaczka na ściankę Puerto Cruxeiras, z której do mety było tylko osiem kilometrów w dół. Krótki, ale stromy podjazd (2,8 km o średnim nachyleniu 9 proc.) faktycznie przyniósł sporo emocji - i to więcej w peletonie niż w czołowej grupie.

W niej też oczywiście sporo się działo, bo wielu chciało już wtedy znacząco zbliżyć się do zwycięstwa. Ostatecznie jednak poszarpana grupa zjechała się na zjeździe i o etapową wygraną walczyło kilkunastu kolarzy. Najlepiej z nich spisał się Eddie Dunbar. Irlandczyk zdecydował się na odważny manewr, atakując niecały kilometr przed metą. Ryzyko się opłaciło, zawodnik grupy Jayco AlUla odniósł największy sukces w karierze. Za nim finiszowali Belg Quinten Hermans (Alpecin - Deceuninck) i Brytyjczyk Max Poole (Team dsm-firmenich PostNL). Bennett także przyjechał w tej grupie (na 12. miejscu), dzięki czemu awansował na 10. pozycję w "generalce".

Niezwykle ciekawa rywalizacja toczyła się na Puerto Cruxeiras w grupie faworytów. Koledzy Primoza Roglicza z grupy Red Bull-BORA-hansgrohe przygotowali atak Słoweńcowi. Kiedy ten ruszył do przodu, utrzymał się z nim tylko Hiszpan Enric Mas (Movistar). I choć podjazd nie był długi, to drugi i czwarty kolarz w klasyfikacji daleko z tyłu zostawili O'Connora, którego wyprzedzili także inni zawodnicy. Bardzo przypominało to końcówkę sobotniego odcinka, na której Australijczyk poniósł spore straty. Teraz były one nieco mniejsze, bo grupa z Rogliczem i Masem wyprzedziła tę, którą przyprowadził lider o 37 sekund. Tym samym jednak na półmetku rywalizacji Słoweniec w "generalce" zmniejszył stratę do Australijczyka do 3.16, a Hiszpan, który awansował na trzecie miejsce, do 3.58.

W czwartek znowu będąmogli nadrobić, bo 12. etap kończy się może niezbyt stromym, ale za to długim podjazdem na Estacion De Montana De Manzaneda. Walka trwa!

(gak)