Sport

Gole dodają satysfakcji

GieKSa wygrała pierwszy mecz o punkty w 2025 roku i powiększyła przewagę nad strefą spadkową.

Oskar Repka chce polepszyć swój bilans bramkowy. Z lewej Mateusz Matras. Fot. Michał Meissner/PAP

GKS KATOWICE

Katowiczanie zainaugurowali wiosenne zmagania w najlepszy możliwy sposób. Wygrali 1:0 ze Stalą Mielec przed własną publicznością. Potwierdzili, że ich niezłe wyniki jesienią nie były dziełem przypadku, bo zagrali rozsądnie w defensywie, a przy okazji byli cierpliwi w ataku. Cierpliwość ta została wynagrodzona trafieniem Marcina Wasielewskiego w drugiej połowie, które zapewniło zwycięstwo.

Delikatny niedosyt

Pierwsza połowa rozczarowała. – Może była nieciekawa, ale powinniśmy wykorzystać niektóre z sytuacji. Nie były może stuprocentowe, ale czuliśmy, że zabrakło „kropki nad i”. W drugiej części działo się więcej, mieliśmy kilka okazji i jedną udało się wykorzystać – powiedział po spotkaniu w rozmowie ze „Sportem” pomocnik GKS-u Oskar Repka.

26-latek także miał kilka szans na strzelenie bramki. Raz uderzył z dystansu i piłka trafiła w poprzeczkę, a chwilę później otrzymał świetne podanie od Wasielewskiego i pomylił się w sytuacji sam na sam. – Jest delikatny niedosyt, ale nie zrażam się tym. Przeanalizuję sobie to, co muszę zrobić lepiej i piłkę jeszcze w siatce umieszczę. Przede wszystkim gram dla drużyny. Najważniejsze jest zdobywanie trzech punktów – podkreślił Repka. W bieżącym sezonie zdobył on dla katowickiego zespołu trzy bramki. Do siatki trafiał w starciach z Jagiellonią Białystok (3:1), Widzewem Łódź (2:2) i Puszczą Niepołomice (6:0).

Coraz mocniejsi

Wychowanek Zawiszy Bydgoszcz nie tylko pozytywnie patrzy w przyszłość. Wierzy, że wiosną GKS będzie tylko lepszy. – Bardzo dobrze przepracowaliśmy zimowy okres. Z meczu na mecz będziemy coraz mocniejsi, a kluczowe jest to, żeby punktować – tak jak w piątek – żeby oddalać się od strefy spadkowej – podkreślił.

Wygrane spotkanie ze Stalą ma być tylko preludium do kolejnych zwycięstw. I choć niektórzy kibice z Górnego Śląska po starciu z mielczanami mogą być nieprzekonani do siły katowiczan - to przypomnijmy, że zespół z województwa podkarpackiego nie jest najłatwiejszym rywalem, jak mogłaby na to wskazywać tabela. Już w rundzie jesiennej drużyna Rafała Góraka musiała się mocno natrudzić, żeby wygrać w Mielcu 1:0. Wówczas bramkę zdobył Arkadiusz Jędrych, wykorzystując rzut karny. Prawdziwa weryfikacja możliwości GKS-u nadejdzie w kolejnych spotkaniach. Przed nim mecze z Rakowem Częstochowa, Piastem Gliwice i Motorem Lublin. Rezultaty tych spotkań będą wyznacznikiem formy i... miejsca w lidze.

Przeszłość jest nieważna

Rozmawiając z Oskarem Repką, nie mogliśmy nie zapytać o to, co działo się w jego życiu w styczniu. W trakcie zimowych przygotowań do rundy wiosennej opuścił zgrupowanie GKS-u w Larze i udał się na testy do węgierskiego Ujpestu. Ostatecznie wrócił do katowickiego zespołu i pozostanie w nim na pewno do końca lata. Zawodnik woli jednak nie myśleć o tym, co wydarzyło się w pierwszych tygodniach bieżącego roku. – Nie patrzę na to, co za mną. Patrzę przed siebie, bo przed nami bardzo ważna runda. Nieważne czy transfer był blisko, czy nie. Zamknąłem ten rozdział. To jest przeszłość. Skupiam się tylko na tym, co dzieje się teraz w GKS-ie – zaznaczył 26-latek.

Po raz ostatni Repka przedłużał kontrakt z klubem z Bukowej w październiku 2023 roku. Jego umowa obowiązuje do końca czerwca 2026 roku. GKS nie musi więc szczególnie spieszyć się ze sprzedażą zawodnika - zimą Ujpest miał proponować pół miliona euro. Zresztą na razie trudno sobie wyobrazić grę katowiczan bez niego. Trener Górak darzy pomocnika ogromnym zaufaniem. W bieżącym sezonie zagrał w każdym spotkaniu w wyjściowej jedenastce. Tylko w trzech meczach został zmieniony w trakcie rywalizacji. Uzbierał tym samym 1650 minut w debiutanckim sezonie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. Szkoleniowiec w poprzednich rozgrywkach, gdy GKS grał w 1. lidze, także nie wyobrażał sobie linii pomocy bez niego. Gdyby nie to, że Repka w 28. kolejce w meczu z Bruk-Betem zobaczył czerwoną kartkę, przez którą musiał pauzować przez dwa spotkania, zapewne zagrałby w każdym meczu od pierwszej minuty.

Jeśli w bieżących zmaganiach 26-latek chce kontynuować passę spotkań w wyjściowym składzie, musi być uważny, bo uzbierał już trzy żółte kartki. Kolejne upomnienie będzie oznaczać meczową pauzę.

Kacper Janoszka