Dwa gole Marca Guala przyczyniły się do wygranej Legii z Piastem. Fot. Adam Starszyński/PressFocus


Gole palce lizać

Legia nie musiała zagrać wielkiego meczu, nie musiała nawet kończyć go w pełnym składzie, by wygrać z Piastem.


Dopiero w piątek okazało się, że w Warszawie Piasta z ławki rezerwowych poprowadzi trener Aleksandar Vuković. Komisja Ligi ukarała szkoleniowca gliwiczan karą w zawieszeniu za czerwoną kartkę po meczu z Puszczą Niepołomice. „Vuko” mógł więc po raz pierwszy poprowadzić Piasta w Warszawie. Powrót na stare śmieci nie był jednak udany.


Pierwszy raz „Piaska”

Gliwiczanom skrzydła podcięły dwa pierwsze gole, które były wyjątkowej urody. Najpierw Josue nie dał szans Frantiszkowi Plachowi z rzutu wolnego, a tuż przed przerwą Marc Gual „zdjął pajęczynę” z bramki Piasta. Fani gliwiczan pomiędzy tymi trafieniami mieli swoją chwilę radości, gdy kapitalne, długie podanie od Tihomira Kostadinowa skutecznym lobem wykończył Fabian Piasecki. Dla napastnika była to pierwsza bramka w nowych barwach i pierwsza w tym sezonie.


Przewaga na nic się zdała

Po zmianie stron goście zanim rzucili się do ataków… sprezentowali trzeciego gola Legii. Spory błąd popełnił Jakub Czerwiński i Gual cieszył się z trafienia nr 2. Chwilę później Piasecki mógł zdobyć drugą bramkę, ale nie wykorzystał dwóch okazji. Czerwona karta dla Pawła Wszołka sprawiła, że Piast miał pół godziny gry w przewadze, lecz mimo licznych dośrodkowań gola już nie udało się strzelić. Najbliżej był Kostadinow, który trafił w poprzeczkę. Piast przegrał i nadal musi walczyć o utrzymanie. Legia, choć wygrała, musi gasić wewnętrzne pożary, bo atmosfera przy Łazienkowskiej nadal jest gęsta. Kibice gospodarzy wywiesili dwa wymowne transparenty przeciwko trenerowi Koście Runjaiciowi i dyrektorowi Jackowi Zielińskiemu, a kapitan Josue po golu wykonywał różne gesty w kierunku trybun…

(KRIS)